Dodany: 23.11.2004 10:01|Autor: fremde
Miłość w czasach hitlerowsko-stalinowskiej zarazy
Nie spodziewałam się, że – mając tyle obowiązków – będę w stanie przeczytać ponad siedemsetstronicową powieść w ciągu zaledwie dwóch dni. "Jeździec miedziany" nie jest może książką pobudzającą do głębszych przemyśleń, potrafi za to wzruszyć do łez. Sięgając po nią, liczyłam na sugestywny opis życia w oblężonym podczas drugiej wojny światowej Leningradzie. Nie zawiodłam się. Dziadkowie Paulliny Simons (którym zresztą zadedykowała ona swą powieść) pochodzili ze Związku Radzieckiego. Bez wątpienia przed rozpoczęciem pisania autorka wielokrotnie z nimi rozmawiała o realiach tamtych czasów. Na uwagę zasługuje bowiem wstrząsający obraz blokady Leningradu (wstawanie o świcie, by odebrać przed porannym bombardowaniem wciąż zmniejszające się racje żywnościowe, którymi nie sposób nasycić głodu, przejmujące zimno, trupy na ulicach, krwawiące z braku witamin ciało). "Jeździec miedziany" jest też doskonałą ilustracją tezy, że system totalitarny przede wszystkim pozbawia jednostkę prywatności. Brakuje jej zwłaszcza głównym bohaterom książki, którzy muszą się mieć na baczności przed wściubiającą wszędzie nos rodziną, sąsiadami przystawiającymi szklanki do ściany, wreszcie przed NKWD – policją polityczną sowieckiej Rosji, majaczącą się w tle przez całą powieść i w decydującym momencie wkraczającą do akcji. Tatiana i Aleksander starają się utrzymać łączącą ich więź w tajemnicy, z początku z powodów rodzinnych (Tatiana nie chce złamać serca swojej siostrze, która poza przystojnym wojskowym nie widzi świata), później – politycznych (Aleksander jest synem amerykańskich emigrantów, podejrzanych o zdradę stanu i rozstrzelanych, ze względów bezpieczeństwa ukrywa swą prawdziwą tożsamość).
Książka nie kończy się jak typowy romans, nie wieńczy ją zwyczajowe "żyli długo i szczęśliwie", za co autorce należą się brawa. Jedynym zgrzytem, jaki udało mi się podczas lektury wyłapać, jest obecna między wierszami powszechna dezaprobata dla reżimu towarzysza Stalina. Sądzę, że w latach czterdziestych rosyjskie społeczeństwo nie było jeszcze świadome szkód, jakie mu wyrządza totalitaryzm.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.