Dodany: 20.10.2008 13:26|Autor: matis
Co jest najważniejsze w fantasy?
Odpowiedź na powyższe pytanie jest kluczowa dla tego, jak ocenimy "Bliznę". Mamy bowiem do czynienia z niezbyt wciągającą (przynajmniej mnie) i bardzo długą - ponad 600 stron gęstym drukiem - fabułą, ale też z fantastycznie wykreowanym światem powieściowym. Kompletnym, bez widocznych szwów i białych plam, bardzo oryginalnym, nowatorskim.
W wyniku pirackiego napadu główna bohaterka - utalentowana tłumaczka, Bellis Coldwine - trafia do wielkiego pływającego miasta, Armady, w której, jak się okazuje, ma pozostać do końca życia. Bezskutecznie próbuje odmienić los, tymczasem Armada gdzieś płynie, a jej szefowie mają sekretne plany. Miasto (i okolice) zamieszkane jest nie tylko przez ludzi, ale i różne formy człowiekopodobne - ludzi-komary, ludzi-raki, ludzi-ryby, wampiry i wiele innych. Mozaikę ludów dopełnia grupa prze-tworzonych - czyli obywateli, którym karnie doszyto chirurgicznie elementy ciała (powiedzmy, macki ośmiornicy) bądź wymieniono organy ludzkie na zwierzęce/mechaniczne, na przykład nogi na wózek parowy. Przyznam się, że niezbyt mi to odpowiadało, bo budziło moje obrzydzenie, ale co kto lubi.
Książka dobrze oddaje bezkresne przestwory oceanu. Na mieście-statku, jak na mieście-statku: co pewien czas wyspa lub kontynent, czasem sztorm czy bitwa, a pomiędzy tymi wydarzeniami wokół okrętu nic, tylko fale, zaś na okręcie rozmowy załogi. Zwiedzamy pokład i przygotowujemy się na perypetie na 500 stronie. W jednej z biblionetkowych recenzji "Dworca Perdido" tego samego autora można przeczytać o nierównowadze między wspaniale wykreowanym światem a mniej wspaniałą, nieco nużącą fabułą - pocieszające, że nie tylko ja odniosłem podobne wrażenie. Co do pytania z tytułu: wyznam, że sięgając po "Bliznę" liczyłem przede wszystkim na wartką akcję, stawiając oryginalne i kompletne tło powieściowe na drugim (zaokrąglając) miejscu. Już mi się nieraz dostało za takie podejście, zresztą widać ze średnich ocen, że jestem w mniejszości, niemniej jeśli ktoś ma takie podejście jak ja, to niech z Chiną Miévillem bardzo uważa.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.