Doświadczenie wewnętrzne (
Bataille Georges)
pochłonęłam. Nie była to łatwa lektura, o nie. Styl ma Bataille zbliżony do stylu Deleuze'a: trzeba kilkakrotnie przeczytać akapit, żeby pojąć, o co piszącym chodzi. Nie wiem, z czego wynikają te barokowe zawijasy stylistyczne, ale o ile one mnie odpychają, o tyle treść mnie pociąga. Deleuze o Prouście był łatwiejszy - jego fragmenty można było, jak pisała Czajka, tłumaczyć sobie fragmentami Prousta. :-) Fragmentów Bataille'a nie ma czym tłumaczyć, ale mimo wszystko "Doświadczenie wewnętrzne" sprawiło, że sięgnęłam po kolejne jego książki.
Ksiądz C. (
Bataille Georges) okazał się znakomity. Zupełnie nie spodziewałam się powieści po Bataille'u, tymczasem okazuje się, że do powieści ma większy talent niż do filozofowania. "Ksiądz C" przywodził mi na myśl "Żar" Maraia, chociaż niewiele łączy te pozycje. Właściwie tylko to, że obydwie stanowią opis jakichś trudnych relacji międzyludzkich ludzi sobie bliskich, przyjaciół. Ale to jest dla mnie temat w beletrystyce najważniejszy.
Bataille znakomicie umie nie tylko dostrzec niuanse relacji, ale też je opisać. W dodatku z kilku perspektyw, a każda jest pisana w pierwszej osobie. Wszystkie są pogłębione i wiarygodnie psychologicznie. I różnią się stylistycznie. Z tego wnioskuję, że styl Bataille'a w "Doświadczeniu wewnętrznym" był zamierzony, nie wynikał z osobniczych właściwości B. jako pisarza, ale był zabiegiem celowym. Tym bardziej zadaję sobie pytanie - po co i dlaczego?
Dziś skończyłam czytać
Część przeklęta (
Bataille Georges)
, która niepodobna jest do żadnej z poprzednich. Spodziewałam się filozofii niezłej próby, czegoś w rodzaju "Doświadczenia wewnętrznego", a dostałam... hm, ekonomię. Ekonomię, chociaż na wstępie B. zarzeka się, że nieekonomiczną, nienaukową i raczej nie do zaakceptowania przez ekonomistów. I słusznie, bo zaczyna się to wszystko od ruchów planet, przebiega przez wojny Azteków, lamaizm, burżuazję i islam, a kończy się na planie Marshalla.
I co z tego wynika?
Ano... właśnie nie wiem. Czy ktoś może mi wytłumaczyć? :-)
Nie dorosłam do Bataille'a? Ekonomia to nie moja bajka i to dlatego? Postmodernizm to pojęcie puste? Za mało cukru w cukrze, filozofii w filozofii, albo _u_ filozofa? Nie mogę obniżyć książce oceny tylko dlatego, że nie jest tym, czym się spodziewałam, że będzie, więc stawiam 4: za znakomite rozdziały poświęcone islamowi. Ekonomia to rzeczywiście nie jest obszar moich zainteresowań, ale przecież Debord w "Społeczeństwie spektaklu" [1] pisał o niej znakomicie z socjologicznego punktu widzenia. U Bataille'a nie ma ani socjologicznego punktu odniesienia, ani filozoficznego. Właściwie całe partie tekstu na ten temat wpadły do mojej głowy i wypadły. Nie rozumiem, nie przyswajam. Nie dorosłam?
W domu mam jeszcze bodajże "Historię oka" ze źle odbitymi ilustracjami Bellmera (bo to xero). Niech będzie bardziej podobna do "Doświadczenia wewnętrznego" albo "Księdza C" niż do "Części przeklętej".
Czy Wy też macie kłopot z Bataillem?
[1] Krzysztof Rutkowski tłumaczy to pojęcie jako "społeczeństwa widowiska" i to tłumaczenie wydaje mi się trafniejsze. Spektakl i ja rezerwuję dla teatru.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.