Dodany: 28.02.2015 21:27|Autor: natalkasia1992

Książka: Więzień nieba
Ruiz Zafón Carlos

1 osoba poleca ten tekst.

„Więzień nieba”


„Więzień nieba” to kontynuacja słynnego na całym świecie cyklu o Cmentarzu Zapomnianych Książek, którego autorem jest hiszpański pisarz Carlos Ruiz Zafón. Autor zabiera nas ponownie do barcelońskiej księgarni prowadzonej przez będącego już w podeszłym wieku pana Sempre i jego dorosłego syna Daniela, który zdążył założyć własną rodzinę. Wspólnie z ojcem i synem w antykwariacie pracuje także ich wieloletni przyjaciel – Fermin Romero de Torres. Przede wszystkim historii jego życia poświęcona jest ta powieść. Jakie tajemnice kryje przeszłość Fermina? Czy wydarzenia sprzed lat wywrócą życie bohaterów do góry nogami? Czego Daniel dowie się o sobie samym przy okazji poznawania mrocznej i burzliwej historii życia swojego przyjaciela?

Podobnie jak wszystkie inne dzieła Zafóna, to również odznacza się niepowtarzalnym, nieco tajemniczym i złowrogim, ale także na swój sposób przyjemnym klimatem, który można uznać za charakterystyczny dla całej jego twórczości. Jednocześnie jest to jednak powieść zupełnie inna niż przywoływany tu już „Cień wiatru”. W notce od tłumacza umieszczonej na początku możemy przeczytać, że nie powinno się porównywać ze sobą poszczególnych części cyklu. Zgadzam się z tym w zupełności, ale jednocześnie muszę przyznać, że bardzo trudno jest mi tego nie robić. Każda z części jest inna, ale przecież autor ten sam. Z jednej strony poszczególne tomy tworzą całość, z drugiej – nie są ze sobą powiązane na tyle ściśle, żeby nie można ich było czytać w dowolnej kolejności, nie czując się przy tym zagubionym.

„Więzień nieba” to powieść pasjonująca i genialna sama w sobie, choć do „Cienia wiatru” (nie mogę się oprzeć temu porównaniu) trochę jej brakuje. Przede wszystkim jest zupełnie inna. Tutaj główne skrzypce odgrywa przeszłość. Postacią pierwszoplanową jest Fermin, zaś wśród podejmowanych wątków dominują historyczne i polityczne. Oczywiście nie są one jedynymi, ale zdecydowanie najbardziej znaczącymi.

Mimo dużej dawki informacji politycznych i historycznych książkę czyta się, o dziwo i na szczęście, w tempie ekspresowym. Wciąga ona równie błyskawicznie i mocno jak pierwsza część cyklu, chociaż uważam, że jest od niej minimalnie gorsza. Zaznaczam – minimalnie. Ja połknęłam ją w kilka godzin. Historia, którą serwuje nam tym razem autor, jest pasjonująca, dostarcza wielu emocji i trzyma w napięciu. Nie brak jej również szczypty tajemniczości, subtelnych niedomówień, zaskakujących wydarzeń. Krótko mówiąc mieszanka w pewnym sensie typowa dla Zafóna.

Jednym z największych atutów „Więźnia nieba” jest, moim zdaniem, plastyczne, niezwykle sugestywne obrazowanie. Zafón po raz kolejny udowodnił, że na tym polu nie ma sobie równych. Posługuje się piórem niczym pędzlem i za pomocą słów maluje w wyobraźni czytelnika obraz tego, o czym pisze na kartach swojej powieści. Czytając opisy miejsc odnosiłam wrażenie, że jestem w nich obecna razem z bohaterami. Wierzyłam, że istnieją lub istniały naprawdę. W tym kontekście pochwała należy się również tłumaczowi (Carlos Marrodán Casas), który wspaniale przełożył te opisy na język polski, nie tracąc w przekładzie nic z ich oryginalnego piękna.

Bohaterowie. Nadal wzbudzają sympatię. Niemniej jednak już nie tak wielką, jak w „Cieniu wiatru”. Przede wszystkim są inni. Jakby ubyło im trochę z tej cudownej niezwykłości, którą emanowali wcześniej. Zmienili się, dojrzeli. Niby nic dziwnego. Przybyło im wszak nie tylko lat, ale i życiowych doświadczeń. Niemniej sprawiają na mnie wrażenie trochę wyblakłych, niedopracowanych. Zostali wykreowani jakby troszkę mniej starannie i wyraziście. Nie oznacza to, że źle. Po prostu gorzej. Inaczej.

Utwór ten niesie ze sobą piękne, umiejętnie wplecione w fabułę, uniwersalne przesłanie. Opowiada o sile prawdziwej przyjaźni i miłości. O tym, do czego człowiek jest zdolny w imię miłości czy przyjaźni i do czego wartości te zobowiązują.

Dużym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie. Przyniosło ono więcej pytań i wątpliwości niż konkretnych odpowiedzi. Autor jednak dosyć jednoznacznie daje czytelnikom do zrozumienia, że cała ta historia dopiero się zaczyna. No cóż... Czekam na jej zakończenie z niecierpliwością, ale i z pewnym niepokojem. Co mnie martwi? Obawiam się, że cykl ten może stać się jednym z wielu, które jako całość sporo tracą w oczach czytelników na skutek pisanych w nieskończoność, coraz to gorszych kontynuacji. Wierzę jednak, że Zafón jest pisarzem, który zna umiar i dobrze wie, kiedy przestać. Chcę wierzyć. Jak już mówiłam – „Więzień nieba” to genialny utwór, ale mimo wszystko w moich oczach nie dorównuje poziomem pierwszemu tomowi. Dzieło życia pisze się tylko jedno, a takim dla Zafóna jest „Cień wiatru”.

Zdecydowanie polecam tę powieść. Pewne, naprawdę drobne, niedociągnięcia nie zmieniają faktu, że jest genialna. Jestem pewna, że wiele osób będzie nią zachwyconych. Kieruję jedynie małą sugestię do fanów Zafóna, którzy spodziewają się po tej pozycji równie wielkich wrażeń, jak po „Cieniu wiatru” – nie nastawiajcie się na nic spektakularnego. Po prostu na świetną lekturę. Wówczas na pewno będziecie usatysfakcjonowani.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1330
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: