Dodany: 10.08.2008 15:40|Autor: Bohun
Czwarty - najsłabszy tom doskonałego cyklu Janusza Krasińskiego
Czwarty tom cyklu Janusza Krasińskiego [1], cyklu poświęconego powojennym dziejom Polski, opowiedzianym z perspektywy uczestnika polskiego podziemia niepodległościowego, jest - niestety - najsłabszy.
Największą zaletą pierwszych dwóch tomów cyklu ("Na stracenie", "Twarzą do ściany") było plastyczne, pełne emocji opisanie "historii nieprzedstawionej" - tragicznych powojennych dziejów "żołnierzy wyklętych" - członków AK i NSZ, którzy po II wojnie światowej zostali wymordowani lub złamani przez komunistów. Autor przedstawił nie tylko losy jednostkowe Szymona Bolesty (który zdaje się być literackim wcieleniem samego autora), ale także losy wielu innych "zaplutych karłów reakcji" (jak określała ich komunistyczna propaganda) - zarówno postaci znanych, historycznych (np. Kazimierz Pużak czy Wacław Lipiński), jak i postaci anonimowych i całkowicie zapomnianych.
Tom trzeci cyklu ("Niemoc"), a zwłaszcza tom czwarty ("Przed agonią") mają już inny charakter. Tracimy z oczu szeroką panoramę całego pokolenia, a w to miejsce otrzymujemy mało ciekawą historię polskiego pisarza w czasach PRL, opartą na fragmentach dziennika samego autora. Kolejne zjazdy pisarzy, przemówienia, niuanse i aluzje, głosowania, anegdoty środowiskowe, wreszcie praca przy filmie polsko-radzieckim, ingerencje cenzury, rosyjscy (czy raczej - radzieccy) znajomi - może to i zajmujące, ale to już zupełnie inna proza od tej, z którą mieliśmy do czynienia w pierwszych dwóch tomach (i - częściowo - w trzecim).
Znikła dawna bezkompromisowość, emocje, patriotyczny żar. Owszem, opisy PRL-owskich przełomów (1968, 1970, 1980, 1981 i 1984 - zamordowanie księdza Popiełuszki) mogą być interesujące, zwłaszcza dla młodego czytelnika, który sam nie pamięta tych wydarzeń, ale to już nie to, co dramatyczny opis stalinowskiego więzienia i przedstawienie powikłanych losów stalinowskich więźniów.
Chciałbym zwrócić uwagę na dwie kwestie moralne, poruszone w książce. Jedna dotyczy współodpowiedzialności ofiar za komunistyczne zbrodnie i wiąże się z dramatycznym epizodem spałowania ciężarnej studentki przez szwadron MO w trakcie wydarzeń marcowych 1968 roku. "Trzech ubranych jednakowo cywilów. Najpierw jeden złapał ją za włosy, drugi podciął jej nogi, trzeci popchnął tak, by poleciała na wznak, a gdy upadła w śnieżne błoto, poczęli skakać po niej, jak po worku z piaskiem. Chyba była w ciąży. Bo skąd w tej śnieżnej bryi wzięło się nagle tyle krwi? (...) No, trzech nosorożców w kuloodpornych kamizelkach po jej ciężarnym brzuchu. A ja, wie pan, nie doskoczyłem, a trzeba było. Trzeba było tak między nich. No, nie po to, żeby jej bronić, bo co ja, chuchro, mogłem przeciwko tym bykom, ale po to, żeby odciągną ich od niej, zająć ich sobą. Bo łatwiej chłopu wytrzymać pały, niż dziewczynie sześć podkutych buciorów. Ale ja już przedtem oberwałem, ból taki, trauma... (...) Strach, pan wie, to jest jak ukrop na duszę i nie sposób się zatrzymać. Potem, kiedy już złapie się trochę tchu, ochłonie, chciałoby się zawrócić, jest jednak za późno. Uciekłem, lecz to... to mnie dościga. Nie pałkarze, nie ta ich pogoń, a ta, co tam pod ich butami, na bruku bluzgająca krwią w brudny śnieg. I budzi mnie w środku nocy piszczący ból. - Pan czuje się współwinny z oprawcami? A co ma powiedzieć ktoś, co choć nie oskarżał, przyczynił się do skazania drugiego na śmierć? (...) Dzielenie winy z oprawcą, przyjmowanie współodpowiedzialności za jego nikczemność to chimera sowieckich kazamat"[2].
A druga moralna kwestia, której nie podejmuję się tu rozstrzygnąć, brzmi - czy Szymon Bolesta po 1956 roku, korzystając z prawa każdego człowieka do spokojnego życia, założenia rodziny i dbania o własne szczęście, dochował wierności tym wartościom, w imię których jego pokolenie zostało unicestwione? Nie mam zamiaru rozstrzygać tego dylematu. Może to zrobić każdy czytelnik w swoim sumieniu.
---
[1] Janusz Krasiński, "Przed agonią",wyd. Arcana, 2005.
[2] Op. cit., s. 65-66.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.