Dodany: 25.12.2006 16:20|Autor: norge

“Życie to nie ciągły bilans zysków i strat”*


"Mam już taki charakter, że aby coś zrozumieć, muszę najpierw spróbowac to zapisać"* – twierdzi Murakami. Ucieszyłam się, bo ze mną jest podobnie. W ten właśnie sposób znalazłam uzasadnienie dla opisania moich wrażeń po przeczytaniu "Norwegian Wood".

Jest to jedna z najpiękniejszych książek o stawaniu się dorosłym. Do bólu prawdziwa. Czytanie było dla mnie pewnego rodzaju podróżą w krainę młodości, w czasy, kiedy człowiek ma 19-20 lat, a świat stoi otworem... Czy ktoś pamięta albo rozważa, jak to wtedy jest? Podczas lektury nie sposób się przynajmniej kilka razy nie zatrzymać. Aby "zastanowić się, co do tej pory utraciłem, nad straconym czasem, nad ludźmi, którzy umarli albo odeszli, nad myślami, które już nie wrócą"*. Nie ma większego znaczenia, że bohater, niespełna 20-letni Toru, jest chłopcem i do tego Japończykiem. Problemy, które go trapią i rzeczy, które odkrywa są - jak się okazuje - uniwersalne. Spotkanie z dwiema niezwykłymi dziewczynami odmienia jego życie na zawsze. A Murakami w rewelacyjny sposób to wszystko opisuje.

Bycie dorosłym to zaakceptowanie śmierci, uświadomienie sobie jej nieuchronności i zrozumienie, że śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jego częścią. Murakami pisze: "Żyjąc, jednocześnie pielęgnujemy w sobie śmierć. Lecz jest to tylko jedna z prawd, jakie musimy poznać. Śmierć N. nauczyła mnie, że żadna prawda nie może uleczyć smutku po stracie ukochanej osoby. Nie może go uleczyć żadna prawda, żadna uczciwość, żadna siła, żadna dobroć. Przeżywszy ten smutek w pełni, możemy się jedynie czegoś z niego nauczyć, lecz to, czego się nauczymy, wcale nam się nie przyda, kiedy nadejdzie następny, niemożliwy do przewidzenia smutek"*.

W powieści powracają rozmaite obcesyjne motywy znane z innych książek Murakamiego: puste studnie, fascynujące kobiece uszy, samobójstwo, choroba psychiczna, zaginięcie i samotność. Łatwo też dostrzec, że kreowane przez Murakamiego światy są za każdym razem podobne. Ktoś zarzucił mu nawet, że pisze cały czas tę samą książkę. Bo i tu spotykamy "tego samego" prostolijnego bohatera, pogubionego w rzeczywistości, lubiącego czytać książki i słuchać muzyki. Nie sposób nie poczuć do niego sympatii. Czy nie dlatego, że każdy z nas w głębi duszy myśli, że jest trochę taki jak on?

Choć wiele z działań bohaterów można uznać za moralnie dwuznaczne, w żadnym wypadku nie można oskarżyć ich o bezmyślność. Potrafią poddać się samorefleksji i są świadomi skutków własnych działań. Toru wraz z osiąganiem dojrzałości zaczyna rozumieć, "że jest zasadniczo niemożliwe, żeby każdy osiągnął szczęście i sprawiedliwości stało się zadość"*. A jego przyjaciółka Reiko tak wyraża swoje zdanie: "Jesteś już dorosły i musisz ponosić odpowiedzialność za to, co wybrałeś. Inaczej wszystko pójdzie na marne"*.

W tej powieści brak klasycznego konfliktu, nie opowiada ona również o osiąganiu celu. Akcja kręci się wokół utraty. Utraty przyjaciół, młodzieńczej miłości, złudzeń i harmonii dzieciństwa. Co możemy otrzymać w zamian? W świecie, który według japońskiego autora tak naprawdę donikąd nie zdąża? Bo Murakami lubi podkreślać, że układ ludzkich konstelacji, w jakich przyjdzie nam spędzić życie, jest z góry określony. Dowiadujemy się, że najważniejsza jest cierpliwość. "Nie tracąc nadziei, trzeba powoli rozsupływać zaplątane nitki. Choćby sprawa wyglądała beznadziejnie, zawsze gdzieś znajdzie się jakiś luźny koniec. Gdy wokół jest ciemno, pozostaje tylko spokojne czekanie, aż oczy przywykną do mroku"*.

"Norwegian Wood" to powieść zdecydowanie realistyczna, o ile wiem, jedyna taka w dorobku pisarza. Nie ma w niej żadnych udziwnień, nierzeczywistych światów, przechodzenia przez ściany, wizji i odkrywczych snów. I dobrze, bo w ten sposób proza Murakamiego tylko zyskała na ostrości, stała się bardzo skupiona i wyciszona. Nostalgiczna, delikatnie zarysowana historia miłosna, a równocześnie poruszające studium dojrzewania emocjonalnego może oczarować swoją prostotą i brakiem sentymentalizmu. Podoba mi się spokojny i powolny styl pisania Murakamiego. Potrafi on jak nikt przelać na papier monotonię codzienności nie zanudzając czytelnika. Wszystko ma sens i rytm, a monotonia drugiego planu jest stonowana i stylowa.

Po moim lekkim rozczarowaniu "Ptakiem nakręcaczem", Murakami znowu powraca na "pisarski piedestał". Będę wypatrywać jego książek jak kania dżdżu :-).


---
* Haruki Murakami, "Norwegian Wood", tłumaczyły D. Malczewska i A. Zielińska-Elliott, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12352
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: