Dodany: 21.09.2008 01:43|Autor: McAgnes

Czy można zaczynać czytanie powieści od drugiego tomu?


Znalazłam na półce spory tomik, wyciągam, otwieram i czytam:
Karol Dickens "Dzieje, przygody, doświadczenia i zapiski Dawida Copperfielda juniora rodem z Blunderstone (których nigdy ogłaszać drukiem nie zamierzał)". Tłumaczyła Wilhelmina Kościałkowska w roku 1889. Czytelnik 1954. Tom II.
Dawid Copperfield (Dickens Charles (Dickens Karol))

Stara książka. Kupiłam ją kiedyś na targu staroci w Bytomiu, za kilka złotych, nawet nie specjalnie, tylko kupowałam Fanar (Stancu Horia) Stancu, a sprzedawca za dodatkową złotówkę czy dwie dorzucił Dickensa. Dopiero w domu się zorientowałam, że to tylko tom drugi. Nawet potem szukałam na allegro tomu pierwszego do kompletu, nie było. Znaczy były, ale inne, nowsze wydania, więc nawet nie wiem, czy podzielone w ten sam sposób, a i tak nikt nie sprzedawał samego tomu I.
Dziś mi się jakoś nawinęło i na allegro znalazłam http://www.allegro.pl/item441819221_david_copperfi​eld_c_dickens.html
Wygląda dokładnie tak samo jak mój egzemplarz! Okładka ta sama, wydawnictwo, rok, nawet liczba stron się zgadza. Czy to jest tom pierwszy, czy drugi? Sprzedawca nie informuje, wysłałam zapytanie i czekam na odpowiedź. Swoją drogą, trochę sobie życzą, no no, ponad 40 zł...
Sprawdziłam na podaju, nie ma wydania z tego roku, jest Czytelnik z 1956. Ale też tom drugi.
Chciałabym dopaść gdzieś tom pierwszy. Bo zaczynanie od drugiego, rodział trzydziesty, jest jakieś takie... niepoważne.

Wiecie, co jest na końcu książki? Prześliczna adnotacja od wydawnictwa:

DO CZYTELNIKA TEJ KSIĄŻKI
Wydawnictwo prosi o nadesłanie uwag o przeczytanej książce, dotyczących jej tematu, treści, języka, wyglądu zewnętrznego, popełnionych w niej błędów i omyłek oraz o wyrażenie życzeń, do których wydawnictwo mogłoby się zastosować w swej dalszej pracy.

Urocze, prawda?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5544
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 32
Użytkownik: Kyouri 22.09.2008 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Znalazłam na półce spory ... | McAgnes
Zaiste, urocze ^^'
Muszę zapamiętać, że takie adnotacje są całkiem udanym pomysłem.

Co do poszukiwań pierwszego tomu, to mogę jedynie życzyć powodzenia. Sama nie posiadam, więc nie pomogę. Ale trzymam mocno kciuki!
Użytkownik: hburdon 22.09.2008 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaiste, urocze ^^' Muszę... | Kyouri
Mnie się w ten sposób udało dokupić brakujący trzeci tom "Dzieci kapitana Granta" prześlicznego wydania z 1954 roku. Nawet moja mama, pierwsza właścicielka, nie pamiętała, czy kiedykolwiek miała wszystkie trzy tomy - a tu proszę, właśnie trzeci pojawił się na Allegro, i to w dużo lepszym stanie niż moje dwa zaczytane. ;) Zastanawiam się, czy to był może trzeci tom z tego właśnie kompletu...
Użytkownik: oyumi 23.09.2008 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Znalazłam na półce spory ... | McAgnes
McAgnes, nie rezygnuj. Jeszcze miesiąc temu też bym uznała, że to strasznie głupie, czytać książkę od drugiego tomu. Przeczytałam, co sobie na ten temat zanotował Umberto Eco na pudełku od zapałek i już sama nie wiem. W każdym razie- ładnie zanotował. Zobacz:

JAK SIĘ ZACZYNA, JAK KOŃCZY
W moim życiu był pewien dramat. Podczas studiów na uniwersytecie w Turynie, gdzie uzyskałem stypendium, mieszkałem w domu akademickim. Pozostały mi z tamtych lat miłe wspomnienia i głęboka odraza do tuńczyka. Stołówka była przy każdym posiłku otwarta przez półtorej godziny. Ten, kto zjawił się w ciągu pierwszej półgodziny, dostawał danie przygotowane na ten dzień, dla pozostałych był już tylko tuńczyk. Ja byłem zawsze wśród tych pozostałych. Jeśli pominie się miesiące letnie oraz niedziele, okaże się, że zjadłem 1920 posiłków składających się z tuńczyka. Nie to było jednak dramatem.
Rzecz w tym, że mieliśmy puste kieszenie, a byliśmy złaknieni także kina, muzyki i teatru. Jeśli chodzi o teatr Carignano, znaleźliśmy cudowne rozwiązanie. Przychodziło się dziesięć minut przed początkiem przedstawienia, podchodziło do pana (jakże się nazywał?), szefa klakierów, ściskało mu rękę wsuwając do dłoni sto lirów, on zaś pozwalał wejść. Byliśmy klaką płacącą.
Tak się jednak składało, że akademik zamykano nieuchronnie o północy. Ci, którzy byli w tym momencie poza akademikiem, już poza nim zostawali, nie było bowiem ograniczeń o charakterze dyscyplinarnym i każdy student mógł się tam nie pojawiać przez cały miesiąc, jeśli tak mu się spodobało. Oznaczało to jednak, że za dziesięć dwunasta trzeba było opuścić teatr i pędzić na łeb, na szyję do celu. Ale za dziesięć dwunasta sztuka się nie kończyła. Wskutek tego przez cztery lata obejrzałem wszystkie arcydzieła teatralne, tyle że wszystkie bez ostatnich dziesięciu minut.
Tak więc nigdy w życiu nie dowiedziałem się, co zrobił Edyp, kiedy poznał straszliwą prawdę, co się stało z sześcioma postaciami w poszukiwaniu autora, czy Oswald Alving został uratowany dzięki penicylinie, czy Hamlet doszedł w końcu do wniosku, że warto być. Nie wiem, kim jest pani Ponza, czy Ruggero Roggeri - Sokrates - wypił cykutę, czy Otello spoliczkował Jagona, zanim wyruszył w drugą podróż poślubną, czy chory z urojenia doszedł do zdrowia, czy wszyscy pili z Giannettacciem, jak skończyło się Mila di Codro. Myślałem, że jestem jedynym śmiertelnikiem dotkniętym taką ignorancją, kiedy przypadkowo, snując wspominki z moim przyjacielem Paolem Fabbrim, odkryłem, że jego od wielu lat trapi coś dokładnie odwrotnego. W czasach studenckich pracował nie wiem już w jakim teatrze uniwersyteckim i oddzierał wchodzącym widzom kupony od biletów. Z powodu licznych spóźnialskich mógł wejść na salę dopiero po drugim akcie. Widział, jak Lir, ślepy i w stroju w nieładzie, miota się z trupem Kordelii w ramionach, lecz nie wiedział, co doprowadziło oboje do tego nędznego stanu. Słyszał, jak Mila krzyczy, że płomień jest piękny, i zachodził w głowę, jak doszło do tego, iż pieką na ruszcie dziewczynę o tak wzniosłym umyśle. Nie był w stanie pojąć, dlaczego Hamlet ma na pieńku ze swoim stryjem, który też robił wrażenie człowieka porządnego. Patrzył, jak Otello robi to, co zrobił, i nie pojmował, dlaczego taką żonkę kładzie się pod poduszką zamiast na niej.
Jednym słowem, dzieliliśmy się na przemian zwierzeniami. I odkryliśmy, że czeka nas wspaniała starość.
Siedząc na schodkach wiejskiego domu albo na ławeczce w parku, całymi latami będziemy sobie opowiadać, jeden zakończenia, drugi początki, i wydawać pełne zdumienia okrzyki przy odkrywaniu wcześniejszych wydarzeń lub katharsis.
- Niemożliwe? Jak powiedział?
- „Mamo, pragnę słońca!”
- No tak, w takim razie było już po nim.
- Tak, ale co się właściwie stało? Szepnąłem mu parę słów do ucha.
- Mój Boże, co za rodzinka, teraz wszystko jasne...
- Ale opowiedz mi o Edypie...
- Niewiele jest do opowiadania. Matka wiesza się, a on oślepia.
- Biedaczysko. Nie on jeden. Dawano mu to do zrozumienia na tysiąc sposobów.
- Mnie też ciągle to dręczy. Jak mógł się nie domyślić?
- Postaw się na jego miejscu, przecież kiedy zaczyna się dżuma, on jest już królem i szczęśliwym małżonkiem...
- Kiedy więc żenił się z własną mamą, niczego nie...
- Ni w ząb, i to jest najlepsze.
- Jak u Freuda. To przechodzi pojęcie. Będziemy więc szczęśliwsi? Czy też utracimy na zawsze tę świeżość, która pozwala przyjmować sztukę tak, jakby była życiem, jakbyśmy włączali się w momencie, kiedy karty zostały rozdane, i opuszczali grę, nie wiedząc, jak wszystko się skończy?"

Użytkownik: Monika.W 23.09.2008 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: McAgnes, nie rezygnuj. Je... | oyumi
I już wiem, co zrobię dziś wieczorem - wezmę te pudełka od zapałek z półki i zacznę czytać. A tak im było tam dobrze. I znów zaburzyłaś mi kolejkę.
Użytkownik: Czajka 23.09.2008 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: I już wiem, co zrobię dzi... | Monika.W
Ja na szczęście Zapiski czytałam, więc nic mi się nie zaburzyło. Ale nic nie pamiętam, więc nie wiem jednak. Chyba też wyjmę.
Takie cytaty powinny być zabronione. :)

Ale, Agnes, w przypadku Dickensa lepiej jednak czytać po kolei. Swoją drogą jak Eco to zrobił, że nie wiedział, jak się Hamlet skończył.
Użytkownik: McAgnes 23.09.2008 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja na szczęście Zapiski c... | Czajka
Toteż czekam z tym Dickensem, czekam. W ostateczności wezmę sobie z podaja tom pierwszy z innego wydania, żeby tylko był.
Sprzedawca z allegro nic nie odpowiedział, olał mnie :)

ps. "Zapisek" świetny!
Użytkownik: oyumi 23.09.2008 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: I już wiem, co zrobię dzi... | Monika.W
:-). Druga część "Zapisków" podobała mi się bardziej, ale i w pierwszej było kilka ładnych fragmentów. Nie, kilka felietonów nie może komuś zaburzyć kolejki czytania, tak jak kilka kawałków marchewki nie zaburzy nikomu diety. Choć Umberto Eco ma na ten temat całkiem inne zdanie :-).
Użytkownik: Monika.W 23.09.2008 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: :-). Druga część "Za... | oyumi
Ja tam na dietach się nie znam - zbyt kocham gotować i jeść, żeby stosować (właśnie bigosik się robi... mniam). Ale cytacik kolejkę zaburzył, już przeczytałam o Indianach i teraz czytam o AKA. Ech - i po co te plany i te kolejki?
Użytkownik: oyumi 23.09.2008 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam na dietach się nie... | Monika.W
Moniko, ty nie musisz się znać na dietach :-). Żałuję tylko, że u mnie w kuchni bigos się nie robi, a ja sama zrobić nie potrafię. Będę musiała się do kogoś wprosić. I tak wspólnymi siłami, rozwalamy sobie kolejki książkowe i obiadowe.
Użytkownik: McAgnes 23.09.2008 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, ty nie musisz się... | oyumi
Ja już dawno zrezygnowałam z kolejek (książkowych), od momentu, kiedy uświadomiłam sobie, że tworzy mi się kolejka do kolejki :)
Użytkownik: janmamut 23.09.2008 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, ty nie musisz się... | oyumi
Może do Prusa? Nie jestem w stanie podać namiarów (poloniści i prusaki, pomocy!), ale podaje on dokładny opis sporządzania bigosu, zawierający nie tylko czas dodawania poszczególnych składników, ale i uzasadnienie, kiedy i dlaczego proces należy zakończyć.
Użytkownik: Monika.W 23.09.2008 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Może do Prusa? Nie jestem... | janmamut
??? Zupełnie nie kojarzę - a chętnie bym wypróbowała.
Użytkownik: hburdon 23.09.2008 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: ??? Zupełnie nie kojarzę ... | Monika.W
Ja też nie kojarzę. O bigosie znam tylko to:

"W kociołkach bigos grzano; w słowach wydać trudno
Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną;
Słów tylko brzęk usłyszy i rymów porządek,
Ale treści ich miejski nie pojmie żołądek.
Aby cenić litewskie pieśni i potrawy,
Trzeba mieć zdrowie, na wsi żyć, wracać z obławy.

Przecież i bez tych przypraw potrawą nie lada
Jest bigos, bo się z jarzyn dobrych sztucznie składa.
Bierze się doń siekana, kwaszona kapusta,
Która, wedle przysłowia, sama idzie w usta;
Zamknięta w kotle, łonem wilgotnem okrywa
Wyszukanego cząstki najlepsze mięsiwa;
I praży się, aż ogień wszystkie z niej wyciśnie
Soki żywne, aż z brzegów naczynia war pryśnie
I powietrze dokoła zionie aromatem.

Bigos już gotów. Strzelcy z trzykrotnym wiwatem,
Zbrojni łyżkami, biegą i bodą naczynie,
Miedź grzmi, dym bucha, bigos jak kamfora ginie,
Zniknął, uleciał; tylko w czeluściach saganów
Wre para jak w kraterze zagasłych wulkanów."
Użytkownik: janmamut 23.09.2008 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nie kojarzę. O big... | hburdon
"łonem wilgotnem okrywa
Wyszukanego cząstki najlepsze mięsiwa".

Brzmi jak "Pan Tadeusz". Trzynasta księga.
(A później powiedzą, że to mamut ma paskudne skojarzenia...)
Użytkownik: Czajka 24.09.2008 03:44 napisał(a):
Odpowiedź na: "łonem wilgotnem okr... | janmamut
Czyli liściem okrywa, Mamucie, liściem. Kapuścianym i skisłym na dodatek. :))
Użytkownik: hburdon 24.09.2008 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli liściem okrywa, Mam... | Czajka
Mamut ma paskudne skojarzenia! :)
Użytkownik: McAgnes 23.09.2008 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nie kojarzę. O big... | hburdon
Jak bigos, to bigos!

"- Jak pragnę zdrowia, bigos! - woła kierowca. - Od razu poznać, z kim mamy do czynienia! Wiadomo, myśliwski dom!
Za chwilę każdy trzyma w rękach pełną miskę parującego bigosu i grubą pajdę chleba, jedzą z apetytem, tylko im się oczy śmieją, a między jednym kęsem i drugim przychwalają mamie i tacie.
A ja widzę w tej chwili babcię, jak się krząta przy kuchni, kręci warząchwią w garnku, próbuje. Bo przecież to ona wymyśliła wczoraj ten bigos dla robotników, sama go zrobiła i opakowała garnek, żeby dojechał gorący, a myśmy go tylko przywieźli. No, ale babci tutaj nie ma, więc oni dziękują mamie i tak jest w porządku, ale kiedy wrócimy do domu, ja wszystko babci opowiem, powtórzę jej te słowa, które teraz słyszę, żeby i ona była zadowolona, żeby się cieszyła z tego, jak jej jedzenie smakowało."

Z "Moja babcia czarownica" Jana Kucharskiego, śliczna książeczka z czasów dzieciństwa. :)
Użytkownik: janmamut 23.09.2008 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: ??? Zupełnie nie kojarzę ... | Monika.W
Tutaj: Kroniki tygodniowe: (O Nałęczowie) (Prus Bolesław (właśc. Głowacki Aleksander)), ale tego jest kilka tomów i sam byłbym wdzięczny, gdyby ktoś mi przypomniał, w którym.
Użytkownik: hburdon 23.09.2008 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Tutaj: Kroniki tygodniowe... | janmamut
Wg Gugla to chyba okolice 17 maja 1879. Jak znajdziesz, to zacytujesz nam?
Użytkownik: janmamut 23.09.2008 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg Gugla to chyba okolice... | hburdon
Ja tego niestety nie mam na półce, więc dopiero, jeśli znajdę w bibliotece :-(.

A co wrzuciłaś w google, że Ci data wyszła? Ja już w swoim czasie próbowałem i nic...
Użytkownik: hburdon 23.09.2008 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tego niestety nie mam ... | janmamut
Chodzi nie tyle o to co, ile o to gdzie - w Google Books. :) Tam niestety są tylko fragmenty, a i to nie zawsze, ale pod tą datą jest coś o bigosie.
Użytkownik: Monika.W 23.09.2008 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, ty nie musisz się... | oyumi
Podam Ci przepis. To według Nelli Rubinstein. Bardzo smaczny, wcale nie bardzo czasochłonny. I zawsze możesz do mnie się wprosić. Na inne inności też. Lubię gotować dla gości. Ostatnio był makowiec bez mąki, muffiny z jagodami, zupa krem z podgrzybków (nie było świeżych borowików) i polędwiczki wieprzowe w boczek owijane.
Użytkownik: oyumi 23.09.2008 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Podam Ci przepis. To wedł... | Monika.W
O przepis poproszę w wolnej chwili na maila, bardzo lubię Nelli. Jeśli znajdziesz trochę czasu. Wypróbuję pewnie najwcześniej w święta, bo bigos mi się mocno kojarzy z większymi imprezami w miłym gronie. Ponieważ jeszcze przez jakiś czas będę mieszkać sama, gotowanie bigosu nie ma sensu. Poczułabym się pewnie tak, jak ludzie którzy piją wódkę do lustra.

Wproszę się kiedyś na pewno. Świetne rzeczy gotujesz :-).
Użytkownik: Czajka 24.09.2008 04:22 napisał(a):
Odpowiedź na: O przepis poproszę w woln... | oyumi
Ja mam w przepisie (starym trochę) - dusić, aż się wysadzi.
Tyle razy gotowałam bigos i nigdy tego wysadzenia nie zauważyłam. :)
Ale w ogóle to mam tu jeszcze przepis na barszcz z rurą, narogi, głowę dzika faszerowaną, kuropatwy z ryb słonych, kapłona we flaszy, chrapy łosiowe w galarecie, pryszki na zimno, łapy niedźwiedzie, bobrowe ogony, sekret Wojskiego i szczukę jedną całkiem nie rozdzielną, nie kraianą.

Omatko, i całkiem niedawno kawa nastała do śniadania, a było tak pięknie, bo polewkę piwną się piło.
O! I jest nalepka - Zdrowieńko, wódka zdrowotna z fabryki Braci Landau w Gliniku Maryampolskim.
Użytkownik: oyumi 24.09.2008 04:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam w przepisie (stary... | Czajka
"Tyle razy gotowałam bigos i nigdy tego wysadzenia nie zauważyłam. :)"

Pewnie oszukujesz. Prawdziwy bigos trzeba gotować, aż przyjdą panowie z gazowni i nam gaz odetną. Krócej się nie liczy :-).

Znalazłam ostatnio ciekawą poradę kulinarną. Renesansowy kucharz sugeruje, że kiedy upieczemy pasztet z ptactwa, powinniśmy się powstrzymać i nie przyozdabiać całego dania ukręconymi głowami tychże ptaków. Podobno to strasznie pretensjonalne. Staram się nie ulegać snobistycznym trendom, ale cenną wskazówkę wzięłam sobie do serca.
Użytkownik: McAgnes 24.09.2008 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tyle razy gotowałam... | oyumi
:))))
Dziękuję. Ja też postaram się powstrzymać, jak tylko będę piekła pasztet.
Użytkownik: Czajka 24.09.2008 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tyle razy gotowałam... | oyumi
Kochana Oyumi, wspominanie Czajce o pasztecie zdobnym w głowy (ukręconymi) ptaków jest, obawiam się, nietaktem. :))
Hyhy, tak, a po wizycie hydraulików można chyba ten barszcz z rurą nastawić. Aż dojdzie. :)
Użytkownik: oyumi 26.09.2008 06:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochana Oyumi, wspominani... | Czajka
Czajko, już wiem jak nie dekorować potraw, a nawet pisząc o tym - strzelam gafę :). Jestem niereformowalna. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że może mój post sprawi, że ludzie się opamiętają i znajdą jakiś mniej pretensjonalny sposób zdobienia obiadów.

McAgnes, na wszelki wypadek, wycięłam sobie obrazek takiego pasztetu. Przekreśliłam czerwonym markerem, dopisałam "stop" i przykleiłam nad kuchennym blatem. Mam nadzieję, że mnie to powstrzyma.

Moniko, kusisz.



Użytkownik: Monika.W 24.09.2008 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tyle razy gotowałam... | oyumi
Bigos juz drugie popludnie z wieczorem pyrka sobie. Panowie z gazowni nie przyjda, ale może z Enionu i zrobią jakiś inny poziom zasilania?
Użytkownik: 00761 24.09.2008 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam w przepisie (stary... | Czajka
O! Czajko, a nie wiesz przypadkiem, czy to o ten sam Mariampol [dziś jest to dzielnica Gorlic] chodzi, w którym mieszkał przez 6 lat Wincenty Pol? Zaintrygowało mnie to okrutnie.
Użytkownik: Czajka 24.09.2008 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: O! Czajko, a nie wiesz pr... | 00761
Książka nic na ten temat nie mówi, ale fabryka wódek i likierów była właśnie w Gorlicach obecnych, czyli pewnie ten Mariampol. :)
Użytkownik: 00761 24.09.2008 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka nic na ten temat ... | Czajka
Bardzo dziękuję! :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: