Wciąż wlokący się "Wspólnik" i początek przygody z Królową Kryminału
Nie wiem jakim cudem doczytam "Wspólnika" Grishama do końca. Jednakże od dziecka wyznaję zasadę: "Rozpoczęłaś czytanie jakiejś książki, więc musisz ją skończyć." To chyba najnudniejsza książka, jaka kiedykolwiek wpadła mi w ręce, Głupio się czuję, bo parę dni wcześniej deklarowałamjuż niemal literacką miłość do Johna Grishama. Muszę przyznać, iż był to chyba nieco przedwczesny zachwyt. A może trafiłam akurat na pojedyńczą słabszą powieść? Nie zostawię tego tak!
"Ława przysięgłych"-doskonała,"Wspólnik"-beznadziejny. Do trzech razy sztuka! Wybiorę przypadkowo trzecia pozycję i po lekturze zdecyduję czy ostatecznie dać się uwieść, czy zamienić Grishama "na lepszy model".
Dziś książką "Boże Narodzenie Herkulesa Poirot" rozpoczęłam swoją przygodę z Królową Kryminału-Agathą Christie. Przyznaję, jestem urzeczona. Zostało mi sto stron do końca, ale nie mogę się wciąż domyślić, kto jest mordercą Simeona Lee. Proszę napiszcie które utwory Christie uwarzacie za najlepsze, Proszę o wasze listy tych "the best of the best", najchętniej, jeśli to możliwe z trzema waszymi ulubionymi pozycjami.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.