Dodany: 09.12.2011 20:46|Autor: Pok

O człowieku, który chodził boso, ale...


Trochę informacji na początek. Stanisław Grzesiuk urodził się w 1918 roku, a zmarł w 1963, w wieku 45 lat. Wyniszczyła go gruźlica, efekt pięciu lat pobytu w obozie koncentracyjnym. Za namową przyjaciół wydał w 1958 roku swą pierwszą książkę, "Pięć lat kacetu", w której prosto, lecz zarazem barwnie opisuje czas spędzony w niemieckiej niewoli. Natomiast w trzy lata później napisał autobiograficzną relację z lat swej młodości - życia w jednej z biednych dzielnic Warszawy. I o tych młodzieńczych latach traktuje właśnie ta książka.

Młody, kilkunastoletni chłopak jak on nie miał żadnych pozytywnych perspektyw. Aby jakoś przeżyć, postępował według własnych, twardych zasad wpojonych mu przez ojca i otoczenie (złamanie tychże było największym grzechem, jaki można było popełnić w dzielnicy). W szczególności zabraniały on kapować. Co więc pozostawało, gdy ktoś nam zalazł za skórę? Skarżyć nie wolno, ale odegrać się już jak najbardziej! Tak więc kodeks nie zabraniał kłamać, zastraszać, bić, kraść, nawet dźgać nożem. Wszystko, co pozwalało się odegrać, można było przedsięwziąć - lecz tylko samemu lub z pomocą znajomych. O Staśku na pewno można było powiedzieć wiele dobrych rzeczy, ale nie to, że był porządnym czy – chroń Boże! - grzecznym chłopcem. Mimo iż inteligencji mu nie brakowało, niemal się nie uczył, był skory do draki (treningowi uderzeń "z baśki" poświęcił wiele godzin), zawsze niepokorny, buntowniczy i lubiący wypić. Trudno go jednak krytykować. Taka była ówczesna rzeczywistość. On tylko próbował znaleźć w niej swoje miejsce, a to, że nie stoczył się zupełnie, starał się czytać dużo książek i zawsze bezwzględnie polegał na swej jasno sprecyzowanej moralności, można tylko pochwalić.

Książka napisana jest prostym, swobodnym językiem, z dość dużą liczbą wyrazów pochodzących z miejscowego slangu. Narracja jest żywa i barwna. Autor opowiada o swoich losach z dużą dozą humoru, zapału oraz optymizmu. Tak jakby przypominanie wybryków z młodości sprawiało mu niebywałą przyjemność. Siła ludzkiego ducha zostaje skonfrontowana z szarą, brudną rzeczywistością. Życie jest postrzegane z dużym dystansem. Młody człowiek liczy się z tym, że pewnego dnia może dostać nożem sprężynowym w brzuch i już nie stać, dlatego żyje chwilą i nie dba o jutro. Przyszłości i tak nie ma, więc stara się brać, ile dają, bo później już może nie być okazji. Z wiekiem jednak Stasiek mądrzeje. Zaczyna zdobywać wiedzę i doświadczenie zawodowe. Zaczyna mieć nadzieję na lepszą przyszłość. Lecz gdy wszystko powoli się już układa, przychodzi wojna.

Osobiście odradzam postrzeganie Grzesiuka jako bohatera do naśladowania (co niektórzy próbują zrobić). Część cech jego charakteru jak najbardziej zasługuje na uznanie, znajdą się jednak też takie, które są godne potępienia. Po lekturze ukazuje nam się obraz człowieka, który z całych sił walczył z losem na swój sposób. Obraz człowieka i tylko człowieka. Nie jakiegoś bóstwa czy postaci legendarnej. Życie jego - choć zawadiackie - nie miało w sobie nic nadzwyczajnego. Zostało "tylko" świetnie opisane. Jestem pewien, że mnóstwo ludzi z tamtego okresu miało podobny życiorys, tyle że nigdy nie chwycili za pióro, by spisać swe dzieje. Znaczna część książki to podobne do siebie opisy odgrywania się rywalach, picia i bicia. Nie każdego to zafascynuje - mnie np. czasem nużyło. Autor nie należy też do najskromniejszych, więc przy każdej okazji stara się pokazywać, jaki to z niego był "kozak" (coś jest jednak na rzeczy, bo właśnie taki za młodu otrzymał pseudonim).

Największą zaletą tej pozycji jest to, że daje nieubarwioną wizję biednych dzielnic dużych miast w czasach międzywojennych. Ukazanie osobowości młodego człowieka dorastającego w tym trudnym otoczeniu wypada jeszcze lepiej. Sama opowieść zaś jest dobra, lecz nie rewelacyjna. Za dużo tutaj powtarzania tego samego, o czym wspomniałem wcześniej.

Mimo pewnych wad jest to niewątpliwie książka, z którą warto się zapoznać. Zmagania Staśka z losem są nie tylko zabawne i interesujące, ale również pouczające. Sprawiają, że doceniamy naszą obecną sytuację. W dzisiejszych czasach nie trzeba zwykle iść przez życie ani boso, ani w ostrogach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1893
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: