Dodany: 28.09.2006 18:13|Autor: aniaposz
Mad Max w wersji PL
Lubię książki, w których stykam się z wykreowanymi całkiem od podstaw światami (ostatnio "Pan Lodowego Ogrodu" Grzędowicza) albo takie, w których nasza rzeczywistość ulega tak daleko idącym przekształceniom, że na pierwszy rzut oka ledwie ją można rozpoznać. Kossakowska wybrała to drugie rozwiązanie i chociaż jej pomysł to przetwarzana wcześniej na dziesiątki sposobów wizja postapokaliptycznej Ziemi, to wciąż jest to wizja interesująca - m.in. dzięki oryginalnej koncepcji globalnej katastrofy. Zresztą Kossakowska w ogóle świetnie pisze, zawsze ładnie stylistycznie, zawsze ciekawie.
Głównym bohaterem "Zakonu Krańca Świata" jest Lars Bergerson, pozyskiwacz, członek elitarnej, od jakiegoś czasu nieistniejącej już gildii Grabieżców. Pozyskiwacze przedostają się do innych wymiarów i kradną cuda nauki i techniki tym, którzy na ludzkość sprowadzili zagładę. Bo tak to właśnie się odbyło: samozwańczy duchowni, zwani Mistrzami Blasku, zgromadzili wokół siebie grupę wyznawców i sprzymierzeńców, stworzyli w innym wymiarze własną Arkadię i przenieśli się tam wraz ze swoją świtą, pozostawiając po sobie na Ziemi chaos, choroby i zniszczenie. Ci, którzy przeżyli, próbują jakoś przetrwać, m.in. dzięki działaniom pozyskiwaczy, ale - jak zawsze - na luksus mogą pozwolić sobie tylko bogaci. Reszta wegetuje w okołomiejskich slumsach.
Postapokaliptyczna Ziemia niepokoi, intryguje i hipnotyzuje. Aż chciałoby się tam być i na własne oczy przekonać się, jakie zaszły w społeczeństwie zmiany, co zachowało się z dawnych zdobyczy cywilizacji, co zostało wypaczone, co uległo całkowitej transformacji. Wciąga deliryczna atmosfera postindustrialnych wnętrz nocnych klubów, przygnębienie wywołują obrazy ponurych, zrujnowanych dzielnic, ciekawość budzą wszelkiej maści dziwacy i odszczepieńcy, którzy próbują jakoś utrzymać się na powierzchni i sprzedają XX-wieczne figurki komiksowych superherosów, oferując je naiwnym klientom jako miejskie bóstwa opiekuńcze...
Kreacja bohaterów nie ustępuje kreacji świata. Lars Bergerson nie budzi sympatii (przynajmniej przez większą część książki), ale taki był chyba zamiar autorki. To cynik, typowy "twardy facet", którego życie nie rozpieszcza, który przeszedł swoje i nie ma złudzeń; chce po prostu w miarę wygodnie żyć i nawet jeśli targają nim różne emocje, to nauczył się je ukrywać.
Świetnie, wiarygodnie i ciekawie przedstawiają się dialogi. Kiedy bohaterowie rozmawiają, można odnieść wrażenie, że jest się razem z nimi i słyszy każde słowo, a do tego tembr głosu, intonację i zabarwienie emocjonalne wypowiedzi. Gdy czyta się o pierwszym spotkaniu Larsa z Tancerzami i Angelosem, aż ciarki przechodzą po plecach.
Wszystko to sprawia, że ciekawy jest dosłownie każdy fragment. A Kossakowska oczywiście nie poprzestaje na interesujących bohaterach czy intrygującym świecie. Lars spotyka na swojej drodze dziewczynę, z którą splotą się jego losy, zaczyna zauważać pewne rzeczy, które nieuchronnie spychają go z utartej ścieżki jego życia w stronę wielkiej niewiadomej. Odnosi niepokojące wrażenie, że jego poukładany do tej pory świat wymyka mu się spod kontroli, że zaczyna kierować nim przypadek. Co gorsza - przypadków tych jest coraz więcej, a w dodatku zdają się tworzyć kontury jakiejś niepojętej mozaiki, o której ostatecznym kształcie zadecydują zapewne działania samego Berga.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.