Dodany: 16.11.2012 19:40|Autor: apocal
No i przeczytałem
Witam
Przeczytałem, przeczytałem, a jakże. Po prostu nie mogłem sobie odpuścić kolejnej książki opisującej przygody sławnego Jakuba. Mój apetyt na Wędrowycza był ogromny, zwłaszcza po genialnym "Homo Bimbrownikus".
Zazwyczaj odpuszczam sobie prolog bo pragnę jak najszybciej wgryźć się w treść książki. Tym razem jednak moje oczy zahaczyły się o tekst "Mojej żonie Katarzynie za pomysły, które podpowiadała mi w chwilach, gdy słaba wena..." Ocho - pomyślałem - nie jest dobrze. Następnie poszukałem spisu treści. Tu również zaliczyłem mały szok - w niecałych 350 stronach autor zmieścił 20 (słownie: dwadzieścia) opowiadań.
Pierwsze oględziny zakończone, no to przystępujemy do czytania. Pierwsze opowiadanie, drugie, trzecie... "Nic to" - myślę, jeszcze się autor rozkręci. Czwarte, piąte, szóste... "Potrzebuje więcej czasu, na pewno zaraz się zacznie". Siódme, ósme, dziewiąte... "Na pewno najlepsze będzie na końcu"... Osiemnaste, dziewiętnaste, dwudzieste. "Nareszcie koniec męczarni"
Niestety żadne z opowiadań o egzorcystacie nie wybija się powyżej przeciętnej. Całość jest najwyżej średnia, a prezentowany poziom jest równy jak Wielka Pustynia Słona. Wygląda to tak jakby autor pozbierał niewydane nowelki, które nie weszły wcześniej do druku i wydał to aby mieć na kolejną ratę na kredyt.
Akcja każdego z opowiadań kończy się bardzo szybko, a treść jest bardzo banalna. Może oczekiwałam za dużo, może autor rozpieścił mnie swoją ostatnią pozycją (HB) - w każdym bądź razie nie jestem zachwycony tym wolumenem.
Mam trzydzieści parę lat. Wychowałem się na Asimowie, Herbercie, Tolkienie. Mam paru wybranych autorów, po których chętnie sięgam - Pilipiuk zalicza się do jednego z nich. Jako fan serii czuję się trochę "wyseksualizowany". Mimo wszystko dam mu szansę i zakupię następne przygody Jakuba, o ile wyjdą...
pozdrawiam
Apocal