Dodany: 09.06.2015 00:02|Autor: Pani_Wu

Książka: Legendy o Karkonoszu i z Karkonoszy
Kubátová Marie

2 osoby polecają ten tekst.

Czeskie legendy o Karkonoszu


"Legendy o Karkonoszu i z Karkonoszy" można czytać dzieciakom co wieczór, a będą siedziały z rozdziawionymi buziami i domagały się więcej. Bo czyż może nie podziałać na wyobraźnię dziecka komoda, w której Karkonosz przechowuje pogodę? Ma ona dziewięć szuflad, w nich zaś kryją się "Majowy deszczyk", "Wielki grzmot", "Chlupot jak z cebra", "Śnieg", "Zawieruchy", "Gradobicie", i jeszcze "Mgła jak mleko", "Mgła jak śmietana", "Mgła jak ser". Do tego wietrzne konie, białogrzywe, które ganiają po firmamencie białe baranki i czarnogrzywe, burzowe. Kto się po Karkonoszach nachodził, ten wie, o czym piszę.

A kiedy sobie Duch Gór karkonoszował, miał różne przygody. Panu z Trautenberku echo sprzedawał, z Kubową żur gotował, piekł z Kubą placek grzybowy (houbovec), a z Antkiem świąteczną chałkę; gdy szewc paradny but Karkonosza naprawiał, to żeby go wypastować, musiał drabinę od strażaków pożyczyć: "Postawił buta, stał ci on jak wieża widokowa na Żalym, oparł o niego drabinę i właził ze szczotką i pastą to w górę, to w dół i tak oto tego buciora polerował i nabłyszczał"[1]. A raz się do królestwa Karkonosza Baba Jaga wprowadziła i wybudowała chatkę z piernika. Do zaczynu dodała dziewięć różnych przypraw i wypiekała pierniki przy blasku księżyca.

Bajka "Jak się Karkonosz z rogatym mocował" opowiada o Czorcie, który kiedyś z lisiej dziury wylazł, by łowić grzeszne ludzkie dusze.

"Przykucnął [Czort] w jeżynach przy miedzy i patrzy. Kuba z Kubową w polu, Kuba kosi a Kubowa zagrabia, Kuba co chwila dzwoni kosą a Kubowa za niego przeklina, by nie musiał wyjmować fajki z gęby.
– Przeklęte życie, owies ma ziarno marne a w dodatku jeszcze zniszczymy sobie kosę! Już teraz ma zębiska niczym krokodyl, paskudztwo pokraczne!
– Klną przy pracy z darem bożym – cieszył się Czort. – Każde grzeszne słowo liczy się więc za dwa!
Nastawił otwarty worek pod wiatr, by wszystkie grzeszne słowa mu tam powpadały, podparł otwór w worku badylem, potem zawiesiwszy się na pazurze w ciernistych krzakach wiercił palcem we włochatym pępku i nie mógł sobie nachwalić, jakie to wygodne życie go tu czeka"[2].

Nauczył Karkonosz ludzi szkło wytapiać i robić szklane perełki, pomagał tkaczom, rozprawiał się z rozbójnikami. Wchodził w przebraniu do chałup, żeby posłuchać, jak się ich mieszkańcom żyje. Pracowitym pomagał, a tych, którzy bogacili się na krzywdzie innych – karał.

Duch Gór mieszkał w Karkonoszach od zawsze, chociaż się ludzie w jego krainie zmieniali. Kiedy po drugiej wojnie światowej przybyli tam Polacy, nie mieli o jego istnieniu pojęcia. Odkrywali go powoli, nie był to czas, żeby zawracać sobie głowę magicznym stworem, na dodatek obcego pochodzenia. Bo tak go początkowo postrzegano.

Jednak gór nie można nie kochać. A jak już się kocha – to ze wszystkim, z zamieszkującymi je duchami, demonami i strachami włącznie. Tak oto Duch Gór stopniowo zaprzyjaźnił się z Polakami, a może oni z nim, nie wiadomo.

W poszukiwaniu natury Ducha sięgnięto do literatury spisanej przez tych, którzy mieszkali w Karkonoszach wcześniej. Dzięki temu poznano Rübezahla, złośliwego i przewrotnego władcę z "Księgi Ducha Gór" Carla Hauptmanna (Księga Ducha Gór (Hauptmann Carl Ferdinand) nie jest pozycją skierowaną do najmłodszych czytelników, ale jej waloru poznawczego nie można przecenić – moja opinia o "Księgach..." jest tutaj: Nieodgadnione tajemnice Ducha Gór , relacja ze spotkania z tłumaczami, z okazji trzeciego wydania polskiego i w 100 rocznicę pierwszego, niemieckiego – tutaj: 100 lecie Księgi Ducha Gór ).

Baśń, legenda, klechda wypływa prosto z duszy ludzi, którzy ją opowiadają. Uczy patrzeć na świat i ustala zasady. Niemiecki Rübezahl uosabia poczucie humoru Niemców, jest mroczny i rządzi twardą rękę, zaś Karkonoš, także ludowy i swojski, jest całkiem inny: czeski Duch Gór jest rumcajsowy. Owszem, stoi na straży lasów, gór i ich skarbów, ale daje się na przykład Kubowej żonie wodzić za nos. Serce ma bardziej miękkie od Rübezahla i choć mu nie w smak było początkowo, że ludzie się w jego królestwie zalęgli – dba o nich, skoro już są. Karkonoš jest też raczej roztrzepany niż złośliwy, bo jak inaczej ocenić sytuację, gdy się otoczy śnieżnymi chmurami, żeby go nikt nie podglądał, i śpi przez tydzień? A śnieg sypie, i sypie, i sypie...

Wydana w Polsce książka zawiera dwa zbiory podań: "Legendy o Karkonoszu" ("Pohádky o Krakonošovi") i "Legendy z Karkonoszy" ("Pohádky z Krkonoš"). Ciepłe, trafiające do wyobraźni dziecka bajki o mądrym przesłaniu bawią i jednocześnie stanowią skarbnicę wiedzy o historii Karkonoszy. Aż szkoda, że ta pozycja nie była dostępna w wolnej sprzedaży (projekt UE) i można ją jedynie wypożyczyć z biblioteki.

Niemniej gorąco polecam! Nie czytałam jeszcze legend, bajek czy podań z regionu Dolnego Śląska, które byłyby skierowane do dzieci i napisane tak pięknym, bajkowym językiem. I tak duchowo nam bliskie.


---
[1] Marie Kubátová, "Legendy o Karkonoszu i z Karkonoszy", przeł. Karina Kurkova, wyd. Muzeum Karkonoskie. 2005, s. 70.
[2] Tamże, s. 74.


[Opinię opublikowałam wcześniej na swoim blogu oraz fragment w serwisie LC]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1353
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: