Dodany: 27.08.2009 20:30|Autor: Viv87

Czytatnik:

Antykwariaty i ich marna obsługa


Oprócz założenia odpowiedniego tematu w dziale "wymiana książek", zapoczątkowałam na włąsną rękę poszukiwania książek Geralda Durrella. Ponieważ nie miały one wznowienia od ok. 10 lat, polowanie zaczęłam w krakowskich antykwariatach (z których podobno moje miasto słynie, ale ja bym tego nie wpisywała do rybryki "sprawdzone", gdyby ktoś prosił). Spisałam sobie listę około 10 przybytków czytelnianej rozpusty i ruszyłam w teren. Zaczęłam od tych kilku, znajdujących się w samym centrum miasta. Wchodząc do pierwszych trzech napotykałam potępieńczy wzrok jakiejś młodej panny, która na hasło "Durrell" robiła oczy jak spodki i wpisywała je do komputera przez "y", mimo mego literowania. Po tym następowała, pełna mściwej satysfakcji odpowiedź "NIE MA!!!". W kilku innych antykwariatach znajdowałam kolejno: znudzonego pana, rozchichotaną sekretarkę i potwora z głębin. Nikomu nazwisko Durrella nie kojarzyło się ani z z Geraldem, ani z jego bardziej znanym bratem, Lawrencem. Przekonana już o beznadziejności mojego zadania, dowlokłam się ostatecznie na ul. Grzegórzecką, do małego antykwariatu kojarzącego mi się dotychczas wyłacznie z czytadłami do tramwaju i ubrudzonym Harrym Poterrem (tom 3). Wodząc wzrokiem po tytułach usłyszałam nagle pytanie pracujęcego tam pana "Czy mogę w czymś pomóc?". Grobowym głosem wydukałam DURRELL. Ku memu zaskoczeniu pan spytał "Czy chodzi o <Kwartet Aleksandryjski>?" Zszkowowana, odparłam, że nie chodzi mi o Lawrenca, ale jego brata, Geralda. "Aaa, <Moja rodzina i inne zwierzęta>? Niestety, nie mam". I tą jedną, krótką wypowiedzią, pan nieświadomie zawstydził wszystkie antykwariaty w całym mieście.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 554
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: