Dodany: 24.04.2024 12:03|Autor: koczowniczka

„Zrobiłeś to, do czego reszta z nas nie ma jaj. Zabiłeś mordercę dzieci”


August Voorhees pracuje w klinice ginekologicznej. Z każdym dniem zajęcie to staje się coraz bardziej niebezpieczne, jednak nie zamierza zrezygnować, bo wtedy mieszkanki Ohio musiałyby jeździć aż 160 km po środki antykoncepcyjne, a na aborcję jeszcze dalej. Lekarz lituje się nad tymi kobietami, zmuszanie ich do rodzenia niechcianych dzieci uważa za barbarzyństwo. Poza tym myśli, że zwolennicy ruchu pro-life nic mu nie zrobią, ot, postoją pod kliniką, pomachają różańcami i zdjęciami okaleczonych płodów, rzucą kilka obelg i na tym się skończy. Tymczasem wśród demonstrantów pojawia się Luther Dunphy, prawdziwy świr, bardzo agresywny i przekonany, że Jezus osobiście do niego przemawia. Któregoś ranka ów Luther wyciąga broń palną i strzela do lekarza oraz ochroniarza.

Tragedia zostaje nagłośniona w mediach, rodziny ofiar oraz zbrodniarza trafiają na usta wszystkich Amerykanów. Wydawać by się mogło, że w cywilizowanym kraju nikt nie będzie brał w obronę mordercy, okazuje się jednak, że nie tak łatwo rozstrzygnąć, kogo nazwać mordercą, a kogo ofiarą. Mnóstwo osób czy to pod wpływem wiary w Boga, czy też manipulacji zaczyna przebąkiwać, że zbrodniarzem jest raczej lekarz, bo to przecież on uśmiercał codziennie kilkanaście niewinnych duszyczek. A Luther próbował tylko ratować te dzieci. Owszem, postąpił dość brutalnie, ale czy dało się inaczej? Gdyby nie jego odważny czyn, w klinice nadal płynęłaby krew niewinnych istot. Ktoś mówi: „Zrobiłeś to, do czego reszta z nas nie ma jaj. Zabiłeś mordercę dzieci”, wyrażając w ten sposób uczucia mnóstwa Amerykanów, uważających zarodki i płody za pełnoprawne dzieci. Sam Luther postrzega siebie jako niewinnego, jako kogoś, kto jedynie wykonał rozkaz wydany przez Jezusa. Czy sąd uzna tę argumentację, czy też skaże go na śmierć?...

„Księga amerykańskich męczenników” to powieść przerażająca i niestety bardzo aktualna. Joyce Carol Oates Oates pokazała w niej, jaka ciemnota panuje w naszych czasach, jak prześladuje się pracowników klinik aborcyjnych, jak religijni konserwatyści próbują narzucić swoje poglądy ludziom niewierzącym, jak pod pozorem obrony poczętego życia gnębi się kobiety, usiłuje odebrać im prawo do decydowania o własnym ciele. Wiele osób – i nie są to wyłącznie mężczyźni – utrzymuje, że ciężarna nie jest w stanie samodzielnie podejmować decyzji i nie rozumie, że jeśli podda się aborcji, popełni największy błąd w życiu. Ci religijni konserwatyści zabroniliby usuwania ciąż nawet wtedy, kiedy pochodzą z gwałtu lub kazirodztwa i kiedy płód jest zdeformowany. Ba, zabroniliby używania środków antykoncepcyjnych, bo to też grzech!

Luther jest właśnie takim konserwatystą, a przy tym osobą bardzo agresywną w stosunku do kobiet. Żona bezmyślnie go popiera. Choć jest wyniszczona częstymi porodami i poronieniami, nie sięgnie po antykoncepcję. Nie odmówi mężowi seksu, bo według niej kobieta powinna bez szmerania spełniać zachcianki męża. Nienawidzi kobiet, które odwiedzają klinikę, nienawidzi tych, które zachorowały na raka narządów rodnych, bo uważa, że kiedyś usunęły ciążę i Bóg je za to pokarał. Nie prowadzi dzieci na szczepienia, bo to byłby brak zaufania do Boga, nie pozwala nastoletniej córce używać dezodorantów... Ta córka lepi się od potu, głowę myje od święta, nogi ma zarośnięte włosiskami. Jest tak samo tępa jak matka, ale w przeciwieństwie do niej nie godzi się na przemoc ze strony mężczyzn, potrafi ich solidnie pobić. A kiedy bije, to myśli: „Skurwiele! Macie za swoje. Myśleli, że skoro jest porządną chrześcijanką, to mogą ją upokarzać bez konsekwencji. Ale Dawn Dunphy nie da się upokorzyć. Jezus nie zawsze nadstawiał drugi policzek, by go uderzono”. Skłonność do agresji odziedziczyła po ojcu, który zawsze umiał pogodzić wiarę w Boga z krzywdzeniem kobiet. Cała ta trójka – Luther, jego żona i córka – miewa zwidy, wierzy, że Jezus osobiście do nich przemawia. Odrażające postacie, ale trzeba przyznać, że każda z nich jest przekonująca, ma swoje życie wewnętrzne, swoje racje, swoje cierpienia.

Luther oraz August reprezentują dwa wrogie obozy – ludzi zacofanych i ludzi postępowych. Ci pierwsi zastraszają drugich, narzucają im swoją religię, chcą zdominować kobiety, niekiedy są tak agresywni i oderwani od rzeczywistości, że zmieniają się w potwory. Ci drudzy dbają tylko o dobro kobiet, nie zastanawiają się, kiedy właściwie zbitka komórek zmienia się w stworzenie czujące strach i ból. August – ów zamordowany lekarz – niekiedy zauważa, że płody rozpaczliwie walczą o życie, lecz jeśli matka życzy sobie usunąć ciążę, to usuwa, nieraz bardzo okaleczając nienarodzone dziecko. Pomaga nawet tym kobietom, które w dzień stoją przed kliniką w gronie demonstrantów, a wieczorami potajemnie błagają go o aborcję, przekonane, że ten jeden jedyny raz Bóg, w którego wierzą, przymknie oko na zabicie dziecka.

Powieść jest bardzo poruszająca, obszerna, napisana z typową dla tej autorki wnikliwością, pełna detali i działających na wyobraźnię scen. Fabuła zaczyna się od opisu zbrodni, potem zaś obserwujemy jej konsekwencje, proces sądowy, poznajemy też wcześniejsze życie bohaterów. Oates jest niezrównana w pokazywaniu, na jak wiele sposobów można cierpieć po stracie kogoś bliskiego, przy tym to, co czują bohaterowie, nie jest lekką żałobą, tylko bardzo silną, niszczącą niczym nowotwór. Każdy inaczej ją przeżywa, inaczej sobie z nią radzi (lub nie radzi). Bardzo dużo jest w tej powieści cierpienia i przemocy, w tym tej zadawanej pod płaszczykiem religijności. Autorka stara się nie opowiadać po żadnej ze stron, ukazuje racje wszystkich bohaterów, nawet tych najpotworniejszych, osąd zostawiając czytelnikowi.

Jedna tylko rzecz mnie irytowała. Otóż tłumaczka nie wiadomo dlaczego uważa, że podczas aborcji uśmiercane są... niemowlęta. I mamy takie kwiatki: „Śmierć ponad siedmiuset niemowląt, które unicestwiła aborcja” (s. 88), „Codziennie w samej tylko klinice w Muskeege z użyciem narzędzi aborcyjnych zabijało się od piętnastu do dwudziestu niemowląt” (s. 15). Tymczasem niemowlę to dziecko, które już się urodziło, a podczas aborcji uśmiercane są dzieci nienarodzone, czyli płody.

---
Księga amerykańskich męczenników (Oates Joyce Carol (pseud. Smith Rosamond)), przeł. Dobromiła Jankowska, Marginesy, 2023

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 351
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: grafzerovlog 24.04.2024 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: August Voorhees pracuje w... | koczowniczka
To recenzja dla Komsomolskajej Prawdy czy dla Bezbożnika przy Pracy?
Użytkownik: koczowniczka 24.04.2024 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: To recenzja dla Komsomols... | grafzerovlog
To recenzja dla rozsądnych ludzi.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 24.04.2024 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: To recenzja dla rozsądnyc... | koczowniczka
W sensie przestroga dla nich przed czytaniem wielopoziomowej agitki?
Użytkownik: Losice 24.04.2024 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: To recenzja dla Komsomols... | grafzerovlog
To recenzja dla tych co uważają, że kobieta jest podmiotem, a nie przedmiotem, i ma prawo wyboru, prawo decyzji ... i nie będzie za nią decydował nawiedzony religijny ciemniak prowadzący swoją idiotyczną krucjatę ...

Bardzo ciekawa recenzja ... książkę dopisałem do mojej "krótkiej" listy ... będzie to dla mnie dopiero druga pozycja tej autorki, po Blondynka (Oates Joyce Carol (pseud. Smith Rosamond)).

Użytkownik: margines 24.04.2024 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: August Voorhees pracuje w... | koczowniczka
W sensie, że recenzja, własnej roboty tekst zachęcający niektórych do przeczytania go i też książki.


/

Świetny tekst.

Niestety, tłumaczka raczej popisała się tu swoją ignorancją.
Widać z niego fragmentu jej pomylenie pojęć i zaślepienie.
Użytkownik: fugare 24.04.2024 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: August Voorhees pracuje w... | koczowniczka
Wszystkie powieści Oates Joyce Carol (pseud. Smith Rosamond) czytałam dotąd w tłumaczeniu Katarzyny Karłowskiej.
Bardzo cenię autorkę.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 25.04.2024 00:06 napisał(a):
Odpowiedź na: August Voorhees pracuje w... | koczowniczka
"Autorka stara się nie opowiadać po żadnej ze stron, ukazuje racje wszystkich bohaterów, nawet tych najpotworniejszych, osąd zostawiając czytelnikowi."
Jeżeli to prawda, to Twoja recenzja plasuje się zdecydowanie po stronie proaborcyjnej. Ciekawe czy pojawią się jakieś opinie z drugiej strony.
Ja po Twojej recenzji widzę, że jest to książka ukazująca jak niezwykle patologicznym jest społeczeństwo amerykańskie, w kolejnym, tym razem aborcyjnym kontekście.
Na marginesie, jak słyszę hasło: moje ciało, mój wybór - to zbiera mi się na wymioty. Zdecydowanie się nie zgadzam z takim podejściem. Prawodawstwo w kwestii możliwości usunięcia nienarodzonego dziecka jest już bardzo liberalne.
A książka posiłkując się tytułem jaki nadałaś swojej opinii jest jednak o dwóch morderstwach. Tyle, że jedno w liczbie więcej niż mnogiej. Oba dla normalnego człowieka nie do zaakceptowania.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.04.2024 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Autorka stara się nie op... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Tak, moją uwagę także to zwróciło, gdy zajrzałem do noty. I teraz nie wiadomo – czy recenzja skupiła się tylko na jednym kącie spojrzenia, czy istotnie mamy do czynienia z nowym "Młotem na czarownice" – z proliferami w roli czarownic?

Ostatni akapit bardzo celny!
Użytkownik: margines 26.04.2024 16:55 napisał(a):
Odpowiedź na: August Voorhees pracuje w... | koczowniczka
Moim zdaniem świetna i… ważna czytatka o też ważnej książce.
Tekst nadaje się do polecenia.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: