W czasach licealnych mieszkałem w internacie przez 4 lata, nie dziwi mnie więc, że takie książki jak
Zło (
Guillou Jan)
czy
Niepokoje wychowanka Törlessa (
Musil Robert)
były w sferze moich zainteresowań. Zainteresowanie z wiekiem nie zmalało, stąd wiedziałem, że kiedyś pewnie sięgnę po omawianą niżej pozycję niebeletrystyczną
Jak wytresować lorda: O elitarnych szkołach z internatem (
Renton Alex)
. (w niej wymieniana jest kilkakrotnie inna książka, podnosząca temat internatów, którą czytałem, tj.
Dziwne losy Jane Eyre (
Brontë Charlotte (Brontë Karolina; pseud. Bell Currer))
). Co jednak szybko stało się jasne: doświadczenia moje były diametralnie odmienne od tych, które były udziałem etończyków czy oksfordczyków: przy dobrych wynikach w nauce na każdy weekend można było jeździć do domu, nigdy nie było przemocy ani kar cielesnych, absolutnie nie było molestowania czy homoseksualnych ekscesów – najdalej w tę sferę szło wymienianie się "świerszczykami". Największą nieprzyjemnością ze strony wychowawców był przypadek szkolnego psychologa, który zimą budził pokoje, zapalając górne światło. Luz był na tyle duży, że standardem były wyjścia na piwko do parku albo przemycanie mocniejszego alkoholu na wieczorną posiadówkę z grą w karty czy pogaduchy. AMA.
Z książki Rentona wyłania się skrajnie różny, potworny wręcz obraz tego, co przez parę stuleci działo się (i nadal dzieje) w elitarnych szkołach z internatami, gdzie czesne roczne przekracza średnie wynagrodzenie Anglika, a rodzice oddają dzieci w wieku 5-6 (czasami nawet 3!) lat, by widzieć się z nimi raz na pół roku.
Co kieruje owymi rodzicami, prócz (często) ochoty pozbycia się ciężaru z domu? I co otrzymują dzieci jak wtłopaczone chorymi metodami przez nauczycieli i wychowawców? Przede wszystkim:
– snobizm
– kamienną twarz (niewidoczne emocje i spontaniczność)
– uniformizację
– zasadę naczelną: trzymaj fason
Co się tak naprawdę za tym kryje?
– burdel dla sadystycznych pedofili
– pederastia
– usankcjonowana przemoc, w tym swoista fala ze strony starszych uczniów
Co mnie szczególnie uderzyło w książce:
– skoro różnymi rzeczami szkoły się chwalą, czemu to starają się ukryć? Widać zdają sobie sprawę, że jest to coś niewłaściwego, nawet jeśli było dozwolone przez prawo (bicie trzcinką zakazane dopiero w 1998r.)
– próby uzasadniania swoich sadystycznych czy paskudnych skłonności zasadami religijnymi czy tradycją lub przesądami pedagogicznymi (hartowanie, rzekome korzyści)
– rodzice niesłuchający lub redukujący własny dysonans poznawczy, posyłając dzieci w to samo bagno
– problem dla polskiego czytelnika: bezkrytyczne przenoszenie na nasze realia bądź ocenianie grup czy instytucji tak, jakby patologia angielskich szkół była ogólnoświatowa (nie dotyczy wyłącznie szkół z internatem)
Renton pisze także z pewnych pozycji ideologicznych, gdy twierdzi: "(…)zostaliśmy filmowcami, dziennikarzami, działaczami i centrolewicowymi politykami o światopoglądzie sceptycznym wobec regulacji, tradycji i hierarchii."[190] – no cóż, ale przecież to głównie lewica reguluje!
Książka "Jak wytresować lorda" jest kształcąca, otwiera oczy i mocno odbrązawia tak same "elitarne" szkoły, jak i flegmatycznych Anglików. Niektórzy zarzucają jej zbyt suchy i paranaukowy styl – dla mnie jest wręcz odwrotnie. Oczekiwałbym wręcz twardego eseju socjologicznego, zaś autor zawarł tu dużo wątków autobiograficznych i subiektywnych opinii, trochę brakuje konkretu oraz ścisłego podejścia do tematu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.