Dodany: 12.09.2015 11:09|Autor: Jose

Od 30 lat bez zmian


Chcemy tego czy nie – „Paradyzja” to wciąż aktualna powieść.

Niedawno Eric Lafforgue, francusku fotograf, odwiedził Koreę Północną, gdzie pozwolono mu zrobić reportaż na temat życia w tym kraju. Towarzyszyła mu 20-letnia studentka, a ich krótkie wymiany zdań stworzyły unikalną opowieść o niemalże całkowicie odciętym od reszty świata reżimowym państwie. Młoda Koreanka nie wiedziała, kim jest Lady Gaga ani Myszka Miki, a muzykę klasyczną przedkładała nad nowe anglojęzyczne piosenki, które na miano muzyki według niej nie zasługują. Na pytanie o najbogatszego obywatela odpowiedziała: „Jesteśmy wszyscy równi, proszę pana”. Tak samo równi, jak bohaterowie „Paradyzji” Janusza Zajdla.

Paradyzja to obiekt kosmiczny stworzony przez kolonistów z przeludnionej Ziemi. Początkowo mieli oni mieszkać na pełnym bogactw naturalnych Tartarze, jednak trudne warunki atmosferyczne nie pozwoliły na zamieszkanie tej planety. Kiedy przy pomocy Ziemian stworzono Paradyzję, władze tej ostatniej postanowiły ogłosić niepodległość i odciąć się od „wrogiej” starej planety. Na nowym świecie powstało nowe prawo oraz nowe zasady życia społecznego, w których nic nie pozostawiono subiektywnym opiniom. Obywatele oceniani są przez komputery i za określone zachowania otrzymują punkty dodatnie bądź ujemne. Jeżeli mają ich dużo – dostają więcej swobód obywatelskich, jeżeli liczba spada – odsyłani są do ciężkich prac wydobywczych na Tartarze.

Niczym Eric Lafforgue Paradyzję odwiedza ziemianin Rinah Devi – jego głównym zadaniem jest napisanie książki o tym tajemniczym i ukrytym obiekcie. Otrzymuje swojego przewodnika i powoli odkrywa kolejne sekrety tego na pozór idealnego miejsca. Jego wszelkie wątpliwości dotyczące istnienia Paradyzji są rozwiewane za pomocą praw fizyki, a rozterki moralne szybko tłumaczą mu jego rozmówcy poparci lokalnymi filozofiami. Mimo wszelkich zapewnień, dzień po dniu w Rinahu kiełkuje myśl, że nowy świat nie jest aż tak sprawiedliwy i przyjazny ludziom. Stopniowo odkrywa też przerażającą prawdę o tym miejscu.

Oczywiście Zajdel nie musiał uciekać aż wgłąb Azji, by szukać inspiracji do napisania „Paradyzji”. Polski komunizm oraz czasy stanu wojennego wystarczyły, by przedstawić Polskę w taki, a nie inny sposób. Odcięcie kraju od „wrogiego, imperialistycznego Zachodu”, pełna inwigilacja ludzi, propagandowe media i indoktrynacja społeczeństwa były codziennością polskiego autora silnie wpływającą na jego twórczość. Polska, jak Paradyzja, tylko w teorii była krainą mlekiem i miodem płynącą, a uciskani obywatele zakładali ruchy oporu, drukowali podziemną prasę, organizowali domowe teatry, mówili slangiem mającym na celu zmylenie władzy czy po prostu na co dzień kombinowali, by nieco ulżyć swojemu zniewoleniu. Oczywiście tego – oraz niezliczonych innych inspiracji – nie brakuje w zajdlowym świecie, podobnym nieco do tych stworzonych przez Orwella i Huxleya.

Z „Paradyzji” bije jednak nadzieja. Tak jak Polskę udało się odbić z rąk komunistów (przynajmniej w części…), tak jest szansa na zniszczenie innych reżimów, w tym tego koreańskiego. Pisząc tę powieść 30 lat temu Zajdel wierzył w to, że przełomowy moment kiedyś nastąpi, a prawdziwe szczęście wróci, gdy zwykli ludzie rozpoczną rządy. Tylko czy nowe władze nie będą uciekać się do sztuczek znanych z przeszłości? A może jeszcze podadzą te same kłamstwa w inny sposób? Teraźniejsi czytelnicy bez trudno odniosą niektóre cechy Paradyzji do sytuacji w obecnej Polsce. Czy ta walka z systemem kiedykolwiek może się zakończyć?

[Tekst opublikowałem też na swoim blogu].

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 981
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: