Dodany: 03.11.2009 20:30|Autor: Amelia E. Adler

Recenzja nagrodzona!

Książka: Żmija
Sapkowski Andrzej

3 osoby polecają ten tekst.

Zawiedzione nadzieje


Jako wierna fanka Andrzeja Sapkowskiego po "Żmiję" sięgnęłam z wielkim entuzjazmem, tym bardziej że Bliski Wschód fascynuje mnie, a czasy Zimnej Wojny interesują. Zakochana w "Sadze o Wiedźminie" i zauroczona "Trylogią husycką", z niecierpliwością oczekiwałam ukazania się najnowszej powieści mojego Mistrza, gdy więc tylko pojawiła się okazja, zaraz pobiegłam ją zamówić. Czas oczekiwania na przysłanie dłużył mi się niemiłosiernie, ale z tym większą radością zabrałam się do czytania. Trzy dni później, gdy odkładałam książkę na półkę, byłam już tylko zawiedziona.

Zawiodłam się na Mistrzu ASie, zawiodłam się sromotnie. Ten autor przyzwyczaił mnie do niezwykle wysokiego poziomu, tym bardziej więc odczułam porażającą przeciętność "Żmii". Aż trudno mi było uwierzyć, że to on pisał, on właśnie, mój literacki guru. Z absolutnych wyżyn geniuszu spadł gdzieś do poziomu przeciętnego polskiego pisarza fantasy.

Mam przemożne wrażenie, że AS napisał tę książkę, ponieważ zabrakło mu pieniędzy, a przy okazji chciał pokazać, jaki to on jest mądry, oczytany i jak to on dobrze mówi po rosyjsku. Nie zrozumcie mnie źle; podziwiam rozmiary jego wiedzy, jednak samo to nie wystarczy, by uczynić książkę interesującą. Lubię, gdy autor dba o detale, gdy zwraca uwagę na realia historyczno-kulturowe, gdy pozwala czytelnikowi nauczyć się czegoś nowego. Wiedza ta jednak musi być umiejętnie i swobodnie wprowadzona do tekstu, nie może człowieka przytłoczyć. W "Żmii" przytłacza. Przytłacza liczba miast, krain geograficznych, nazwisk, a nade wszystko nazw broni i terminów wojennych. Słowniczek, zamieszczony z tyłu książki, część tych terminów wyjaśnia, części nie, ale nawet wyjaśnienia wiele nie pomagają w lekturze. Nie, kiedy co chwilę trzeba sprawdzać, co jest co, bo inaczej myli się ka-pe-pe z ka-en-pe i akaemem. Zwyczajnie za dużo tego.

Irytująca także była ilość rosyjskiego w książce. Doskonale rozumiem potrzebę kulturowego i językowego przybliżenia czytelnikom środowiska, w jakim dzieje się akcja, i naprawdę nie mam nic przeciwko wtrąceniom rosyjskim czy arabskim. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Co innego bowiem pojedyncze słowo, zdanie, powiedzenie, wyjaśnione w przypisie, a co innego ulewa tychże, w dodatku pozostawionych czytelnikowi do rozszyfrowania. Nie wspominając o całych akapitach po rosyjsku. To piękny język, ale nie każdy go zna, podobnie jak nie każdy zna francuski czy angielski. Potrzeba proszenia przyjaciół o przetłumaczenie tekstu w ponoć polskiej książce niezbyt dobrze o niej świadczy.

Następną sprawą są bohaterowie. To nie te barwne, żywe postacie, które znamy i kochamy z "Wiedźmina" czy "Trylogii". W "Żmii" zdają się one papierowe, bez życia, bez smaku. Główny bohater, Paweł Lewart, nie wywołuje we mnie żadnych uczuć - ani mnie on ziębi, ani parzy. Sobie jest. Coś robi, coś mówi, nawet coś myśli od czasu do czasu. W zasadzie nie wyróżnia się niczym i na dobrą sprawę wciąż nie wiem, dlaczego właśnie on został wybrany przez tytułową Żmiję. Jedynymi postaciami, które mają w sobie odrobinę życia, są prawie-biolog Łomonosow, chromy major Sawieliew i pyskaty Walera, wszystko postacie drugo-, a nawet trzecioplanowe.

Intryga, zapytacie? Ano, jakaś była. Niezbyt skomplikowana, ale była. Nienajgorsza w gruncie rzeczy. Prosta jak drut, w sumie banalna, ale na swój sposób intrygująca. Niejednokrotnie w opowiadaniach ASa o długości kilkunastu stron znajdowałam więcej akcji aniżeli w jego najnowszej powieści, ale trzeba przyznać, że sama koncepcja złotej Żmii, bliskowschodnich legend oraz nie-do-końca-podróży przez czas jest wysoce interesująca. Gdybyż tylko Sapkowski zechciał ją rozwinąć! Niestety, tak się nie stało. Podobał mi się również sam wątek wojny w Afganistanie, gdyż, jak wspominałam wyżej, lubię książki w ten czy inny sposób pokazujące czasy Zimnej Wojny. Sapkowskiemu udało się pokazać tamten świat, ludzi oraz ich nastawienie zarówno do komunizmu i ojczyzny, jak i samej wojny w sposób wiarygodny, ciekawy, rzeczywisty, bez zbędnego upiększania i idealizowania, ale również bez - tak często obecnego we współczesnych powieściach podejmujących tę tematykę - demonizowania ich. Dzięki temu zabiegowi czytelnik nie kibicuje żadnej ze stron, chociaż z oczywistych względów bardziej skupia się na Sowietach.

Trzeba przyznać, że to bardzo pesymistyczna powieść. Ciężka. Jednak jednocześnie - mało poruszająca. Kilka momentów, gdy się uśmiechnęłam, kilka takich, gdy poczułam lekkie drgnięcie wewnętrznego barometru uczuciowego - tylko tyle. Było to bardzo suche, bezosobowe jakby. Gdzież podziała się ta barwność języka, estetyka opisu, różnorodność stylizacji! Gdzież podziali się ci bohaterowie, których można było pokochać albo znienawidzić, którzy czuli, chodzili, śmiali się i płakali, a my razem z nimi! Gdzież podziała się fabuła, przy której człowiek wstrzymywał oddech, niepewny, co stanie się za chwilkę i czy bohater wyjdzie cało z opresji! Gdzież, ach!, gdzież podziały się emocje, te rumieńce na policzkach, z którymi czytało się "Sagę o Wiedźminie" i "Trylogię husycką"! Odpowiedzi nie znam, wiem jedno: nie ma ich z pewnością w "Żmii".

Tym, co książkę ratuje, jest oczywiście bezustannie wspaniały styl, lekkość pióra, naturalna swada, z jaką Mistrz AS spisuje swe historie. Bogactwo słownictwa, język, konstrukcja zdań, akapitów, całości - pozostają na niezmiennie wysokim poziomie. I gdyby nie one oraz podpis na okładce - nie jestem pewna, czy w ogóle uwierzyłabym, że tę powieść napisał Andrzej Sapkowski. Bo gdyby porównać ją z dowolną książką innego autora, powiedziałabym, że jest przeciętna. W wewnętrznym porównaniu z pozostałymi dziełami Mistrza ASa wypada jednak kiepsko, bardzo, bardzo kiepsko. Po tym autorze oczekiwałabym więcej. I dlatego właśnie tak sromotnie się zawiodłam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 21434
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 31
Użytkownik: moreni 04.11.2009 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Świetna recenzja:)

Muszę przyznać, że po "Trylogii Husyckiej" (na którą polowałam tylko w bibliotece, w przeciwieństwie do "Sagi o Wiedźminie", na którą poluję w księgarniach:)) spodziewałam się takiej równi pochyłej. Cóż, "Żmiję" przeczytam, ale tylko jeśli przy okazji uda się wypożyczyć w bibliotece...

Ogólnie zaś jeśli chodzi o samego pisarza, który (słusznie, moim zdaniem) został okrzyknięty mistrzem polskiej fantasy, to mam wrażenie, że ten sukces do głowy mu uderzył. Jak zauważyłaś, lubi się w swoich książkach chwalić wiedzą i znajomością języków. I to w sposób, którym moim zdaniem naśmiewa się z ignorancji czytelników, bo nie tłumacząc w przypisach przydługich obcojęzycznych wywodów, zdaje się mówić: "O wy ignoranci, jak można nie znać tego języka! Popatrzcie na mnie, ja przecież znam!". Czytając wywiady z nim, odniosłam też wrażenie, że uznaje się za jedynie słuszną w tym kraju krynicę wiedzy o tym gatunku literackim.

Szkoda tylko, że książki pana ASa przestały trzymać poziom.:(
Użytkownik: Amelia E. Adler 05.11.2009 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja:) Mus... | moreni
No właśnie, to o czym wspominasz, jest niezwykle irytujące. W Trylogii Husyckiej wstawki, nawet dość długie, mnie tak nie wkurzały, chociaż trudno w zasadzie powiedzieć mi dlaczego; może dlatego, że były irytującą, lecz w gruncie rzeczy niewielką wadą na tle w sumie dobrej całości (a także dlatego, że z racji znajomości francuskiego łatwiej jest mi załapać ogólny sens tekstu po łacinie niż po rosyjsku). Natomiast przy ogólnej przeciętności Żmii owo chwalenie się wiedzą i znajomością ruskiego staje się nie do zniesienia. W kilku miejscach Sapkowski dosłownie przytacza całe akapity po rosyjsku! Podejrzewam, że reagowałabym inaczej, gdybym ten język znała, ale nie znam.
Samego ASa zdarzyło mi się spotkać parokrotnie na spotkaniach autorskich i muszę przyznać, że to, co wynika z wywiadów, potwierdza się na żywo - faktycznie sam siebie ceni bardzo wysoko i wcale tego nie kryje, wręcz przeciwnie (chociaż czasem nachodzi mnie myśl, czy to aby nie taki imidż). Nadal jednak pozostaje - w mojej opinii przynajmniej - najlepszym polskim pisarzem fantasy, człowiekiem niezwykle inteligentnym, w dodatku posiadającym nie tylko dar pisania, ale tez opowiadania. Taki gawędziarz. Przyznaję, że jestem w stanie wiele mu wybaczyć i w sumie nie bardzo obchodzi mnie, jakim jest człowiekiem, póki pisze świetne teksty, rozdaje autografy i zajmująco opowiada o różnych sprawach na spotkaniach autorskich. Z naciskiem na pisanie świetnych tekstów. "Żmija" świetna wcale nie jest, więc to moje wybaczanie trochę zostało nadwerężone, ale pamiętam przecież o mojej ukochanej Sadze i bardzo dobrej Trylogii. :)

pozdrawiam,
Amy.
Użytkownik: moreni 05.11.2009 08:26 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, to o czym wsp... | Amelia E. Adler
W "Trylogii..." takie wstawki były najwyżej kilkuzdaniowe. Jeśli ich nie zrozumiałam, to po prostu szłam dalej, bez strat dla fabuły. Przy całych akapitach mógłby być z tym problem, nawet jeśli coś tam się po rosyjsku rozumie.:) Ogólnie jednak taka "maniera" u pisarzy jest strasznie irytująca, nie każdy ma przecież natychmiastowy dostęp do słownika każdego języka obcego.

Ech, marzę o tym, żeby Sapkowski przestał się grzebać w fantasy historycznej (która mi osobiście trochę nie leży, ale strawię, jeśli dobra) i znowu stworzył coś na modłę wiedźmińską. Ewentualnie mógłby napisać jakąś fantasy osadzoną w realiach współczesnych, byłabym bardzo ciekawa efektu.:)
Użytkownik: Meszuge 05.11.2009 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: W "Trylogii..." takie wst... | moreni
Ostatecznie i tak najlepsza była niewielka (około 230 stron) książeczka wydana w 1990 roku przez Agencję Reporter pod prostym tytułem: „Wiedźmin”. :-) Bardzo, bardzo, bardzo rzadko pojawia się na Allegro i… właściwie nigdzie indziej.
Użytkownik: laniasty 05.11.2009 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatecznie i tak najleps... | Meszuge
Dla uściślenia - "Wiedźmin" zawiera pięć opowiadań pierwotnie publikowanych przez AS w "Fantastyce" a następnie w "Ostatnim życzeniu" oraz w "Coś się kończy, coś się zaczyna" . Są to : "Droga, z której się nie wraca" , "Kwestia ceny", "Ziarno prawdy", "Mniejsze zło" oraz "Wiedźmin", więc każdy wielbiciel talentu Sapkowskiego zna je na pamięć..
Użytkownik: Amelia E. Adler 06.11.2009 00:42 napisał(a):
Odpowiedź na: W "Trylogii..." takie wst... | moreni
Ja lubię fantasy historyczną, Trylogia mi się podobała, może nie tak na hurrah!, jak Wiedźmin, ale bardzo-bardzo, połknęłam każdą część w zastraszającym tempie, natomiast zgadzam się, że chętnie zobaczyłabym coś w realiach współczesnych. Albo nową opowieść z Nibylandii (AS sam w swoim "Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini" określa powieści tego rodzaju Never-Never Landem właśnie). Obawiam się jednak, że sukcesu Wiedźmina już nie powtórzy, zresztą trudno tego tak naprawdę oczekiwać :)

pozdrawiam,
Amy.
Użytkownik: moreni 06.11.2009 09:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja lubię fantasy historyc... | Amelia E. Adler
W sumie masz rację, "Wiedźmin" był fenomenem w swojej klasie i to już raczej nie wróci. Ale mogłoby chociaż być coś w tym samym stylu, nie koniecznie w realiach wiedźmińskich (a nawet lepiej w zupełnie innych), ale z takim samym pazurem, bo teraz jakoś te pazurki pisarzowi stępiały...

"Rękopis..." to jedna z moich ulubionych książek.:) Mój własny egzemplarz jest już tak zaczytany, że ledwo trzyma się kupy.:)
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 05.11.2009 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Mnie akurat rosyjskie wstawki średnio zaszkodziły, ale czy ktoś może podać, co znaczy to ostatnie zdanie po włosku?...

No i fakt, jak na kolejne dzieło Sapkowskiego... rozczarowujące.
Użytkownik: Amelia E. Adler 06.11.2009 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie akurat rosyjskie wst... | Ysobeth nha Ana
"Forse altri cantera con miglior plettro" to cytat z "Orlanda Szalonego" Ludovico Ariosto. Znalazłam tłumaczenie Piotra Kochanowskiego, niestety, jest to tłumaczenie poetyckie z 1905 roku i niezbyt wiele mówi (dostępne tutaj: http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=1179​7, konkretnie pieśń XXX, strofa XVI, ostatni jej wers). Na moje niewyrobione romanistyczne oko będzie to jednak znaczyło mniej więcej "Może inni zaśpiewają lepiej", w sensie: może innym to opowiadanie, kontynuacja tej historii wyjdzie lepiej. Ale włoskiego uczę się od pół roku, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że gadam bzdury :)

pozdrawiam,
Amy.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 06.11.2009 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: "Forse altri cantera con ... | Amelia E. Adler
Dzięki, na moje całkowicie nieromanistyczne, tylko ogólnoeuropejskie ;-) oko wygląda, że masz rację :) No i ten Kochanowski: "Życzę, by lutnia potem uczeńsza śpiewała" - bez twojej wersji mógłby być mało zrozumiały w tym kontekście, ale razem się nawzajem tłumaczą.
Użytkownik: koko 06.11.2009 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
No cóż, ja się sromotnie zawiodłam na mistrzu już w drugiej części trylogii o husytach, zawiodłam się tak bardzo, że po trzecią część już nie sięgnęłam, choć stoi na półce. Może kiedyś... na silnym głodzie... podczas grypy...
Dla mnie Sapkowski pozostanie tym od Wiedźmina i to też raczej od Wiedźmina z opowiadań, niż z sagi. Wydaje mi się, że w dłuższych formach autor gubi się nieco, za dużo wątków, za dużo postaci, które trzeba jakoś połączyć, do tego wiedza, której mu nie odmawiam, ale która nie zawsze książce służy.
"Żmiję" w takim razie odpuszczę sobie.
Użytkownik: Marylek 06.11.2009 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, ja się sromotnie ... | koko
Jeśli chodzi o pieniądze oraz o popisywanie się: jedno i drugie przyszło mi do głowy już wtedy, gdy zapowiadana po dwóch tomach opowiadań trylogia o Wiedźminie okazała się być - po opublikowaniu trzeciego tomu - pięcioksięgiem. Tom czwarty sagi nie wniósł zbyt wiele do głównego nurtu akcji. Coś się panu Sapkowskiemu przewartościowało w międzyczasie, w okolicach drugiego tomu planowanej trylogii. Czy ktoś jeszcze dziś pamięta, że to nie miała być pięcioczęściowa "saga"?

Mnie już nawet "Narrenturm" nie skusiło. :(
Użytkownik: koko 08.11.2009 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o pieniądze ... | Marylek
"Narreturm" jeszcze dało się przeczytać całkiem dobrze, aczkolwiek nie bardzo wiedziałam, jak się odnieść do literatury, nazwijmy to, historycznej, w której występują postaci fantastyczne...To mnie nieco ogłupiało. Potem zdenerwowałam się tempem wychodzenia drugiej części, bo już zdążyłam zapomnieć, co było w pierwszej (a wyglądało to na celową działalność, żeby podkręcić temperaturę wokół osoby autora, moim zdaniem). Jak już druga część wyszła, musiałam drugi raz przeczytać pierwszą. Druga część natomiast zniechęciła mnie totalnie i "Lux perpetua" stoi dziewicza...
A wiedźmińska pięciotomowa trylogia dla mnie była dobra do trzeciego tomu. Hocki-klocki czarodziejów słabiły mnie niepomiernie, zniechęcały, usypiały i powodowały, że przewracałam kartki, co mi się nie zdarza.
Tak więc Sapkowski pozostał dla mnie jedynie twórcą opowiadań o wiedźminie, które mam za całkiem zgrabne, klimatyczne, w sam raz na jesienne smuteczki.
Któż nie kocha Jaskra?!
Użytkownik: Marylek 08.11.2009 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Narreturm" jeszcze dało ... | koko
Była dobra do trzeciego tomu, bo trzymała tempo! Zauważ, że to tempo w trzecim tomie słabnie, a w czwartym nie ma go w ogóle, przez całą książkę główni bohaterowie jadą i jadą, i jadą, a wszystko, co im się przydarza jest doklejone ad hoc, celem wydłużenia cyklu. I przez połowę tomu piątego te dłużyzny się jeszcze ciągną. Niestety. Sapkowski wydał też książkę pod tytułem "Świat króla Artura", gdzie chwali się swoją znajomością epoki arturiańskiej ze szczegółami. Ale to nie jest powieść, niech więc się chwali, jeśli ma taką potrzebę. Jednakże robienie wykładów z przedmiotu w powieści to tania i, niestety, grafomańska sztuczka. Zastosował ją, na przykład, Wiśniewski w "S@motności w sieci" i multum czytelników dało ię na to złapać ("Ach, jak on pięknie wyjaśnia, co to jest DNA!") Nie po to jest powieść. Z recenzji - nie tylko powyższej - wynika, że Sapkowski w "Żmii" też się pokusie nie oparł. Znowu. :(
Użytkownik: milenaj 09.11.2009 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Dziękuję za świetną recenzję. Długo się wahałam, czy kupić "Żmiję", czy wypozyczyć w bibliotece. No i teraz już wiem. Szapkowskiego uwielbiam za Wiedźmin. Trylogię husycką też przeczytałam z dużą przyjemnością. Ale objętość i druk nowej książki kazały mi podejść trochę sceptycznie do treści. Postanowiłam poczekać na recenzje i jak widać intuicja mnie nie zawiodła. Pozostaje tylko czekać na następną książkę. Oby było lepiej. Stęskniłam się już za stylem Sapkowskiego. Cóż pozostaje jeszcze Grzędowicz i "Pan Lodowego Ogrodu" - tom 3 już niedługo.
Użytkownik: eubz 07.12.2009 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za świetną recen... | milenaj
Po przeczytanych opiniach nie pobiegłem do księgarni tylko "Żmiję" zdobyłem w bibliotece.
Pamiętałem jednak, że po pojawieniu się ogólnie mówiąc Trylogii Hucyckiej wielu nie zostawiało na niej suchej nitki, patrząc na nią przez pryzmat sagi o Wiedźminie.
Pomyślałem tu jest tak samo... Mnie Trylogia... się bardzo podobała, z tą książką będzie podobnie...
Niestety, "Żmija" jest książką, którą można traktować tylko jako "czytadło", bez ducha... i nie trafią do mnie opinie, że do dlatego, iż jest krótka więc na nic szukać tam głębi, epickiego rozmachu itp. Przecież opowiadania o wiedźminie również były krótkie...
"Żmija" to brak poczucia humoru i zachwytu nad wyobraźnią autora do których nas przyzwyczaił. Zawiodłem się... Nie kupię tej książki.
Pozdrwaiam,
Użytkownik: jercik 09.11.2009 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Ja zgadzam się z większością przytoczonych w tej recenzji zarzutów odnośnie "Żmiji", ale uważam je raczej za cechę niż za wadę ("It's not a bug - it's a feature." - jak mówią informatycy) :P.

Moim zdaniem ta książka jest po prostu trochę inna w założeniu niż poprzednie. Świadczy o tym chociażby sama jej objętość. Porównajcie to 230 stron "Żmiji" do ponad tysiąca w Sadze i Trylogii. Myślę, że dlatego nie można było mieć zbyt wysokich wymagań co do "epickości" książki.

Może moja nie-tak-zła-jak-reszty ocena tej książki bierze się z tego, że Trylogia przypadła mi bardziej do gustu niż Saga (odwrotnie chyba niż wiekszości z Was). Widać bardziej lubię fantasy historyczne. Może po części dlatego obcojęzyczne (rosyjskie) wstawki zamiast denerwować - podobały mi się.
Użytkownik: firedrake 09.11.2009 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja zgadzam się z większoś... | jercik
"Porównajcie to 230 stron "Żmiji" do ponad tysiąca w Sadze i Trylogii. Myślę, że dlatego nie można było mieć zbyt wysokich wymagań co do "epickości" książki."

Rzecz w tym, że Sapkowski do tej pory doskonale sprawdzał się w małych formach, dlatego rozczarowanie wydaje mi się zasadne.
Lubię husycką trylogię a szczególnie wplatanie wątków historycznych, jednak "Żmija" jest zwyczajnie przeciętna, a Sapkowski jakoś z przeciętnością mi się nie kojarzył.
Użytkownik: magrat_g 10.11.2009 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Eee... przepraszam, ale czy przypadkiem nie zawiedliście się _srogo po przeczytaniu "Żmii"?
Sromotną to można ponieść klęskę, co się chyba przydarzyło autorowi recenzowanego dzieła :-)
Użytkownik: Amelia E. Adler 10.11.2009 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Eee... przepraszam, ale c... | magrat_g
Pozwolę sobie się nie zgodzić. Z trzech powodów:
Primo, jeśli już nie chcesz zawodzić się sromotnie, to należałoby zawieść się srodze, nie srogo.
Secundo, ja osobiście widywałam i widuję oba wyrażenia, zarówno w języku mówionym, jak i pisanym. (Mam na myśli "zawieść się sromotnie" i "zawieść się srodze", bo "srogo" to już raczej nie.)
A tertio, nawet gdybym nie widywała, wcale nie oznacza to, że to jest błąd. Rozbicie związku frazeologicznego i zastąpienie go innym wyrażeniem nie jest przecież błędem, chociaż może być uznane za niezręczność stylistyczną.
Tak czy inaczej, autorka nie przyznaje się do winy i nadal twierdzi, że zawiodła się sromotnie :P

pozdrawiam,
Amy.
Użytkownik: janmamut 10.11.2009 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolę sobie się nie zgo... | Amelia E. Adler
Zwłaszcza że "sromotnie" sugeruje dodatkowo, że książka przypomina sromotnik bezwstydny, inaczej mówiąc jest, hmm, sromotnikowa. ;-)
Użytkownik: Hissune 18.11.2009 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Cóż, ja na panu Sapkowskim zawiodłam się trochę wcześniej, przy czytaniu trzeciej części trylogii husyckiej (a był to jeden z najgorszych zawodów książkowych w moim życiu). I dlatego też kiedy "Żmija" pojawiła się w księgraniach nie popędziłam od razu ją zakupić, ale postanowiłam poczekać na opinie czytelników. Które, niestety, potwierdziły moje obawy. Dlatego też pewnie "Żmiję" przeczytam, ale bez szczególnego entuzjazmu. I zaopatrzę się wcześniej w słownik języka rosyjskiego :)
Użytkownik: czytelnick 20.11.2009 23:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Myślałem, że zwykle zwycięża jakaś dobra recenzja! Widać i ja się mylę.
Użytkownik: Amelia E. Adler 22.11.2009 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że zwykle zwyci... | czytelnick
Najwyraźniej.

pozdrawiam serdecznie,
Amy.
Użytkownik: Eire 03.12.2009 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Najwyraźniej. pozdrawi... | Amelia E. Adler
Dobre w sensie pochwalne, czy dobrze napisane? IMHO raczej te drugie:)
Użytkownik: raubritter 02.03.2010 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre w sensie pochwalne,... | Eire
A mnie "Żmija" pozytywnie zaskoczyła. Czytając te wszystkie nieprzychylne jej recenzje, myślałem że będzie to jeden wieli kicz. A okazało się, że książka mnie naprawdę wciągnęła i w pewien sposób zaczarowała. Myślę że te wszystkie nieprzychylne jej recenzje są pisane przez osoby, które nie pogodziły się z faktem, że światy Wiedźmina oraz Reynevana są już zakończone, a autor chce tworzyć coś nowego i wyjść poza pewien schemat.

Pozdrawiam serdecznie
Użytkownik: Sileana 06.04.2010 03:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie "Żmija" pozytywnie... | raubritter
A ja "Żmiję" trafiłam w bibliotece, więc ją prawie ukradłam stamtąd. Dotarłam do trzeciego(?) akapitu... Dalej nie dałam rady, jak zobaczyłam powtórzenia po kilka razy w jednym zdaniu(!), co wydało mi się absolutnie nie do pomyślenia, jeżeli chodzi o książkę pisaną przez bardzo dobrego polskiego autora, wydaną przez całkiem porządne wydawnictwo. W pierwszej chwili pomyślałam - "wiek go dogonił", ale z drugiej strony - czy korektorka nie widziała tego bełkotu? Jak można coś takiego zlekceważyć? Dla mnie to absolutnie nie do pomyślenia, by podchodzić z taką pogardą do czytelnika...
Użytkownik: Zoana 03.09.2011 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Niestety, zgadzam się z każdym słowem recenzentki. "Żmija" mnie również sromotnie (ewentualnie srodze) zawiodła.

Należę do osób, które od sagi wiedźmińskiej wolą Trylogię Husycką i myślę, że "Żmija" podobałaby mi się o wiele bardziej, gdyby z niej zrobić albo powieść historyczno-przygodową i wątek tytułowej żmii całkowicie pominąć, albo fantasy i ten wątek o wiele bardziej rozwinąć i rozbudować. W Trylogii Husyckiej AS moim zdaniem znalazł złoty środek, tu mu się to nie udało i wyszło z tego takie ni to, ni sio.
Użytkownik: luk74 26.12.2012 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako wierna fanka Andrzej... | Amelia E. Adler
Totalnie nie zgadzam się z powyższą recenzją. Wprawiła mnie w zdziwienie - jestem świeżo po przeczytaniu książki i wciąż nią poruszony. Sapkowski w czystym wydaniu. Wszystko, co w nim kocham. By sprawdzać różnice między ka-pe-pe z ka-en-pe i akaemem nie wpadłem i nie przeszkodziło mi to. Rosyjskie wstawki dobrze przedstawiały uniwersalność historii - angielskie byłyby lepsze? Znajomość szczegółu i faktu godna szacunku. Dla bohaterów niejedną łzę bym uronił. Masowo potraktowani? Jak najbardziej. Toć to sedno. Lewarta mam głęboko pod skórą. Intryga? Jak to na wojnie. Sapkowski uczciwy. Geralt by zrozumiał... Mistrz nie ma obowiązku pisać samych sag i trylogii. Po tej lekturze najchętniej czytałbym jego pisanie, zanim jeszcze skończy... Rozdział po rozdziale. Kurczę, on nie pisze tylko dla zabawy. A tylko dlatego, że "skończyły mu się pieniądze" ?! Jeśli tak, to niech mu się kończą częściej!
Użytkownik: przemekwronski 11.09.2018 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Totalnie nie zgadzam się ... | luk74
Miłość do prozy Sapkowskiego jest miłością prawdziwą i jako taka nieprzemijającą.
Saga różni się od Trylogii, Trylogia od Żmii, każdą inaczej czytam i czuję, i każdą z podziwem.
Jedyne, co w tym uczuciu trudne, to brak nowych książek... Czemu Mistrz nic nie pisze???
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 11.09.2018 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Miłość do prozy Sapkowski... | przemekwronski
Mistrz dostał już był skądś tam nagrodę "za całokształt twórczości", co niektórzy odczytują jako delikatną sugestię, żeby już więcej nie pisał ;) Ale chyba każdemu pisarzowi, który pozostawił po sobie więcej niż jedno dzieło, zdarzały się lepsze i gorsze - nie ma to nic wspólnego chyba z "miłością do prozy" pisarza. Po co bronić na siłę czegoś, o czym być może sam autor wolałby zapomnieć?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: