Piękno świata
Minęło niespełna 4oo lat od śmierci Szymona Zimorowica, a jakby cała era przepłynęła. Dziś sztuka, poezja prezentuje przede wszystkim twórcę, jego rozterki, lęki, psychozy - całe jego szaleństwo i opętanie. Jej miarą jest siła protestów przeciwko niej. Czterysta lat temu, jak się zdaje, było inaczej. Poezja była hołdem, uwielbieniem dla piękna świata. Poeci renesansu i baroku, do których czołówki należeli i polscy, z Kochanowskim i Sarbiewskim na czele, prześcigali się w tworzeniu coraz wymyślniejszych hołdów ku czci natury i dla nich sięgam po tę twórczość.
Zimorowic był synem zwykłego majstra budowlanego, Stanisława Ozimka. Był przeciętnym lwowskim mieszczaninem, bratem rajcy miejskiego i kilkakrotnego burmistrza, a także poety - Józefa Bartłomieja, a mimo to stworzył jeden z najpiękniejszych pomników polskiej literatury.
"Roksolanki" są zbiorem pieśni weselnych, podzielonych na trzy chóry: dwa panieńskie i jeden męski. Sławią potęgę miłości, jak przystało na poezję bukoliczną, opiewają zalety różnych panien i kawalerów w formie konkursu poetyckiego. Pisane są różnymi metrami, przez co nie są monotonne, a jednocześnie przepięknym językiem poetyckim, prostym, bez użycia męczących późniejszych makaronizmów, ale przy tym bogatym w środki wyrazu. Językiem często dosadnym:
"Przeto milszaś ty u mnie, nadobna dzieweczko,
Gdy się z prosta ubierzesz w cieniuchne giezłeczko,
Niżeli niepozorna panna, chociaż szatna,
Milszaś ty mnie w koszuli, dziewczyno udatna.
Jeślić i ta cięży, więc i tę zrzuć z siebie
I bez niej, ma pociecho, przyjmę ja rad ciebie."
I w tym właśnie, w zauroczeniu samym pięknem widzę sens poezji i całej sztuki. Dlatego odrzucam neurotyczne cierpiętnictwo współczesności i rozsmakowuję się w wierszach Zimorowica. Każdemu polecam - bez względu na wszystko.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.