Dodany: 17.01.2009 14:43|Autor: ruseczek
Baśnie czarodziejów - teraz dla mugoli!
Po książkę sięgnęłam niejako zgodnie z założeniami szeroko pojętej komercjalizacji - traktując ją jako kolejny gadżet, prawie-tom nie tyle przygód samego Harry'ego, co fragment jego świata przedstawionego. Nie zawiodłam się - po przeczytaniu wszystkich 7 tomów niejako straciłam nadzieję na powrót (żywy, nowy, pierwszy kontakt) do świata czarodziejów, tak barwnie przez Rowling nakreślonego. A jednak. W "Baśniach barda Beedle'a" świat ten na nowo odżywa, tak samo jak my podczas lektury książki.
Przytoczonych zostaje kilka baśni, niektóre tytuły znamy z 7 tomu cyklu, każda z nich opatrzona komentarzem samego Albusa Dumbledore'a. Przy lekturze odnosi się niemal wrażenie cofnięcia w czasie do własnego dzieciństwa, kiedy mama opowiadała nam przed snem "Królewnę Śnieżkę" albo "Kopciuszka". Baśnie bawią, uczą i wzruszają. Postraszyć mogą również, jak było w przypadku "Włochatego serca". Przeciwnicy serii o Harrym mogą w tym miejscu zatrzeć z radością ręce, niemniej - kochani mugole - nie ma się czym chwalić. Oryginalne baśnie na przykład braci Grimm również trącą brutalizmem (siostry Kopciuszka, ucinające sobie pięty, by zmieścić stopę w pantofelek, czy mordujący swoje żony Sinobrody z baśni Charlesa Perraulta). Baśnie jak baśnie. Ważne, żeby z wyobraźnią i morałem. A te u Rowling odnajdziemy na pewno.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.