Dodany: 01.07.2008 19:43|Autor:

z okładki


Mieczysław Smolarski (1888-1967), poeta, prozaik, eseista i historyk literatury (patrz "Posłowie" Antoniego Smuszkiewicza), był autorem wielu powieści i opowiadań, w tym także fantastycznonaukowych, z których "Miasto światłości", wydane w 1924 roku, zdobyło sobie największy rozgłos nie tylko własnymi walorami intelektualnymi i literackimi, lecz także na skutek dotąd nie wyjaśnionej afery - Smolarski mianowicie stwierdził, że powieść Aldousa Huxleya "Nowy wspaniały świat", wydana w roku 1932, która zrobiła niebywałą karierę, jest plagiatem jego "Miasta światłości". Sprawę próbował wyjaśnić PEN Club, lecz Huxley na listy i interwencje nie odpowiadał. Niezależnie od tego "Miasto światłości", mimo pewnej staroświeckości rozwiązań fabularnych i młodopolskiej stylistyki, jest godną przypomnienia odpowiedzią pisarza na społeczne obawy o przyszłość świata, w którym niesłychanie rozwinięta technika zdominowała wartości kulturowe i moralne oraz zdegradowała człowieka, co doprowadziło w konsekwencji do totalnej zagłady planety zwanej Ziemią.

[Wydawnictwo Poznańskie, 1988]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4229
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Astral 23.07.2011 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mieczysław Smolarski (188... | Alicja08
Notabene śmieszą mnie i denerwują dyskusje nt. rzekomego plagiatu, który miał z tej powieści poopełnić Huxley. Te pretensje są po prostu żenujące. Mam wrażenie, że ci, którzy wynajdują 10 - 20 punktów stycznych między "Nowym wspaniałym światem" a "Miastem światłości" i "Podróżą poślubną pana Hamiltona" Smolarskiego, nie zdają sobie sprawy z tego, że zapożyczenia i równoległe pomysły to rzecz naturalna. Tak się składa, że czytałem wszystkie trzy powieści, o których mowa. Huxley to klasyka, Smolarski - zabytek. "Miasto" to solidny "period piece", dający się czytać i dzisiaj. "Podróż" jest bardzo słabiutka. W fantastyce naukowej zapożyczenia są na porządku dziennym (w tym przypadku nawet w to nie uwierzę - w sensie formalnym!) i jakoś nikt ich nie nazywa plagiatami. Zresztą bez zapożyczeń nie mogłaby funkcjonować literatura w ogóle. Zresztą śledzenie zapożyczeń i tego, w jaki sposób są wykorzystywane i rozbudowywane przez kolejnych pisarzy, może być rzeczą fascynującą i dla czytelnika, i dla językoznawcy. A plagiat... wiadomo co to znaczy. Mogę powiedzieć tak: pomysł dekadenckiego Miasta przyszłości i barbarzyńców, przed którymi (najczęściej) bronią się jego mieszkańcy, to jeden z najważniejszych pomysłów gatunku w XX wieku, a zwłaszcza w I połowie. (I ciągle powraca, choćby we "Władcach samotności" Parke'a i Godwina.) Jeśli mowa o zapożyczeniach, to widzę je u Smolarskiego właśnie. Spore podobieństwa istnieją między "Miastem" a wcześniejszą o kilka lat "Ostatnią godziną" Tadeusza Konczyńskiego. Z kolei Konczyński absolutnie nie był "w tym temacie" pierwszy. Mógł np. korzystać z dorobku Amerykanów (tu przychodzi na myśl np. Garett P. Serviss) czy Europejczyków. A motyw "ostatniego potopu" (bo u Konczyńskiego ostatnie dekadenckie miasto doświadcza właśnie kataklizmu na skalę globalną) był wręcz powszechny. Od "ostatnich" czy "nowych potopów" w samych tytułach się wręcz roiło. Po polsku też.
Wracając do głównego wątku. Zapytałem kiedyś przereklamowanego Stefana Otcetena, wielkiego zwolennika owego "plagiatu", jakie są konkretne zbieżności między wzmiankowanymi powieściami. I uprzedziłem go, że kitu nie będzie mi wciskał, bo czytałem te powieści. Po kolei zbijałem wszystkie przykłady, aż w końcu ostał się jeno... nastrój. I tak to bywa z bajkami i pretensjami zaścianka. Zaścianka, który dopuścił do tego, że trylogia kosmiczna Jerzego Żuławskiego, absolutne arcydzieło najwyższej klasy, może nawet bezkonkurencyjne przed I wojną, jest znane TYLKO Niemcom i Rosjanom.
Użytkownik: tomp 08.04.2013 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Mieczysław Smolarski (188... | Alicja08
Przeczytałem i jakoś niewiele wdzę podobieństw z "Nowym wspaniałym światem" Huxleya. Przesłanie jest podobne, owszem, ale zbiezności fabularnych jak na lekarstwo. Ale pozostawiając sprawę rzekomego plagiatu z boku należy żałować, że powieść ta nie jest szerzej znana na świecie. Powieść ta może nie błyszczy na tle księżycowej trylogii Żuławskiego (zresztą też nie rozprapogowanej należycie na Zachodzie, a to w końcu prawdziwe arcydzieło), ale jest ważnym punktem polskiej fantastyki naukowej pierwszej połowy XX wieku (wymieniłbym tu jeszcze oprócz wspomnianej trylogii także "Dwa końce świata" i "Doktora Przybrama"). Dzisiaj, z perspektywy dziesięcioleci, może nie jest ta powieść szczególnie oryginalna (powstało przecież wiele antyutopii), ale w latach 20. poprzedniego wieku mogła zrobić wrażenie. Trochę drażniła mnie podczas czytania młodopolska maniera patetycznych dialogów, ale to znak czasów. W końcu liczą się ponadczasowe treści przekazywane przez pisarza. Jeżeli ktoś lubi fantastykę w stylu retro, gorąco polecam tę książkę.
Użytkownik: Monika.W 25.10.2023 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Mieczysław Smolarski (188... | Alicja08
Przyłączę się do głosów o braku plagiatu - ja nie widzę żadnego konkretnego podobieństwa z "Nowym, wspaniałym światem". A te dalekie podobieństwa można znaleźć w każdej książce - zawsze ktoś wcześniej o czyś już pisał.

Nie zgodzę się jednak, że książka warta czytania. Zupełnie nie warta. Niestety młodopolska maniera i stylistyka zabijają wszystko, w tym ten mały element oryginalności, który jest u Smolarskiego. Aż żal, że w 1924 roku takie młodopolszczyzny jeszcze się pojawiały.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: