bez tytułu
"Królewski skrytobójca" jest drugą częścią trylogii o ...skrytobójcy :)
Książka jest wspaniałym popisem ze strony autorki. Jeśli ktoś czytał inne jej książki, na pewno wie, na co stać panią Hobb.
Jest jedną z tych pozycji, które potrafią bez zwracania uwagi na technikę pisania wciągnąć czytelnika po uszy we wspaniały świat fantasy. W tym przypadku jest to Królestwo Sześciu Księstw, a dokładniej Kozia Twierdza. Głównym bogaterem jest Bastard Rycerski, książęcy syn z nieprawego łoża, który został przez niejakiego Ciernia Spadającą Gwiazdę wyszkolony na ...skrytobójcę :)
W tej części trylogii Bastardowi przyjdzie zmierzyć się z... Nie, tego nie zdradzę. Jeśli czytałeś poprzednią część, to pewnie już się domyślasz. Powiem, że nie ma tu dużego zaskoczenia. Najważniejszym chyba punktem powieści jest moment, gdy Bastard, pełen gniewu do całego świata, spotyka człwieka, który próbuje mu opchnąć wilcze szczenię. Bastek, korzystając ze swego Rozumienia, odczytuje emocje i myśli wilka i okazuje się, że są pod tym względem do siebie podobni. Bastard kupuje wilka i... zaczyna się wspaniała przyjażń.
Powiem szczerze: związek Bastarda z jego wilkiem jest dla mnie esencją całej trylogii (a także jej kontynuacji).
Książka zdaje się być napisana poprawnie, nie znalazłem w niej żadnych nieścisłości, autorka wszystko dobrze przemyślała. Wszystkie opisy przyrody, różnych scen są w sam raz; na tyle dokładne, żeby można "widzieć" fabułę oczami wybraźni, i jednocześnie nienachalne.
Jednym z atutów stylu pani Hobb jest chyba opis stosunków (nie tylko fizycznych!) damsko-męskich. Tak to już jest na tym świecie, że kobiety lepiej znają się na "romantyczności" i lepiej potrafią oddać w książce emocje towarzyszące Bastardowi, gdy ten spotyka Sikorkę. Wstyd mi, ale te "harlequinowskie" momenty bardzo mi się spodobały.
Jak w skrócie opisałbym tę książkę?
Wciąga bez reszty, pełno akcji, sporo magii (zarówno Mocy jak i Rozumienia), bezdenna miłość i PRZYJAŹŃ NA ŚMIERĆ I ŻYCIE. Książka jest po prostu 600-stonicowym, idealnie wyważonym zbiorem powyższych składników... no i to zakończenie!!! Jest piękne, a zarazem smutne.
Z rozrzewnieniem wspominam dni, kiedy ją czytałem. Nie byłem w stanie myśleć o niczym innym poza fabułą "Królewskiego skrytobójcy".
Obawiam się, że jest to najlepsza część całego cyklu o skrytobójcy, a także jego kontynuacji... Pani Hobb pisząc ją ustawiła sobie baaaardzo wysoką poprzeczkę do pokonania. Ciągle mam jednak nadzieję, że jej się uda.
(UWAGA!!! Recenzję pisałem przed przeczytaniem II cz. serii "Złotoskóry" - "Złocistego błazna".)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.