Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Crvenej Zvezdy - chciałem nawet zaznaczyć, że nie podoba mi się w książce spolszczenie na Czerwona Gwiazda, a sam zrobiłem byka że haha. Poza tym tłumaczenie Alicji Rosenau jest bardzo udane, na mój gust trzyma rytm i zwodniczą prostotę tej prozy.
W tej książce nie pasowała mi jedna rzecz - Chacaltana. Główny bohater, koło zamachowe intrygi. A jakiś taki niespójny. Naiwny, a po chwili cwany. Niby nuworysz w towarzystwie, idealista a osławione raporty wie jak napisać, podlizać też się potrafi kiedy trzeba. Kompletnie nie pasował do z pasją przedstawionych realiów. Tak jakby papierową postać rzucić w ogień. Jak się wyjaśniło dlaczego tak jest, aż się zdziwiłem - szło się domyślić wcześniej. ...
po to są te oceny. Książkę miałem w ręku, przeglądałem, gdzieś mam ją w głowie. W sumie mam mały odjazd na książki Czarnego, więc pewnie kiedyś do niej zajrzę.
Protestuję! Jak można pomijać winę Bioya Cacaresa? Ok, jak teraz o tym myślę, nie jest to pisarz bardzo dobry, a może nawet nie dobry, ale rzadko który literat ma tak, hmm, rozpoznawalny?, styl? Te jego książeczki - tylko on mógł je napisać. Korektor poprawił zresztą na Sienkiewicza. Ale "Quo Vadis"... to ciekawe, ta książka pojawia się nie tylko tu chyba. Ja mam dziwne wrażenie, że wychodzi w książce, a może wywiadzie?, któregoś z i...
to była moja pierwsza książka Argentyńczyka, i zrobiła na mnie największe wrażenie. Początkowo stylem i rzeczywiście, bardziej surrealistyczną niż fantastyczną, atmosferą. Choć w tej chwili treści tak bardzo dokładnie nie kojarzę. Ale na zawsze zapamiętam zakończenie. Chyba je można nazwać traktatem o ludzkiej percepcji? Świata, życia, nie tylko np. sztuki... No i pojawia się iście Borgesowskie rozważanie o Bogu (roli demiurga?) w zasadzie, na gr...
(nie) zazdroszczę;)
Za każdym logowaniem obiecuję sobie, że napiszę tu kilka słów, a potem "zapominam". Pewnie dlatego, że kiedyś, przez chwilę, myślałem czy nie napisać z tej książki recenzji. Nie powstała, bo to najsłabsza z pierwszych trzech książek Anglika. Nadal interesująca, ba, bardzo dobra, ale formuła się wyczerpała. A od jednego z większych (mych) odkryć XXI wieku, powinno się wymagać więcej. Mitchell ma rzadką cechę u współczesnych pisarzy...
"Pnin" jest książką znakomitą, no po prostu. Nie do końca pamiętam o czym i czy warto o tym "czymś" pisać, ale napisany jest wyśmienicie. Sprawdziłem, moje wydanie - PIWowskie sprzed blisko 30 lat - też posłowiem opatrzył Engelking. Jeśli chodzi o "Zaproszenie". Rzeczywiście, "fabularnie" najbardziej nie styka tu główny bohater, Cyncynat C. Ani to szarak, ani bohater, ani aktor, ani widz, wkrada się nies...
jedna książka, milion opinii;) Mój Pielewin to przede wszystkim "Mały palce Buddy", czyli rzecz najlepiej napisana, najlepiej pomyślana (z tych, które znam) i - co ważne - Rosjanin na szczęście nie rozpędził się tu zanadto w świat filozofii i mitu. Nie żebym rozumiał wszystko, ale przynajmniej mogę śledzić główne wątki... W sumie miałem farta, że zacząłem od tej powieści. Ten zbiór? Między 4 a 5. A że mam skłonność do zawyżania...
Napiszę, napiszę, ale nie gwarantuję, że z sensem - gdybym potrafił, powstałaby z tego recenzja (to miała być recenzja!). To dziwne, odbieram tę książkę jak powieść, a to przecież nie jest powieść. Jednak poszczególne "notki" (rzecz jest napisana krótkimi akapitami i stylizowana na encyklopedię), formalnie i tematycznie różne, tworzą całość. Zaskakująco płynną - nie ma stylistycznych "zgrzytów". Punktem wyjścia są polityczn...
Odpowiedź zamieściłem powyżej. Nie wiem czemu przyszło mi do głowy, że komentarz się wyświetli pod Tobą. To te bywanie w nieodpowiednich miejscach w internecie;)
Jakozak Yhm. Powyższy tekst wymyśliłem dobrych kilka dni temu, gdy próbowałem odkryć prawa rządzące przyznawaniem Nobla. Jak łatwo się domyślić - nie udało się. Nie potrafiłem zmusić sie do spisania, aż przyszła cisza wyborcza (sza!) i trzeba się było zająć poważniejszymi rzeczami. Ale obiecuję - jak przyjdzie mi do głowy stworzenie listy Pisarzy, Którzy Nobla nie Dostali, a Powinni, to wrzucę ją tylko tu. Zresztą niektóre opinie są przeniesio...
Nie o prozie Salingera, a o Salingerze. W momencie wydania książki (1951) Dża(e)j Di (rocznik 1919) miał trochę więcej niż... no właśnie... Uwielbiam takie paradoksy!
Nie chcę nikogo (siebie?) zmartwić, ale w pochwały programowo nie wierzę;) i przyrzekam, nie znałem recenzji Rzepy przed napisaniem swojej. Choć może się wydawać, że było inaczej... zdanie nie zmieniam, dalej kurczowo trzymam się "mojego" Celina (choć trop realizmu magicznego ma pewne podstawy, przyznaję). Aha, w tekście zapomniałem zaznaczyć, że ta książka potrafi być naprawdę męcząca.
Raczej nie polecałbym przesunięcia książki do przodu. Choć może znajdziesz w niej coś równie ciekawego jak ja? Znaczy się nie "jak ja", tylko jak moje znalezisko. Przyłapałem się na myśli, że lepiej by było gdyby "Dudni kamień, dudni'' zaczynała się na stronie dwusetnej. Wtedy robi się ciekawiej, czasem nawet całkiem dobrze. Porównują to "cudo literatury węgierskiej" do Dostojewskiego (przez którego nie potrafiłem co ...
Może rzeczywiście coś jest na rzeczy z tym Fuentesem? Llosa (historia Peru) nie jest naznaczony jednym wydarzeniem, a Rulfo to klasa sama dla siebie. Takich opowiadań latynoskiego pisarza jeszcze nie czytałem (no może Roa Bastos zbliżył się do tego poziomu). A u Fuentesa, rzeczywiście, wszystkie jego książki jakoś tam wracają do rewolucji meksykańkiej. W pełni w jej realiach rozgrywa się bodaj tylko "Stary gringo", taka sobie powies...
Ha, jestem w kłopocie. Bo tak naprawdę żadnego Hiszpana z czystym sercem polecić nie potrafię. Jakoś hiszpańscy pisarze mi nie podchodzą. Piszą bardzo skomplikowanie, metaforycznie, ale nie jest to tak fascynujace jak u twórców południowoamerykańskich, czy nawet Portugalczyków (Lobo Antunes, Saramago). Jeszcze jedno zaskoczenie - w żadnej z podanych książek wojna domowa nie jest bezpośrednio tematem "centralnym" (takie mam przynajmniej ...
Veto! Widmopis nie jest książką gorszą od Snu. Jest po prostu inny (ale i tak poznać Mitchella). Jest powieścią bardziej tradycyjną (wiem - dziwnie to brzmi, gdy łącznikiem poszczególnych rozdziałów jest "światłość" czy coś w tym stylu), brakuje jej (nie tylko) stylistycznego szaleństwa następczyni, ale nadrabia ten brak rzetelniejszym oddaniem rzeczywistości (czytaj: dziwów) kurczącego świata. O ile Sen jest grą, wybitną, ale grą opart...
"Długie pożegnanie" czytałem dawno temu - to był mój pierwszy "chandler". Kojarzę, ze była to dobra książka, ale olśnienie przyszło dopiero przy "Żegnaj, laleczko". Nie jestem w stanie jej obecnie ocenić, musiałbym zajrzeć do niej jeszcze raz. A problemy z "Tajemnicą" opisałem.
"Długie pożegnanie" na pewno czytałem, z "Tajemnicą" jest problem - zastanwiam się, czy nie znam aby opowiadania poprzedzającego powieść z Marlowem, a nie ją samą. Wszystkie "marlowy" (może poza "Głębokim snem" - pierwsze koty za płoty?) są wybitne, ale to "Siostrzyczka" jest wielka. I tej wersji będę się trzymać.
Nie ma moorderstwa, nie istnieje nawet hotel Intercontinental, przynajmniej w tej książce. W tym rzecz. Dwa opowiadania z tego zbioru: http://free.art.pl/podkowa.magazyn/nr41/opowiadania.htm
Etam... Wcale nie jest pewne czy Jeremiasz lubi to co lubi, częściej kaszle niż lubi, a tak w ogóle to nic nie mówi. Te cechy skurwysyna mnie martwią, bo kilka (9?), wypisz wymaluj, jak z mojego lustra. Tak w ogóle, to Cela jest niepoprawny aż do śmierci, nie przechodzi mu z wiekiem chora satysfkacja ze swych narodzin, a jeszcze na dodatek wykazuje się dziwną skłonnością do perwersyjnego moralizowania, ot co... Polemizowałbym z czekoladkami, wart...
Jak dla mnie Bellow przez całe życie pisał jedną, jedyną książkę. Jego bohaterowie starzeli sie wraz z nim, no może nie zawsze. Nie wiem czy świat rzeczywiscie jest taki jakim go Bellow opisuje, czy to autorska kreacja. Wolałbym, zeby to był tylko wymysł, ale to pewnie pisarz ma więcej racji niż ja. Erudycja + ekshibicjonistyczny opis klasy średniej wśród atrybutów zamożności = twórczość Bellowa. Może nie jest to erudycja pusta, ale w obliczu...
Nienawidzę tej książki. Zdołowała mnie i strasznie ją męczyłem. Nienawidzę (świata) Bellowa. Jest cyniczny i sterylnie... brudny. Wielki pisarz.
Nieuważny? Yhm... Falami wracam to tu, to do Wiki, to na kilka innych portali/projektów/forumów, mieszają mi się nicki (moje!) i pomysły (na szczęście nie moje, bo wtedy by już było po nich). Jak to się nazywało? Systematyczność!!! Tego właśnie mi brak, chlip... Mamo, ja juz nie chcę czytać
Ta książka to jedno z moich największych odkryć tego roku. Zaciekawić może choćby trochę inne niż zwykle spojrzenie na niemiecką winę w XX wieku, winę ukazaną nie z perspektywy protestanckich, militarystycznych Prus, a katolickiej Bawarii. Formalnie "Bilard" kojarzy się z poszukiwaniami Carlosa Fuentesa, zresztą to pokrewieństwo w jakimś stopniu także tematyczne - obydwaj twórcy rozliczają przeszłość, a wokół nich zastyga w rzekomym spo...
Ale żeby tak od razu zasypiać?:) Nie lepiej potraktować "Osobnego" jako hołd złożony Albertowi Camus (hmm, "Obcy"?) oraz, rzecz jasna, Cortazarowi? Na mój gust zresztą całkiem sprawnie poprowadzony. "Osobny" to typowy przykład debiutanckiej powieści "zdolnego trzydziestolatka", od jakich roi się w literaturze współczesnej. Stustronicowa książeczka, pierwszoosobowy narrator pogrążony w pseudointelektualny...
Znam Maaloufa jedynie jako niezłego powieściopisarza ("Skała Taniosa" - urocza ksiązeczka, choć po prawdzie nie pozostajaca długo w pamięci), i sprofanuję trochę tekst przedmówcy dorzucając kilka faktów z życiorysu pisarza. Maalouf jest chrześcijaninem (nie katolikiem, acz uznającym zwierzchność papieży) z gór Libanu, pozostającymi latami pod tureckim panowaniem, piszącym w języku francuskim.
Książkę miałem z biblioteki, innych rzeczy Bernharda nie znam. Poszczególne rzeczy z tego tomu były w Polsce wydawane oddzielnie, choć chyba nie wszystkie. W tym roku WAB wydał "Wymazywanie", pierwszy raz w Polsce (?)
To nie jest zła książka, ale kompletnie... niepotrzebna. Na tle innych książek Llosy to po prostu czytadło, napisane bez większej finezji. Nawet seks wydaje się papierowy:) W ogóle obydwie ostatnie powieści, ciepło przyjęte przez tzw. rynek, są ogromnym krokiem wstecz. Szkoda... Przynajmniej warto zapoznać się z obrazami Gauguina:)
Dla mnie to najlepsza rzecz Conrada. Bezbłędna. Inne utwory - także te uznawane za wielkie, choćby "Nostromo" - zdają się razić nadmierną sentymentalnością, czasem wręcz naiwnością. Ale nie "Jądro ciemności", powieść po przeczytaniu której więcej pozostaje niejasności niż pewności.
Książeczkę pożyczyłem z biblioteki. Bodaj pierwsze polskie wydanie, z końca lat 60tych. Z frapującą okładką - małe sygnaturki przedmiotów z numerami "katalogowymi". Zgadza się, bohaterowie są straszni - nudni, konformistyczni, zlewający się z tłem jak mało kto. Tylko, że to specjalny zabieg Pereca - ukazanie rzeczywistości z perpektywy dóbr, a nie dobra... Co gorsza, jego bohaterowie to tzw. młoda inteligencja na kilka lat przed rokie...
Można sie nie zgdzać z wizją świata Kuronia i jego wywodami, czasem naprawdę ciężko - lata 50te, ale ksiażka jest fantastyczna od strony graficznej. Dopiski na marginesach, zdjecia oraz podpisy pod nimi nierzadko pełniej oddają absurd PRL niż "główny" wykład autorów.
Zbiegi okoliczności są wpisane w specyfikę tej powieści... tak mi się wydaje... a może to jednak dzieło przypadku... Do głowy mi nie przyszło, że to powieść inicjacyjna. Ale co racja to racja:), ja bym przekornie dodał "niekończąca się" powieść inicjacyjna. Zakończenie ponownie wywraca wszystko... gdzie prawda, gdzie fałsz... co dzieje się, a co jedynie mogło się dziać.
O, to ze mną jest inaczej. Przy pierwszym czytaniu nie bardzo wiedziałem o co chodzi. Teraz, po trzech latach i przeczytaniu kilku książek czasem coś zrozumiem. A poważnie, co jakiś czas odświeżam sobie niektóre "eseje" testując zdobytą wiedzę:) - Celine, "Nagi lunch", Chandler...
Co do samej powieści. Zaskoczyły mnie dwie rzeczy: jej względna prostotota (w prównaniu z taką "Rozmową w <Katedrze>" to... czytadło) oraz niemal dokumentalna konwencja przyjęta przez autora. No i Llosa tą książką w jakimś stopniu wdaje się w spór z Gabrielem Marquezem. Opisując te same mechanizmy co Kolumbijczyk w swojej "Jesieni patriarchy", jest znacznie bardziej realistyczny, nie buduje magicznych, tragikomicznych światów. Skupia swą uwagę...
Nie tak dawno, o tak jakoś, nie kupiłem jej w antykariacie za 8 zł. Moja wina. Antybiblijna to raczej powieść, dobra, ale gorsza od choćby 'Baltazara i Blimundy". Wolę ksiązki Saramago weryfikujace historię Porugalii. Choć kilka pomysłów fenomenalnych, a scena na jeziorze, w mgle ............. niepowtarzalna.
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)