Dodany: 20.08.2006 22:42|Autor: Method

Epilog


Siódma część cyklu "Mroczna Wieża" według mojej oceny zasługuje na miano najlepszej.

Od samego początku zatapiamy się w wir nadzwyczaj szybkich i brawurowych wydarzeń, które miały swój prolog w "Pieśni Susannah". Jesteśmy świadkami strzelaniny w lokalu Dixie Pig z udziałem ojca Callahana i młodego Jake'a oraz wielu dziwnych i niebezpiecznych stworzeń. Widzimy poród Mordreda, przewidzianego zabójcy naszego głównego bohatera Rolanda, i nie jest to przyjemny widok. W międzyczasie poznajemy ostateczny plan stworzenia korporacji Tet-Corporation, mającej za zadanie ochronę Róży rosnącej na pustej parceli w Nowym Jorku i walki z przedsiębiorstwami Sombra Corporation i Positronics, które reprezentują "interesy" Karmazynowego Króla w Świecie Kluczowym (nieobeznanych z tematyką "Mrocznej Wieży" prosi się o natychmiastowe opuszczenie tej strony).

Krótko mówiąc, ciągle jesteśmy "w ruchu" podczas lektury tej książki. Po wielu przygodach przedstawionych z perspektywy rozdzielonego ka-tet, następuje moment jego ostatecznej konsolidacji (przepraszam za styl, ale nie mogę się powstrzymać). Dalej jest jeszcze lepiej, spotykamy kilka osób występujących bądź we wcześniejszych tomach, lub w dodatkach do całej serii ("Wszystko jest względne"). Szykuje się wielka bitwa i trzeba być przygotowanym na mocne rozchwiania emocjonalne, przejawiające się w gorączkowym przekładaniu kartek, połączone z silnym wzburzeniem i poczuciem chwilowej rezygnacji. Później znowu jesteśmy w Nowym Jorku i po raz kolejny mamy ochotę zlinczować pana Kinga (na pewno nie z powodu jego literackich umiejętności), zresztą King sam wyznacza sobie karę.

Po powrocie do Świata Pośredniego, rozpoczyna się odrębna część tej powieści, ostateczna droga ku Mrocznej Wieży i absolutnemu poznaniu - jest rewelacyjnie.

Dobra, dobra, na chwilę koniec z superlatywami; jest kilka błędów, kilka wątków zagubionych, zapomnianych, bądź dziwnie ze sobą skleconych, ale jak na ponad cztery tysiące stron to i tak mało i dlatego, w moim mniemaniu, nie mają zasadniczego wpływu na całość (koniec negatywizacji, może być? hahaha).

Teraz troszeczkę głębszej analizy, połączonej z przewlekłą refleksją i wszędobylskimi przemyśleniami. Już w trakcie lektury "Rolanda", czyli pierwszej części cyklu, dowiadujemy się o tragizmie Rewolwerowca, polegającym na dokonywaniu wyborów, które nie przynoszą pozytywnych rezultatów, tylko ból, cierpienie i śmierć. Chcę powiedzieć, że "Mroczna Wieża" to smutna opowieść... smutna... melancholijna... cierpka i gorzka, przez co wyciska łzy.

W "Mrocznej Wieży" wszystko jest bardzo wyraziste: postacie, miejsca, opisy walk i różnych dziwnych zdarzeń, symbole. Historia Rewolwerowca jest mistyczna i romantyczna, co daje jej niezwykły klimat, tak sugestywny, że aż wieje z kartek książki i mierzwi włosy na głowie.

Treść i klimat przy skromnej pomocy autora niosą nas aż pod wrota Mrocznej Wieży. Kiedy się tam znalazłem, zadałem sobie pytanie: czy chcę tam wejść? Już nie było mi tak śpieszno - z różnych powodów...

Ale cóż, przeszedłem ponad cztery tysiące stron i prawie rok czasu, więc wszedłem i... nie zawiodłem się!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9903
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: --- 21.08.2006 01:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Siódma część cyklu "Mrocz... | Method
komentarz usunięty
Użytkownik: Method 21.08.2006 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Mimo wszystko polecam Ci "Mroczną Wieżę", choćby z tego względu, że różni się ona trochę od dotychczasowej konwencji pisarskiej Kinga. Pozdrawiam.
Użytkownik: pani-marta 26.11.2006 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mimo wszystko polecam Ci ... | Method
wczoraj skończyłam...

nigdy nie czytałam niczego lepszego.
Użytkownik: Roland z Gilead 01.02.2008 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: wczoraj skończyłam... ... | pani-marta
Doszedłem do wniosku że cała twórczość Kinga przed Mroczną Wieżą i po Mrocznej wieży do chłam, a sama Mroczna Wieża do dzieło więcej niż wybitne to dzieło ponadczasowe.
Użytkownik: pani-marta 21.03.2008 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Doszedłem do wniosku że c... | Roland z Gilead
z tym się nie zgodzę. MW niektórzy uważają za ukoronowanie jego twórczości, i może tak jest. Ja jednak zwykłam rozdzielać 7-tomową powieść od innych dzieł i nie traktować ich jako całości. Zgodzę się, MW jest świetna. Ale inne dzieła Kinga nie ustępują jej ani na krok, są tylko... inne.
Użytkownik: p.a. 25.09.2008 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Doszedłem do wniosku że c... | Roland z Gilead
Nie mogę zgodzić się z tą opinią, chociaż trochę Cię rozumiem. Gdy ponad 2 lata temu kończyłem lekturę "Mrocznej Wieży" wszystkie inne książki Kinga wydały mi się... nie, nie słabe, ale takie jakieś mało ważne, "małe". Weźmy taki "Bastion" - gigantyczna powieść, jedna z lepszych w dorobku Kinga. A tu, dzięki nawiązaniu do tego tytułu w "Ziemiach Jałowych" i dzięki postaci Flagga okazuje się, że wydarzenia opisane w "Bastionie" nie zasługują nawet na miano czubka góry lodowej, że są mało ważne w szerszym kontekście. Dlatego też przez długi czas po zakończeniu lektury cyklu, nie byłem w stanie przeczytać żadnej książki Kinga.
Przy tym wszystkim wcale nie uważam MW za najlepsze dzieło Króla. MW nie jest doskonała. Powiedziałbym, że to najbardziej fascynująca historia napisana przez Kinga, ale nie pozbawiona słabszych momentów i niepotrzebnych wątków. Gdyby całość cechowała jakość tomów III i IV, wyglądałoby to nieco inaczej. Niestety, od tomu V King zaczął zbyt mocno kombinować, dlatego też 3 ostatnie tomy czytałem przeplatając w moim wnętrzu uczucia skrajnej fascynacji wraz z pewną irytacją, zniecierpliwieniem może. Jedno jednak jest pewne - kto nie czytał Mrocznej Wieży, naprawdę wiele stracił...
Użytkownik: Ciachoo 21.11.2009 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogę zgodzić się z tą... | p.a.
Zgadzam się z Tobą. Najbardziej fascynująca,wciągająca (przynajmniej mnie) i najdłuższa lektura jaką napisał. Jednakże pomimo gigantycznej ilości stron jakie zawiera MW, nie może się nie podobać. I tak p.a. od tomu V zaczął kombinować,ale w porównaniu z lekturą Stukostrachy(która mogła być szczuplejsza o ok 150-200 str.), straciła by na swej wartości, gdyby była szczuplejsza o tych parę, czy kilkadziesiąt stron. Dzięki temu, dla mnie była to wyjątkowo długa i przyjemna podróż z sir Rolandem i jego ka-tet, i wcale nie żałuję tego poświęconego czasu bo nikt, tak jak Stephen King ,nie potrafi stworzyć w mojej głowie takich obrazów i przeżyć ,oraz sprawić tak wielkiej przyjemności z czytania, jak on ;)
Po przeczytaniu notek od autora, o tym jak ludzie piszą o zakończeniu MW rozzłoszczeni i rozczarowani, sam zadałem sobie pytanie "czy to dobre zakończenie?". W moim odczuciu najlepsze z możliwych i nie wyobrażam sobie tego inaczej, bo każde inne mogłoby być mocno "przekombinowane" :)
Polecam gorąco!
Użytkownik: p.a. 23.11.2009 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą. Najba... | Ciachoo
Trudno napisać przekonujące zakończenie do fascynującego pomysłu. Każde, które łopatologicznie tłumaczy opisane wcześniej zjawiska, może się wydać banalne, każde 'otwarte' - zbyt asekuracyjne. I wydaje mi się, że trudno mi sobie wyobrazić lepsze zakończenie cyklu. Mówię o samej wieży, zakończenie wątków ka-tet już mi się mniej podobało.
Użytkownik: dagaa 07.04.2016 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą. Najba... | Ciachoo
Zgadzam się, że zakończenie bardzo pasuje do całego przesłania książki i powracającego Ka. I też nie wiem czy mogłoby być lepsze. Ale tak na prawdę to nie wiem też czemu takie zakończenie. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Użytkownik: blackwidow510 01.02.2012 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Siódma część cyklu "Mrocz... | Method
właśnie skończyłam czytać. i mam ochotę złapać za "Rolanda" i zacząć od początku! a może tym razem coś będzie inaczej?
Użytkownik: monikab99 16.03.2015 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Siódma część cyklu "Mrocz... | Method
W bólach skończyłam wczoraj tom szósty, który - moim zdaniem - jest fatalny. Dłużyzny, bezsensowne wątki i postacie, megalomańskie wplecienie postaci samego Kinga.
Użytkownik: Ciachoo 10.04.2016 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: W bólach skończyłam wczor... | monikab99
Nie tylko Ty tak twierdzisz. Szósty jeszcze za pierwszym razem nie jest taki zły, chociaż niewątpliwie jest najgorszy ze wszystkich tomów. Dopiero przy ponownym czytaniu jest to wyzwanie. :P Ja osobiście uwielbiam I kinga, i Mroczną Wieżę, ale ten tom wyraźnie mu nie wyszedł.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: