Dodany: 17.01.2010 14:51|Autor: trymus

Koniecznie!


Powieść napisana przez włoskiego profesora semiologii w roku 1980, zaś po 7 latach przedstawiona polskim czytelnikom, stała się rychło i niespodziewanie wielkim sukcesem wydawniczym. Zdawałoby się, że temat średniowiecza na zawsze pozostanie skojarzony z romantycznymi, naiwnymi powieściami, jak "Ivanhoe" Scotta czy "Katedra Marii Panny w Paryżu" Hugo, że temat został wyeksploatowany, jest nieciekawy, nieaktualny. Dzieło Eco, zaliczane do nurtu postmodernistycznego, przynosi nowe, świeże spojrzenie na kontrowersyjną epokę, jednocześnie nie wystawia jej rachunku, raczej wychodzi naprzeciw potrzebom czytelnika, nieustannie zwodząc go i prowokując.

Wiek XIV, najdziwniejszy w dziejach ludzkości, będący kwintesencją "średniowiecznej legendy", okazał się najlepszym z możliwych płócien; autor odmalował na nim wszystko barwą zbyt jaskrawą, pociągnięciem zbyt nonszalanckim, aby wiązać z tą powieścią cokolwiek nad czystą intelektualną zabawę.

Akcja utworu zamyka się w podstawowym cyklu człowieka owej epoki - siedem dni to nie tylko odwołanie się do ulubionego wówczas świata symboli, ale święty cykl stworzenia. Minęło 1347 lat od wielkiego zwrotu in historia sacra, w postaci zstąpienia na ziemski padół boskiego człowieka, obiecującego Zbawienie i ponowne życie - wieczne. Christianitas stoi, zdawałoby się, na progu dopełnienia się czasu. Konflikt papiestwa z cesarstwem, w oczach obserwatorów odwieczny - ale nigdy tak gwałtowny, nigdy tak intelektualny za sprawą wielkiego oręża wspaniałych myślicieli stojących po stronie Ludwika IV. Antychryst już się objawił, obie strony wskazują go w osobie oponenta, w bogatej północnej Lombardii nadal tli się kacerska zaraza brata Dulcyna, co wywrócić chciał świat jednakowo z bezecnym papieżem co z rozpustnym cesarzem. Żyjące w skrajnej nędzy masy prostaczków z trudem pojmują ociekające złotem pismo z Rzymu, które każe palić braci mniejszych za to, iż głoszą po wsiach ubóstwo Chrystusa.

Ostatnim objawem tej prawdziwie neurotycznej rzeczywistości byłby opanowany, racjonalny (!), świetnie wychowany, angielski franciszkanin, przebijający się z bardziej już typowym, oddanym w młodości na pobożnego benedyktyna, prostodusznym towarzyszem - z grubsza ciosanym Adsem - przez górzyste, kręte ścieżki w kierunku majestatycznego, potężnego opactwa. Owego grodu - warownego obozu świętości - organicznie zjednoczonego z Absolutem, w którym diabelski podszept zdaje się czynić wyłom w planie boskim W ten sposób towarzysze stają się świadkiem zdarzeń na pograniczu polityki, teologii i wielkiej zbrodni. Dochodzenie oświecane równie silnie ogromną mądrością Wilhelma z Baskerville, co mącone niewytłumaczalnym, niepokojącym klimatem zgromadzenia braci, z których każdy zdaje się posiadać tajemnicę zdolną posłać na przykościelną nekropolię, staje się wspaniałym kontredansem erudycji z zabobonem, rozumu z wiarą, Boga z Demonem, wreszcie pisarza z czytelnikiem, który jedynie skoncentrowany dotrzymuje kroku.

Erudycyjny, kontrowersyjny, przepiękny w swym fałszu fresk skreślony przez człowieka, który przeszedł ideową drogę od Boga do jego zaprzeczenia. Palce lizać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3291
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: jolietjakeblues 27.01.2010 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Powieść napisana przez wł... | trymus
Doskonale opisane tło, podstawa tej powieści. Gdybym nie uwielbiał "Imienia róży", to od razu bym rzucił się do czytania.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: