Dodany: 26.11.2004 11:42|Autor: bazyl3

Czytać w jesienne wieczory


Montague Rhodes James był żyjącym na przełomie XIX i XX wieku angielskim naukowcem, zajmującym się m.in. biblistyką i badaniami nad apokryfami. Jednak w swej ojczyźnie szerzej znany jest nie ze swej działalności naukowej, lecz z pisanych przez siebie opowieści niesamowitych, tzw. ghost stories. Polski wydawca (WL 1976) zebrał 13 z nich i opublikował w serii "Stanisław Lem poleca".

Co prawda opowiadania Jamesa są zaludnione przez zjawy i majaki z piekła rodem, ale w przeciwieństwie do prozy np. Lovecrafta widać, że autora bawi pisanie o Nienazwanym, a do kwestii duchów podchodzi ze sceptycyzmem (IMO przypomina to trochę sytuację z "Ducha z Canterville", przynajmniej z wersji komiksowej). Z drugiej strony James próbuje dodać wiarygodności swoim stories poprzez ubranie ich w naukową "koszulinę". Szkoda tylko, że jego wyjaśnienia dotyczące tego, co w utworach jest zmyślone (książki, ryciny), nie znalazły się w polskim wydaniu (o ich umieszczeniu w wydaniu brytyjskim wspomina S. Lem w swoim posłowiu). Dodatkowego IMO smaczku i grozy dodaje "Opowieściom..." sceneria wiktoriańskiej Anglii, jej wielkie mroczne dwory, rodowe cmentarze, wielkie parki otaczające posiadłości i totalny brak elektryczności.

Podsumowując - MSZ zbiór bardzo klimatycznych "straszaczków", które najlepiej czytać po zmroku, w bujanym fotelu, przy herbatce z konfiturą i świecy. Powiem wprost, podobało mi się bardziej od troszkę IMO przereklamowanego H.P.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5776
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Greg C. 17.07.2005 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Montague Rhodes James był... | bazyl3
Szkoda tylko, że po przeczytaniu kolejnego opowiadania okazywało się, że "gdzieś już to czytałem" schematyczność okropiczna!!!
Po przeczytaniu pierwszej opowieści byłem zachwycony, na "Ogórdku różanym" zrezygnowałem z dalszej lektury, zabrakło oryginalności każdemu kolejnemu opowiadaniu. A może trzeba było czytać każde opowiadanie z miesięczną przerwą?
Użytkownik: Stary_Zgred 09.10.2007 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda tylko, że po przec... | Greg C.
Muszę przyznać że Opowieści starego antykwariusza to wyjątkowo przyjemne czytadło. Rhodes James umie pięknie kreować nastrój grozy - czyni to powolutku, lecz skutecznie. Czy opowiadaniom w zbiorku brakuje oryginalności jak sugeruje Greg C.? - a owszem, brakuje. Mimo to, książeczka jak najbardziej godna polecenia dla każdego miłośnika klasycznej literatury grozy. M.R.James jest uznawany za mistrza strasznych opowieści, więc warto jego twórczość poznać
Użytkownik: Sluchainaya 09.10.2007 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Montague Rhodes James był... | bazyl3
Cóż, tytuł książki zachęcający.
Recenzja mniej. I to wszechobecne IMO, które przy zapowiadającej się dobrze recenzji (a więc czegoś co z założenia jest już subiektywną oceną osoby recenzującej i nie trzeba tego podkreślać co drugie zdanie) po prostu razi. Szkoda, bo "klikając" na Twoją recenzję, miałam nadzieję, że chociaż trochę mnie zainteresujesz tymi opowieściami. Po pierwszym jej odczytaniu wiedziałam tylko tyle, że spodobał Ci się zwrot rodem z internetowego slangu, który zbyt wiele z literaturą wspólnego nie ma. Chyba, że z tą "bardziej nowoczesną", ale w końcu nie o niej teraz pisałeś...

To tak tylko "moim skromnym zdaniem".
Użytkownik: clocker 09.10.2007 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, tytuł książki zachęc... | Sluchainaya
To ja może na obronę bazyla dodam, że prawdopodobnie ta recenzja była pierwotnie przeznaczona na prk. A tam takie skróty są bardziej zadomowione.
Użytkownik: bazyl3 09.10.2007 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, tytuł książki zachęc... | Sluchainaya
Pisałem to tysiąc razy, napiszę tysiąc pierwszy. Moje teksty to nie są recenzje! Recenzja to forma ujęta w dość ściśle określone ramy. Najbliższa mojej pisaninie jest, znana z grupy pl.rec.ksiazki, forma tzw. przeczytanych, czyli luźnych refleksji polekturowych. Po drugie primo, pragnąłbym zaznaczyć, że nie mam żadnych aspiracji bycia osobnikiem opiniotwórczym, zachęcającym, bądź też zniechęcającym, do lektury czegokolwiek. Co do nagminnego używania IMO, czy też polskiego jego zamiennika - MSZ, to wyjaśniam, że początkowo moje teksty były przeznaczone dla innego medium internetowego niż biblioNETka i niezaznaczenie, że coś nie jest wypowiedziane "moim skromnym zdaniem" powodowało formułowanie różnego rodzaju zarzutów pod adresem piszącego.
PS. Czy naprawdę ominięcie w tekście czterech akronimów jest aż takim wyzwaniem dla oczytanej osoby? No cóż, ja, jakby to powiedział wiechowy pan Piecyk, czepiam się tramwaju i... odjeżdżam.
Użytkownik: ABEL 16.06.2008 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Montague Rhodes James był... | bazyl3
Największa zaleta pisarza - oszczędność w pisaniu, brak zbędnych opisów.

Największa wada - nie miał opowiadania, które byłoby zdecydowanie najlepsze, tak jak Blackwood z "Wierzbami" czy Lovecraft z "Kolorem z przestworzy"; opowiadania były co najwyżej naprawdę dobre.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: