Dodany: 18.09.2014 00:04|Autor: Marylek

Non omnis moriar


Co byś zrobił, gdybyś wiedział, że cierpisz na nieuleczalną chorobę i zostało ci bardzo niewiele czasu? Miałbyś już za sobą nie tylko bezskuteczne poszukiwania remedium, nadzieję na cud, ale i rozczarowanie, i pogodzenie się z losem. Przed sobą zaś – kilka tygodni w coraz gorszej formie, z bólami, słabością, zmęczeniem. Kilka tygodni równi pochyłej. Co byś zrobił?

Terzani wymyślił rozmowy z synem. Napisał list: „A gdybyśmy usiedli codziennie na godzinkę obaj razem, ty i ja, ty zadawałbyś mi wszystkie pytania, jakie zawsze chciałeś mi zadać, a ja opowiadałbym po kolei o wszystkim, co mi leży na sercu? (…) Byłoby to coś w rodzaju testamentu, książka, z której potem ty zrobiłbyś całość”[1]. Pomysł spędzenia ostatnich miesięcy życia na wspominaniu przeszłości w codziennych rozmowach z synem jest sam w sobie czymś niespotykanym, choć pięknym. Myśl o tym, żeby z tych rozmów powstała książka, mogła zrodzić się tylko w głowie pisarza.

Usiedli wiec Tiziano i Folco, ojciec i syn, i Tiziano zaczął opowiadać.

„Mam sześćdziesiąt sześć lat i ta niezwykła podróż, jaką było moje życie, dobiega końca. (…) Jakiś czas temu twoja mama zapytała mnie: »A gdyby ktoś zadzwonił i powiedział, że odkryto pigułkę, która pozwoliłaby ci przeżyć jeszcze dziesięć lat, wziąłbyś ją?«. Instynktownie odpowiedziałem: »Nie!«. Nie wziąłbym tej pigułki! Nie mam ochoty przeżyć kolejnych dziesięciu lat. Po co? Po to, żeby znów robić to, co już raz zrobiłem?”[2].

Moja pierwsza reakcja: bunt. Jak to?! A cóż to za wiek, nawet nie emerytalny, jak można tak godzić się ze zbyt wczesnym odejściem? Nie żałować, nie walczyć, nie pragnąć? Nie kupuję teorii, że Ziemia to jedno wielkie kosmiczne cmentarzysko, że stanę się po śmierci częścią wszystkiego, nie chcę wiedzieć, co jest po drugiej stronie i czy w ogóle cokolwiek. Chcę być tu i teraz! Cóż to za dorabianie sobie ideologii do nieuniknionego?

Trochę się otrząsam, pozostaję z moim nieokrzesanym buntem i czytam, przyciągnięta opowieścią. Bo Terzani to wielki gawędziarz, dobry obserwator, mądry człowiek; dobrze się go czyta. Dobrze się siedzi w pogodne, letnie popołudnie na łące, patrząc na góry, słuchając kukułki, powoli wciągając się w niespieszne wspomnienia snute z pogodną refleksją, jaką daje oddalenie w czasie. I zapomina się, że to wspomnienia człowieka schorowanego, stojącego u kresu; może z wyjątkiem chwil, gdy ojciec wspomina przelotnie o skurczu żołądka albo syn o tym, że ojciec chwilowo nie może złapać oddechu. Mimo że wiemy, jak to się skończy, że to ostania książka, ostatnie wspomnienia i refleksje, tak łatwo o tym zapomnieć, wrócić do szczegółów dobrego, spełnionego życia.

Łapię się na tym, że czytam powoli. Żeby odsunąć w czasie to, co nieuniknione; żeby on jeszcze trochę pożył…

I tak wędruję razem z reporterem przez ogarnięty wojną Wietnam, oglądam jego oczami Singapur, Kambodżę, mieszkam w Chinach, w Japonii, w Tajlandii. Terzani zafascynowany był Azją: „Moim życiem była Azja, uczyłem się jej języków, historii, znalem jej powieści i książki dawnych podróżników”[3]. „Der Spiegel”, z którym był związany przez lata, zaproponował mu pracę korespondenta w Waszyngtonie. Odmówił. Odrzucił też stanowisko zastępcy redaktora naczelnego w Hamburgu. „Moje dziennikarskie powołanie było zawsze jasne, zawsze chciałem być reporterem, być tam, gdzie coś się dzieje. Nigdy nie chciałem stawać do wyścigu o miejsce redaktora naczelnego”[4].

Był Tiziano Terzani przez całe życie człowiekiem poszukującym – nie zadowalał się powszechnie dostępnymi kliszami, musiał sam sprawdzić, zobaczyć, dotknąć. Najpierw szukał najświeższych wieści ze świata, prawdy w wymiarze ludzkim, poza propagandą i stereotypem; potem – rozczarowany niemożnością zachowania obiektywizmu w sytuacjach skrajnych, a wciąż się w takich znajdował – powoli odchodził od zachłyśnięcia się możliwościami, jakie daje dziennikarstwo, i znów szukał – teraz już przede wszystkim wartości duchowych: spełnienia, sensu, satysfakcji, celu. Jego główną siłą napędową była ciekawość życia, natura poszukiwacza. Przestały go satysfakcjonować relacje z wydarzeń; egzotyka przy bliższym poznaniu okazała się podobna do sztancy: wszędzie taka sama drapieżność, okrucieństwo, pragnienie zwycięstwa bez względu na koszty; wszędzie reporter staje bezradny, bez możliwości reagowania. Wszak nie za to mu płacą. A Terzani nie chciał już opowiadać się po żadnej ze stron. Był w młodości anarchistą; w wieku dojrzałym jego bunt przybrał inną formę – refleksyjnego zastanowienia: „Czy można uratować piękno świata w całej jego różnorodności? (…) Zmieńmy trochę kryteria wartości, nie przywiązujmy się do naszej zachłanności i miejmy szacunek dla innych”[5].

Terzani był przenikliwy, widział, jak działają różne mechanizmy współczesności. Doceniał wartość życia, widział bezsens niepotrzebnej brawury, przemocy. Ubolewał nad marną kondycją gatunku ludzkiego. „Człowiek jest najbardziej niszczycielskim stworzeniem, jakie pojawiło się na powierzchni naszej planety. Nawet dinozaury nie były tak niszczycielskie. Tylko człowiek, potworna, obdarzona świadomością, dwunożna bestia, jest zdolna do takich absurdów i nie rokuje poprawy. (…) Przez tysiąclecia nie postąpił o krok. Świat jest pełen przemocy, egoizmu, a człowiek nie posuwa się do przodu. Duchowo wciąż jest taki sam”[6]. Współczesna cywilizacja jest dla Terzaniego „rozumem, który oszalał pod wpływem ekonomii”[7].

Powoli dociera do mnie, że znalazł w życiu to, czego szukał: sens. Uznał, że „świat jest doskonały”[8], nie pragnął już go ulepszać. Nauczył się cieszyć swoim „tu i teraz”. „To, czego oczekujesz od przyszłości, to pudełko pełne iluzji, puste. Kto ci zagwarantuje, że się zapełni? »Teraz praca, potem emerytura i pojadę na ryby«. Kto ci zagwarantuje, że nadal będą istnieć? Życie to ta chwila i w tej właśnie chwili należy się nim cieszyć”[9]. Niby proste, ale jak często o tym zapominamy... Jakaż ilość materiału do przemyśleń znajduje się w tej książce!

Zaczynam godzić się, niepostrzeżenia dla mnie samej, z podejściem Terzaniego do własnego umierania. Widzę, że ułagodził mój bunt. On już wszystko przemyślał; czy to nie lepsze niż bezsensowna szarpanina, niż nasze zaprzeczanie rzeczywistości? W przemyślany sposób wyzbył się pragnień. Pragnienia – to, co nas trzyma przy życiu; ale i to, co czyni nas niewolnikami. „(…) człowiek obrasta w rzeczy, kupuje meble, piękny stół, żeby zapraszać gości, ma dom z czterema pokojami, nie, trzeba osiem, bo brakuje pokoju dla dziecka, przydałby się też gościnny. I wciąż chcesz więcej. W końcu zdajesz sobie sprawę, że między domami, w których się realizujesz, a trumną, w której będą cię kremować – moja niech będzie prosta, bo pewnie zechcą was namówić na błyszczącą, palisandrową, ze złotymi okuciami – zdajesz sobie sprawę, że pomiędzy tymi domami a trumną istnieje tylko jedno marzenie: domek na drzewie, o którym marzyłeś w dzieciństwie. Wspiąć się na górę i siedzieć wśród liści”[10]. Potrafił zachować umiar i postrzegał rzeczy w ich właściwym wymiarze.

Skoro trzeba odejść, czy nie lepiej zrobić to z godnością i spokojem? Nie wiem. Terzani też nie wiedział. Starał się jednak, tak wspaniale się starał! Wydawał się szczęśliwy w swej drodze przez życie.

Kończę książkę, ale Tiziano zostaje ze mną, wracam myślami do jego refleksji. Stał się dla mnie kimś bliskim.


---
[1] Tiziano Terzani, „Koniec jest moim początkiem”, przeł. Iwona Banach, wyd. Zysk i S-ka, 2010, str. 5.
[2] Tamże, s. 9-10.
[3] Tamże, s. 295.
[4] Tamże, s. 295.
[5] Tamże, s. 377.
[6] Tamże, s. 499-500.
[7] Tamże, s. 505.
[8] Tamże, s. 522.
[9] Tamże, s. 555.
[10] Tamże, s. 338.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9261
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Marylek 18.09.2014 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Co byś zrobił, gdybyś wie... | Marylek
Na specjalną uwagę zasługują przypisy autorstwa tłumaczki książki: rzetelne, wyczerpujące, bardzo pomocne w zrozumieniu całości.
Użytkownik: carmaniola 18.09.2014 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Co byś zrobił, gdybyś wie... | Marylek
Pięknie, Marylku, o pięknym człowieku i jego książce. Tej jeszcze nie czytałam, ale jako wielbicielka Terzaniego i jego spojrzenia na świat na pewno sięgnę. Dziękuję.
Użytkownik: Marylek 18.09.2014 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie, Marylku, o piękn... | carmaniola
To piękna książka pięknego człowieka. Bardzo warto, Carmaniolu!
Użytkownik: imarba 18.09.2014 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Co byś zrobił, gdybyś wie... | Marylek
Wspaniała recenzja wspaniałej książki ze wszech miar wartej przeczytania. Uczy pokory, tolerancji, pokazuje świat z innego punktu widzenia i co ważne napisana jest naprawdę pięknie i ciekawie!
Użytkownik: zochuna 21.09.2014 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Co byś zrobił, gdybyś wie... | Marylek
Jaka ciekawa książka, jaka ciekawa recenzja! Towarzyszyłam mężowi podczas lektury tej książki; był pod wrażeniem i dużo mi opowiadał, ale po Twojej recenzji, Marylku, już wiem, że muszę sama tę książke przeczytać:))
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.09.2014 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Co byś zrobił, gdybyś wie... | Marylek
Ciekawa recenzja :)

Piszesz "Widzę, że ułagodził mój bunt. On już wszystko przemyślał; czy to nie lepsze niż bezsensowna szarpanina, niż nasze zaprzeczanie rzeczywistości?" - w tym kontekście świetna jest słynna monografia Człowiek i śmierć (Ariès Philippe). Niestety nie mam jej pod ręką, ale wiele w niej interesujących fragmentów, z których wynika jasno, iż ów bunt tudzież ucieczka przed myśleniem o śmierci jest czymś bardzo współczesnym. Natomiast jeszcze półtora wieku temu przygotowywanie się na śmierć było czymś normalnym. Prawdopodobnie w XIX wieku taki sposób żegnania się z życiem - pełen akceptacji, rozsądku i samoświadomości, nie byłby aż tak uderzający. Niech wystarczy fragment zokładka:

"Wraz z rosnącą prywatyzacją i indywidualizacją ludzkiego życia śmierć przestaje być czymś „wspólnym”, bliskim, z czym społeczeństwo obcuje w zażyły sposób, i staje się sprawą osobistą. (...) Powrót śmierci do „stanu dzikości” sprawia, że dzisiejszy człowiek usiłuje ją przemilczeć."
Użytkownik: Marylek 22.09.2014 17:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja :) Pi... | LouriOpiekun BiblioNETki
O, tak, pana Aries (jak to się odmienia?) mam już na oku od pewnego czasu.

To strasznie płytkie, ta nasza ucieczka od tematu śmierci i, w szerszym kontekście, starzenia się. Płytkie i odbierające ludziom część życia - bo śmierć jest częścią życia, tylko żywy umiera. Myślę, że większości ludzi brakuje możliwości porozmawiania na tematy ostateczne, choć zdają sobie z tego sprawę dopiero w sytuacjach ekstremalnych. Ucieczka od problemu, jego przemilczenia nie sprawią, że przestanie on istnieć. Człowiek stanie się jedynie jeszcze bardziej samotny w chwili, gdy najbardziej potrzebuje wsparcia.

Wygląda na to, że nie tylko sam Terzani, ale i jego rodzina - żona, córka i syn - podchodzili spokojnie i otwarcie do jego umierania. Może było mu z tym łatwiej? Może im także?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 16.12.2014 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: O, tak, pana Aries (jak t... | Marylek
Czytam właśnie esej o recenzowanym przez Ciebie Terzanim w Nie ma ekspresów przy żółtych drogach (Stasiuk Andrzej) i trafiłem na celne zdanie:

"[śmierć Terzaniego] jest to śmierć na przekór współczesnemu umieraniu, ponieważ dokonuje się otwarcie, przy wielu świadkach, i jednocześnie szuka własnego sensu."

Wcześniej zaś Stasiuk opisuje zagubione w Beskidzie Niskim cmentarze z I Wojny Św., i także wpasowuje się moim zdaniem w powyższą dyskusję swym komentarzem:

"Na tym moim końcu świata, gdzie kończą się drogi i nie działają telefony komórkowe, leży pół Europy. Oprócz Włochów leżą Węgrzy, Czesi, Słowacy, Ukraińcy, Żydzi, Rosjanie, Bośniacy o islamskich i słowiańskich imionach, Niemcy, Austriacy i Polacy. Umarłe wsie, pogrzebani mieszkańcy, martwi żołnierze nieistniejących armii (...). Świat przypomina wtedy wielki, spokojny cmentarz całkowicie pozbawiony grozy śmierci. (...) Bardzo jednak możliwe, że to specyfika tych stron, tego dziwnego rozdroża między Wschodem, który obcuje ze śmiercią jeszcze intensywniej, a Zachodem, który stara się w śmierć nie wierzyć."
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: