Dodany: 16.12.2004 17:33|Autor: woy

Spowiedź z życia autora thrillerów


Przyznam, że nieufnie podchodziłem do tej książki. Nie przepadam za opowiadaniami, zwłaszcza w wykonaniu mistrzów dłuższej formy - mam często wrażenie, że publikując formy krótsze odcinają kupony od uzyskanej innym sposobem sławy. Na szczęście okazało się, że King poszedł inną drogą: z dwóch osobnych opowiadań zrobił jedną spójną całość, dopisując trzy łączące je rozdziały. Zabieg genialny, bo wszystkie części zachowały samodzielność, równocześnie w całości tworząc jednorodną powieść. Tym łącznikiem stały się postacie - drugoplanowe w jednej części, awansujące do głównych ról w następnych.

Co mnie najbardziej zaskoczyło - jest to książka w zasadzie obyczajowa. King sprawy fantastyczno-thrillerowe załatwia w pierwszej części, potem tylko przemykają gdzieś w bardzo dalekim tle i mogłyby zostać niezauważone, gdyby nie umieszczony w dziwnym miejscu klasyczny finał rodem z sf. King zafundował go już w połowie książki, na zakończenie pierwszego rozdziało-opowiadania, i tylko dlatego czytelnik ma w pamięci, że elementów tego gatunku należy w tej książce poszukiwać.

Potem "Serca Atlantydów" stają się rozliczeniem Kinga z własną przeszłością, z historią swojego pokolenia. Od czasów szkolnych, przez studia i wojnę w Wietnamie, po zagubienie kombatanckiego pokolenia. Rzadko czytam amerykańskie rachunki sumienia z tamtych czasów, nie przemawiają do mnie, są obce. Kingowi udało się przeskoczyć poziom mojej nieufności i dystansu. Powiem prosto: to piękna książka, piękne rozliczenie z samym sobą, w słowach i uczuciach na tyle uniwersalne, że mógłbym się z tym utożsamić, biorąc w nawias rzeczywistość, na której tle King tę spowiedź uskutecznia.

Nie dziwi mnie też, że młodym czytelnikom "Serca Atlantydów" specjalnie się nie podobają. Myślę, że do tej książki trzeba mieć już swoje lata i trochę za sobą. Ona powinna przemówić raczej do pokolenia "statecznych mężczyzn na kierowniczych stanowiskach". Bo każdy taki facet, gdyby umiał pisać tak pięknie jak King, mógłby uczynić równie pasjonującą spowiedź. Ale nie umie, dlatego zadowolić się musi tym, że ktoś to za niego uczyni.

Polecam.

woy

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7547
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: --- 14.06.2006 23:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że nieufnie pod... | woy
komentarz usunięty
Użytkownik: woy 20.06.2006 15:22 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Raczej zbyt długo nieznany. Nadrabiam zaległości, co wcale nie znaczy, że mi się to podoba. King to wg mnie pisarz bardzo nierówny, ze skłonnością do strasznego gadulstwa. Udane są niektóre horrory, natomiast im bardziej pisarz wdaje się w publicystykę, tym mu mniej wychodzi.
Użytkownik: Marylek 15.10.2017 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że nieufnie pod... | woy
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka. Powagą tematu, szczególne jeśli chodzi wątki wietnamskie. King nie był w Wietnamie, potrafi jednak pokazać, jak traumą tego doświadczenia dotknięte jest całe społeczeństwo. A "Ślepy Willie" i jego pokuta - wstrząsający, niezależnie od stopnia prawdopodobieństwa sytuacji.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: