Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Wydaje mi się, że okrucieństwo robi tym większe wrażenie na czytelniku, im bardziej bezbronna jest ofiara. Dręczenie zwierząt w książkach można by tu przyrównać do dręczenia dzieci, tylko że scen torturowania dzieci nikt raczej nie wplata bez potrzeby w intrygę książki, która się na tym temacie nie koncentruje. Natomiast czy okrucieństwo wobec zwierząt przysłania, i czy powinno przysłaniać, okrucieństwo wobec ludzi, to faktycznie osobny proble...
Co do autorów, to prawda. Zresztą podobnie jest z filmami - kiedyś oglądałam japoński thriller i panicznie się bałam... kapania wody z sufitu. ;) W ogóle nie było tam drastycznych scen, a jednak grozę dało się odczuć doskonale. Ale to trzeba umieć! Co do czytelników - nie do końca. Jak już pisałam wyżej, ja takie opisy omijam i ich nie czytam, więc w ogóle ich potem z książki nie pamiętam. Jeśli inni robią podobnie, to wysoka pozycja na liście...
Ale tu się plan nie udaje, to dobrze, mogłabym przeczytać. ;)
Czy istnieje zwierzę bardziej wyjątkowe niż kameleon? Nie dość, że potrafi obronić się przed wrogami, to jeszcze tak ładnie komponuje się z tłem. Zmiana koloru całego ciała, to dopiero COŚ! Czy ktoś się jednak zastanawiał, jak czują się kameleony w związku ze swoją wyjątkowością? Leo Lionni opisał historię pewnego nieszczęśliwego kameleona poszukującego sposobu na swą zmienność. "Własny kolor" dzieli się niejako na dwie części - we wstępie aut...
Ja nie rozumiem, czego tu można nie rozumieć. :(( To ludzie krzywdzą zwierzęta, nie na odwrót. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że hoduje się zwierzęta, żeby je zjeść, to nie upoważnia ludzi do znęcania się nad nimi przed śmiercią. A już totalnie nie rozumiem wciskanie sadyzmu do książek, które go w ogóle nie dotyczą. Równie dobrze można napisać dla dzieci książkę o piesku i wstawić tam opis znęcania się nad człowiekiem, "bo się lepiej sprzeda" - bo ...
Któż nie zna "Przeminęło z wiatrem"? Historia namiętności, która zrodziła się między Scarlett a Rettem poruszyła miliony widzów i czytelników na całym świecie. Do tej pory znałam tylko filmową wersję tego dzieła, a i po nią sięgnęłam późno, bo zaledwie jakieś 3-4 lata temu. Teraz dołączam do miłośników książkowego pierwowzoru. Wiele można by pisać o "Przeminęło z wiatrem" i wiele już zostało napisane. Nie pokuszę się więc o pełnoprawną recen...
No właśnie próbowałam powiedzieć o tym, że to miało znaczenie dla ukazania całego tła powieści - turystka Konstancja zwiedza Pompeje i widzi to, co zobaczyłby tam każdy inny turysta... Ten opis nie jest w tym miejscu bezsensowny, bo odnosi się do historii tego miejsca, historii, którą poznaje Konstancja. A zwrócenie uwagi na cierpienie zwierzęcia świadczy wręcz o wrażliwości, a nie o jakimś bestialstwie. Gdyby autorka opisała odlew ciała umierają...
Dlatego mam takie pretensje do Szwechłowicz - tam cały ten rozdział kompletnie nie miał uzasadnienia fabularnego, wystąpił jako element życia miasteczka, bez którego swobodnie można się było obejść.
Paweł, myślę, że to jest kwestia osobistych przekonań i emocji. Ja w ogóle nie lubię przemocy w książkach, detalicznie opisywanych zabójstw czy męczenia wszelkich istot żywych (i często takie opisy po prostu omijam), ale męczenie zwierząt mam autorom wyjątkowo za złe, wyjątkowo mnie boli i przygnębia.
Dokładnie. To jest to, o co mi chodziło, kiedy napisałam tę czytatkę. "Człowiek to brzmi dumnie"? Cóż, dla mnie zdecydowanie nie zawsze. Jeśli uważamy się za coś lepszego, to bądźmy lepsi, a nie używajmy całego otoczenia wyłącznie do sprawienia sobie przyjemności lub zapewnienia wygody, bez oglądania się na cokolwiek. I zgadzam się z kwestią konwencji - biorąc do ręki kryminał wiem, na co się decyduję, że będzie morderstwo, może niejedno, że...
Ten wniosek to nieuprawniona ekstrapolacja. Czy możesz zacytować, gdzie w tej dyskusji ktokolwiek wartościuje, czyje życie znaczy więcej, a czyje mniej? Nie podoba mi się opisywanie jakiejkolwiek przemocy czy tortur wobec kogokolwiek. Nie czytuję. Ale akurat tematem niniejszego wątku jest męczenie zwierząt w książkach. Trzymajmy się więc tematu.
Ja tego nie czytałam, ale generalnie nie umiałabym podać żadnego fragmentu męczenia zwierząt z prostej przyczyny - nie czytam takich fragmentów, omijam je! Więc potem nie mam co pamiętać.
O to, to, Misiaku! Dokłaadnie tak samo myślę. Bo jest ok, jeśli takie sceny są usprawiedliwione fabułą, mają jakieś znaczenie. Ale jeśli są jedynie strzelbą, która nie wystrzela, to nie rozumiem zupełnie, jak autor/ka może czerpać przyjemność z takich opisów. I najczęściej jeszcze nie ma żadnego potępienia, jakby znęcanie się nad zwierzętami było normą. To jest gorsze niż cierpienie ludzi, bez porównania w ogóle! Wiadomo, że zwierzę się samo nie ...
Podzielam te uwagi. Nie wypowiadałem się wcześniej, bo kilkukrotnie już zrugano mnie za większą wrażliwość na krzywdę ludzi niż zwierząt... Cieszę się, że nie jestem jedyny :) Jakkolwiek z całą mocą zaznaczam, że nie pochwalam również okrucieństwa wobec zwierząt (abstrahując od fikcyjności opisów książkowych - wierzę, że to tylko wyobraźnia autora).
Może dlatego, że to my, dwunożne zwierzęta, stworzyliśmy tę cywilizację? Może dlatego, że to my jesteśmy odpowiedzialni, czynimy się "panami stworzenia" i koroną ewolucji, uważając, że reszta ziemi jest nam poddaną? To my wybieramy, jeżeli "giną też ludzie i to w sposób mało przyjemny", to nie dlatego, że koń czy pies zrobił im krzywdę, ale dlatego, że inny człowiek miął chęć się zabawić. W sposób chyba przyjemny dla niego, bo nikt tych morderców...
U mnie fascynacja Ameryką Łacińską chyba wzięła się z literatury i z seriali z wątkiem latynoskim w tle ("Dexter", "Breaking Bad"), ale nie mogłam nie zahaczyć też o telenowele, bo to po prostu rewelacyjna pomoc w nauce języka. Nawet kiedyś coś na ten temat napisałam i pozwolę sobie zalinkować. Mam nadzieję, że nie będziesz mi miała za złe tej autopromocji, bo akurat idealnie wpisuje się w temat :) http://woofla.pl/jak-ogladac-telenowele-...
Przyznam, że ja też nie rozumiem. Zastanawiałam się nad tym samym. Życie ludzkie znaczy dziś mniej niż życie zwierzęcia :(.
Niestety, ale nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego okrucieństa wobec zwierząt przesłaniają okrucieństwa wobec ludzi. I u Larssona i u Miniera (tych czytałem z tej listy powyżej) giną też ludzie i to w sposób mało przyjemny. U innych autorów naturalistycznych kryminałów jest podobnie. Nie wszyscy giną z jakiegoś powodu, bywa że torturowane i zabijane są ofiary przypadkowe. Rozumiem, że niektórzy nie lubią opisów jatek, ale dlaczego bezsensownie w...
Wystarczyłyby mi opisy ludzi. Nie znoszę, kiedy opisuje się cierpienie zwierzęcia, zwłaszcza, że nie ma to żadnego znaczenia dla akcji. Tak mam.
A jakiego chciałabyś użyć opisu, żeby oddać w pełni tragedię śmierci całego miasta (łącznie z jego psami) po wybuchu wulkanu? Niestety... Te odlewy obrazują ją najpełniej. Przypuszczam, że Katarzynie Kwiatkowskiej chodziło raczej o oddanie całego tła podróży Konstancji - w końcu turystki - po tej części Włoch, a nie o bezsensowne taplanie się w opisie cierpienia zwierzęcia.
Na pewno przeczytam :) Podoba mi się wszystko, co dotyczy Ameryki Łacińskiej, jakaś taka fascynacja z czasów dzieciństwa, kiedy pojawiały się w polskiej tv telenowele. Właśnie dzięki telenowelom całkowicie samodzielnie odkryłam tę różnicę z argentyńskim "vos" i parę jeszcze innych drobiazgów :)
Po pierwsze - czepnęłam się autorek, na których książki trafiłam ostatnio i które mnie tym opisem zniesmaczyły. Nie szukałam ich specjalnie, wręcz przeciwnie, ominęłabym, gdybym wiedziała na co trafię. Po drugie - może istotnie jest to znak czasów, nie wystarczy napomknąć, czy dać do zrozumienia, trzeba opisać dosłownie, bo inaczej czytelnik jako ćwierćinteligent nie zdoła zrozumieć, co autor miał na myśli. Nie wiem, ale przeszkadza mi to, s...
Zdaję sobie sprawę, że to nie fantazja, że taki odlew istnieje, tyle że nie widzę sensu w użyciu tego opisu, przeszkadza mi on. Możliwe, że miało to ukazać dobre serce Konstancji, jej delikatność, ale można było użyć innego opisu...
Wiem, czytałam wszystkie trzy, bo jednak strasznie mnie wessało. Pierwszy tom był(by) najlepszy, gdyby nie rudy kot. Bo, dla przykładu, we wspomnianym, przeze mnie kryminale Miniera koń jest martwy od początku. Natomiast Larsson pozwala, żebyśmy się z kotem zaprzyjaźnili, docenili jego niezależność, polubili go. A potem nam (czytelnikom) go zabija i to w okrutny sposób. I to jest nadużycie. I jeszcze to, o czym sam pisałeś: czy taki opis jes...
Właśnie tak mam, nie potrafię się pozbyć opisu, wraca do mnie i męczy. Czasem po latach przypomina mi się jakiś opis.. :( Larssonowi miałam ciężko za złe wątek kota, tej reszty nie znam i do ręki nie wezmę. Zupełnie nie mogę zrozumieć, po co komu wproawdzanie takich elementów do fabuły, szczególnie, że nie służą niczemu, poza ukazaniem jak odrażający są ludzie.
Może i był żywy, ale niekoniecznie musiał być torturowany. Mógł zginąć szybko i prawie bezboleśnie, a zrobiono z nim to, co zrobiono, dopiero po śmierci, dla wywołania efektu i zastraszenia. Nie jest powiedziane, że cierpiał. Przynajmniej nie jest to wyraźnie zaznaczone. Tak mi się zdaje w każdym razie. W następnych tomach trylogii Millenium zdaje się nie ma żadnych tego typu scen (głową jednak nie ręczę), więc możesz po nie spokojnie sięgnąć,...
Dzięki za komplement, ale akurat to interesujący mnie temat jest - wystarczyło mi przejrzeć schowek ;)
No, przecież on był żywy, zanim go zabito! Przez pół książki był żywy! :-p Wiesz, jak sięgam po kryminał, to wiem, jaka jest konwencja: na początku trup, potem śledztwo, na końcu sprawiedliwość zwycięża. Nie "kupuję" scen torturowania czy męczenia żadnych żywych istot, bo po kryminał sięgam w celach (o zgrozo!) rozrywkowych.
Tytuł czytatki od razu przyciągnął mój wzrok :) Dawno temu stwierdziłam, że Grangé'owi już dam spokój, ale ze względu na tę Amerykę Łacińską i te hiszpańskie wstawki, chyba jednak się skuszę. A ja Ci zaproponuję Ogród z brązu. Moim zdaniem powieść rewelacyjna, miałam po niej kaca czytelniczego. A do tego akcja dzieje się w Argentynie, jest kilka ciekawych smaczków - np. córka głównego bohatera, która pod wpływem oglądania tv w dużej ilości, za...
Dzięki. Teraz sobie przypominam, że coś tam takiego było. Mimo wszystko mnie jakoś ta scena nie zszokowała. To w końcu kryminał, trzeba się zatem liczyć, że może być krew itp. Bardziej mnie przejmują sceny, kiedy opisuje się męczenie żywych zwierząt. Wtedy jestem mocno poruszony.
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)