Dodany: 03.11.2012 14:39|Autor: mastrangelo

Książka: Chimeryczny lokator
Topor Roland

2 osoby polecają ten tekst.

Choroba ludzka


Czy śmierć może być zabawna? Czy choroba może śmieszyć do łez? Czy brzydota i ułomność mogą stać się motywem przewodnim twórczości? Owszem, a najpełniejszym tego przykładem jest Roland Topor, pisarz przekraczający w swojej twórczości wszelkie kulturowe tabu. Przewartościowanie i rewaloryzacja to podstawowe założenia całej pisarskiej aktywności Francuza. Nie inaczej jest z „Chimerycznym lokatorem”.

Młody paryżanin Trelkovsky traci mieszkanie. Nie będąc osobą ponadprzeciętnie majętną, zmuszony jest do pośpiesznego znalezienia lokum zastępczego. Trafia do domu Pana Zy, który dysponuje niewielkim mieszkaniem, zdawać by się mogło, idealnym dla Trelkovsky'ego. Istnieje jednak problem – pomieszczenie ma tylko jedno okno, wychodzące na podwórze, a pod nim umieszczony jest szklany daszek, nienaprawiony jeszcze po samobójczej próbie poprzedniej właścicielki. Kobieta przeżyła, ale Trelkovsky tak bardzo chce przejąć mieszkanie, że podświadomie życzy jej śmierci. Gdy kobieta umiera, zaczyna się gehenna nowego lokatora. Plejada dziwnych sąsiadów zaczyna go nachodzić, nagabywać, upominać, by zachował spokój, prześladować, ingerować w jego prywatność bez żadnych skrupułów. Sam Trelkovsky pogrąża się coraz bardziej w skomplikowanej grze, której finał jest zupełnie niespodziewany.

Roland Topor to błazen literatury. W jego twórczości nie ma rozmowy z czytelnikiem, partnerskiego traktowania i współdzielenia doświadczenia. Pisarz kpi, obnaża wyimaginowane oczekiwania, a przede wszystkim wciąga w grę na zasadach ustalanych przez niego samego. Wydawać by się mogło, że spłaszcza dyskusję, trywializuje ją za pomocą prostych środków stylistycznych. Przeraża nas, bo lubimy się bać, bawi w sposób z założenia mało wysublimowany, gdyż człowiek współczesny właśnie takiej rozrywki najbardziej potrzebuje. Jednakże pod tą otoczką, zupełnie nieprawdziwą, kryje się najlepszy psycholog i znawca człowieka w drugiej połowie XX stulecia.

Kim bowiem jest Trelkovsky? Jest mieszczaninem pełną gębą, odpowiednikiem molierowskiego Tartuffe'a, którego życie tworzone jest i budowane wedle oczekiwań z zewnątrz. Stara się wewnętrznymi rozterkami podkreślać swój idealizm i wolnomyślicielstwo, z drugiej strony jednak, chociaż widzi bezsensowność działań sąsiadów, podporządkowuje im się, pozwalając z biegiem czasu na coraz więcej. Oczekiwania współlokatorów stają się coraz dziwniejsze, a ingerencja w życie bohatera coraz głębsza. Mimo to chimeryczny lokator nie ma zamiaru postawić na swoim, za bardzo dba bowiem o własną opinię w oczach społeczności kamienicy. W wyborze zaproponowanym przez Ericha Fromma – bezpieczeństwo lub wolność, zdecydowanie skłania się, mimo daleko idących wyrzeczeń, ku temu pierwszemu.

To pierwszy sposób odczytania powieści. Możemy bowiem traktować kamienicę jako alegorię państwa policyjnego. Trelkovsky długo opiera się wymogom stawianym przez pana Zy, odczuwa własną odrębność, jednakże z biegiem czasu zaczyna uświadamiać sobie, że w jego życiu nie ma nikogo, kto nie byłby zaangażowany w dążenie do przygotowania jego ostatecznej klęski. Mimo że silny psychicznie, ulega stopniowo, poddaje się, a władza miesza się w jego życiu we wszystko, włączając w to nawet seksualność i tożsamość płciową. Trelkovsky podlega totalitarnej kontroli, a niezdolny do ucieczki, może się skazać tylko na wewnętrzną emigrację. Tak odczytywany, „Chimeryczny lokator” jest świetną egzemplifikacją kontroli społecznej, pozbawiania wolności i samoograniczania.

I tu zaczyna się interpretacja równoległa bądź kontynuacja poprzedniej, gdyż powieść daje niezwykłe pole do popisu domorosłym krytykom. Możemy więc uznać, że Trelkovsky - zbyt słaby, by uciec, ale wystarczająco silny, by nie poddać się jarzmu w pełni, chowa się we własnej imaginacji i wówczas zaczyna się jego psychiczna choroba. Z drugiej strony, schizofrenia głównego bohatera mogła tkwić skryta w jego głowie, zanim przybył do kamienicy, a warunki tam panujące przyspieszyły jej erupcję. Wówczas Trelkovsky staje się w oczach czytelnika bohaterem tragicznym, który nie daje sobie pomóc. Tym bardziej zagadkowe wydaje się wtedy zakończenie i otwarta forma, jaką narzucił czytelnikowi Roland Topor.

Niezwykle umiejętne budowanie napięcia i wspomniane powyżej niejednoznaczności sprawiają, że wielość możliwości odczytania powieści implikuje literacką ucztę. Jeśli tylko czytelnik zgodzi się na warunki narzucone przez Topora, pozwoli się wyśmiać, wykpić, odrzuci sceptyczne podszepty - prostota opowiedzianej historii utkwi mu skutecznie w mózgu.

Trudno uwolnić się od piorunującego wrażenia, że może coś jest nie tak z otaczającym nas światem, niełatwo odrzucić myśl, że normy społeczne sprowadzają się do ograniczania, a niepokorność grozi szaleństwem i wykluczeniem.

Czy przypadkiem ten stan nie pogłębił się jeszcze od czasu, gdy Roland Topor opublikował „Chimerycznego lokatora”?


[Recenzję opublikowałem również na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2111
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: