Dodany: 12.01.2005 14:13|Autor: villena

Książka: Koniec Empire Falls
Russo Richard

1 osoba poleca ten tekst.

Całkiem zwyczajne życie, całkiem zwyczajni ludzie?


Co sprawia, że Miles Roby wciąż prowadzi podupadającą restaurację w miasteczku mającym lata świetności dawno za sobą? Czemu biernie przyjmuje wyroki losu, zamiast walczyć o swoje szczęście? Przecież wszystko miało być inaczej. Na studiach razem z przyjaciółmi marzył o spokojnym, dostatnim życiu profesora czy pisarza. Miał ten los na wyciągnięcie ręki. Co takiego sprawia, że spędza czas nie w uniwersyteckich bibliotekach, a przy ruszcie z hamburgerami? Dlaczego nie weźmie wreszcie swojego życia we własne ręce, tylko poddaje się, no właśnie – czemu? Co steruje jego życiem? Los? Fatum? Lęk przed zmianami? Lenistwo? A może nie co, tylko kto? Czy to możliwe, żeby jedna stara kobieta decydowała nie tylko o losach całego miasta, ale i poszczególnych mieszkańców?

Te pytania zadawałam sobie niemal od pierwszej strony powieści, a odpowiedzi nie poznałam właściwie aż do końca. Sporo tu miejsca na własne interpretacje i rozmyślania nad ludzkimi losami i charakterami, co dla mnie jest zawsze jednym z największych plusów powieści. Mimo spokojnie toczącej się fabuły książka potrafi zaskakiwać. Kiedy już myślimy, że rozumiemy mechanizmy rządzące miastem, okazuje się, że zupełnie się myliliśmy. Kiedy myślimy, że poznaliśmy już jakąś postać i oceniamy ją całkiem jednoznacznie, ona robi coś, co zupełnie nas zaskakuje, odsłania inną twarz.

Życie Milesa i jego bliskich wydaje się takie zwyczajne, nawet dość beznadziejne. To wręcz niemożliwe, by kryło jakieś tajemnice. A jednak, kiedy zagłębiamy się w wydarzenia z jego dzieciństwa, poznajemy szczęśliwe chwile spędzone z matką na Martha's Vineyard, odkrywamy sporo tajemnic. Powoli staje się jasne, że klucza do takiego a nie innego zachowania Milesa musimy szukać właśnie w przeszłości. "Tak oto dążymy naprzód kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość".

Po "Koniec Empire Falls" sięgnęłam licząc na równie dobre wrażenia, jakie wywołał we mnie "Naiwniak" Moje oczekiwania jeszcze wzrosły, kiedy okładkowa notka poinformowała mnie, że książka została w 2002 roku uhonorowana nagrodą Pulitzera. Pomimo dość wysokich oczekiwań nie zawiodłam się. Tak jak w "Naiwniaku", urzekła mnie atmosfera nasączona jednocześnie smutkiem, nostalgią, jak i humorem; największym jednak atutem tej powieści są dla mnie bohaterowie. Żadna ze stworzonych przez Russo postaci nie jest ideałem - a jednak, mimo licznych wad, nie sposób ich nie lubić. Miles, jego prawie była żona Janine, córka Tick, Max, Srebrny Lis, ksiądz Marek – to cała galeria zróżnicowanych i odmalowanych bardzo plastycznie bohaterów. Z każdym z nich wiąże się jakiś poboczny wątek, wcale nie mniej ciekawy niż główny nurt powieści. Każda z tych postaci potrafi budzić prawdziwe emocje, od sympatii po litość, niechęć, nawet obrzydzenie. Russo równie prawdziwie potrafi skreślić portret nastolatki, jak i denerwującego staruszka.

"Koniec Empire Falls" kupiłam w Taniej Książce z 11 zł i myślę, że były to dobrze ulokowane pieniądze :). A że widziałam tam chyba więcej książek pana Russo, na tym jednym zakupie na pewno się nie skończy.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2030
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: