Dodany: 06.06.2016 22:03|Autor: Rudolfina

Czas na zmiany


Książki Marka Krajewskiego bardzo cenię i lubię, ale mam wrażenie, że tym razem autor już bardzo zmęczył się zarówno swoim głównym bohaterem, jak i wymyślaniem jego nowych/starych przygód.
W „Arenie szczurów” nie ma klasycznej zagadki kryminalnej. Nie ma mordercy, bo trudno tak nazwać gwałciciela zarażającego prostytutki paciorkowcem, w wyniku czego rzeczone umierają. Ten wątek zresztą wyjaśnia się bardzo szybko, i w gruncie rzeczy nie o to chodzi. Chodzi o mroczną tajemnicę Edwarda Popielskiego, którą ma rozwikłać jego syn. Daleko mu jednak do charyzmy ojca, więc jako detektyw jest zupełnie bezbarwny. Kolorytu powieści mają zapewne dodać przygody ojca, ale te dla odmiany są tak brawurowe i nieprawdopodobne, że od razu chce się zaprzeczyć ludowemu porzekadłu – od przybytku jednak głowa boli. Od początku też wiemy, iż Popielski z tej opresji wyjdzie cało (czytamy jego wspomnienia, a niektórzy znają również poprzednie powieści Krajewskiego), więc napięcia nie ma żadnego. Dylemat moralny starego detektywa też wydaje się naciągany – szczerze wątpimy w „niewinność” jego ofiar.

Słowem: szanowny panie Marku – pora na płodozmian. Zamiana Eberharda Mocka na Edwarda Popielskiego przyniosła świetne rezultaty. Chyba warto zacząć bawić się czymś nowym.


[Tekst opublikowany został wcześniej na moim blogu]



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 288
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: