Dodany: 04.06.2008 11:52|Autor: kasia_u

Trzysta kroków od „Głupca” do „Mędrca” i „Maga”


Otumanieni codzienną papką prasową, wyobrażamy sobie życie małych miejscowości i ich społeczności jako pasmo ubóstwa, braku pracy, beznadziejnej szarzyzny, niechęci do zmiany swojej życiowej pozycji, problemów małych szpitali, biedy i patologii popegeerowskich rodzin, dzieci skatowanych przez konkubentów matek, rozwydrzonych nastolatków, których portret pokazuje nam choćby powierzchowna lektura tzw. forów miejskich – steku bluzgów, uprzedzeń i prymitywnych plot. Jednym słowem, samo zło, jak w ulubionym dyktandzie pewnej polonistki: „smród, brud i ubóstwo”.

Książka Mirosławy Sędziowskiej „Eus deus kosmateus”, mimo nieudanego tytułu, lokującego ją raczej wśród tekstów z pogranicza literatury dla młodzieży niż wśród opisu świata jak najbardziej serio, jest bardzo poważną diagnozą tego świata – tyle że zupełnie inną niż prasowe analizy. Sprawy materialne, przeważające w prasowym wykazie przyczyn zła, w książce, nie tracąc swojego znaczenia, spychane są jednak na bok przez literacką wizję pędu młodych ludzi, dążących do zrozumienia otaczającego ich świata i znalezienia w nim swojego miejsca. Traktują go jak otoczenie, w którym przyszło im żyć i nie paraliżuje on ich tak, jak wydaje się właścicielom dóbr wszelakich. Dlatego scenki rodzajowe, obrazujące patologie (np. matka obżerająca się rybą i odpychająca od talerza swój głodny przychówek) uzyskują symboliczną rangę bezpośrednio i poprzez znane teksty literackie, odwołując się do archetypów ludzkiego bytowania. Bogini matka, pajęczyca, mrówcza królowa – te wszystkie skojarzenia, przelatując przez myśl w czasie czytania, sprawiają, że tekst, z pozoru łatwy i potoczny, dla uważnego czytelnika staje się gęsty od znaczeń, a każde słowo ważne. Dodać należy, że autorka nie boi się przedstawiania zjawisk, które na ogół wstydliwie się pomija.

Recenzenci, zwłaszcza nauczyciele, jak pan Jarosław Czechowicz, traktują książkę w myśl narzuconego przez wydawnictwo tytułu – jako opowieść z morałem dla młodzieży, a może i pedagogów, jako przeróbkę pamiętnika nauczyciela (który pisze bohaterka powieści w celu wysłania go na konkurs), więc, co oczywiste, zwiedzeni powieściowym sztafażem, nie odróżniając autorki od bohaterki; burzą się na rzekomo niepedagogiczne jej oddziaływanie na młode umysły. W blogu nauczyciela i recenzenta p. Czechowicza wyczytałam listę zarzutów pod adresem autorki (a w domyśle i jej książki):
– nauczycielka wskakuje na biurko i akompaniuje pieśniom Kaczmarskiego skandowanym przez uczniów,
– porozumiewa się z uczniami "slangiem",
– pozwala nazywać się "suką",
– rozwija szereg żywiołowych dyskusji niekoniecznie związanych z tematem lekcji,
– ogląda z uczniami w świetlicy film pt. "Dzień świra",
– ma mocno skomplikowaną sytuację rodzinną (jak na standardy autora recenzji, dla którego zapewne brak ojca z pasem oraz pokojowe współżycie dwóch następujących po sobie synowych i ich przychówku wraz z przypisanym przyjacielem, ukraińskim konkubentem i jego dzieckiem, woła o pomstę do nieba i jest czymś niesłychanym – nawet w polskich warunkach),
– autor recenzji nie jest w stanie uporządkować sensów fabularnych tej skomplikowanej opowieści; opowieść powinna być jego zdaniem prosta i jasna, z morałem jak młotek robotnika, zrozumiałym dla wszystkich i jednoznacznym. To jest złe, a to dobre, ty jesteś cacy, a ty be.
– No i najgorszy zarzut: że autorkę po prostu "potarzało".
W mailowej dyskusji z autorem recenzji i bloga, jako podsumowanie, otrzymałam skądinąd interesujący jego referat o pracy nauczyciela, co oczywiście zakończyło dyskusję, jako że nie czuję się na siłach oceniać autorkę jako fachowca w tej dziedzinie (choć wolałabym mieć taką panią niż moich polonistów w szkole i na studiach, trujących o „ciężkiej doli chłopa pańszczyźnianego w literaturze staropolskiej”. lub „patriotyzmie romantyków ze szczególnym uwzględnieniem Mickiewicza” – a zważmy to, że temat patriotyzmu jest w książce również poruszony).

Zostawmy więc na boku dyskusję o szkole i pedagogice. Dla eksperymentu wyobraźmy sobie, że powieść pisze ktoś, pod czyimi poglądami podpisujemy się obiema rękami. Nic nas nie różni, jesteśmy jednakowego zdania o wszystkich sprawach. Wypowiedzi autora jakby ktoś nam z ust wyjął. Czy takie dzieło dałoby się czytać? A jeśli już, to po co? Czego nowego można się z takiej książki dowiedzieć o ludziach, ich fascynacjach i fobiach, motywach cudzego postępowania?

Moim zdaniem powieść Mirosławy Sędzikowskiej stawia czytelnika w pozycji podróżnika. Mając świadomość, że z autorem różni nas mnóstwo rzeczy, jesteśmy w stanie chłonąć jego świat, niczym turysta zwiedzający obce kraje. Czasami chcemy tubylców skrytykować, oświecić, czasem przekląć, bywa, że ich podziwiamy, a czasem myślimy: są tacy zupełnie odmienni, a jednak tacy jak my.

Udając się w podróż po powieści Sędzikowskiej stwierdzamy, że owi "tubylcy", wbrew powszechnej opinii, nie są wcale "dzicy". Zwykli uczniowie zespołu szkół rolniczych zdobywają się na głębokie filozoficzne rozważania i na perełki humoru, potrafią proroczo przewidywać przyszłość. Na mnie osobiście ogromne wrażenie zrobiła opowieść o satanistycznej zabawie, w której jednemu z bohaterów, niebędącemu godnym zajęcia wysokiego stanowiska pułkownika czy kapitana diabła, przypada los szeregowca, a po latach, gdy oczekuje na przeniesienie do najgorszej strefy piekła Iraku, przysyła nauczycielce pocztówkę podpisawszy ją jako, właśnie, szeregowiec. Świat "tubylców" pełen jest podobnych, magicznych odwołań. Dzieci skaczące po wagonach na zapomnianej stacyjce, jak miłośniczka poezji, inteligentna dziewczyna imieniem Rybka, wydają na świat własne dzieci w zagranicznym kontenerze, gubiąc się w wielkiej Europie. W zapale włączania się do religijnej demonstracji, bohaterki wywieszają sporządzoną naprędce flagę, ona zaś za sprawą podmuchu wiatru frunie ponad tłumem obnażając trzon sztandaru – miotłę. Pytamy: Jaki szatan wyrwał czarownicy miotłę i czy ta demonstracja, której sens religijny zmieniono w patriotyczny, nie jest przypadkiem, choć w części, sprawą diabelską?

Świat "tubylców" jest też głęboko moralny, mimo że nikt nie wybucha ochami i achami na myśl o geju czy narkotykach. Popełniona zbrodnia zostaje ukarana w sposób czasem zawiły, jednak zawsze nieuchronny. Heroiczne gesty zyskują nagrodę w najmniej spodziewanym momencie. Nierozsądne biznesowe pomysły młodych ludzi nagrodzone są powodzeniem w życiu za granicą, a co więcej, pozwalają im lepiej rozumieć także i tamten, obcy świat. Jak w finale książki, gdy synowa pozwala teściowej posłuchać przez telefon szumu Southampton, niczym muzyki sfer.

Charakterystyczną cechą "tubylców" jest to, że są po prostu dobrzy. W taki sposób, być może ewangeliczny, o jakim już dawno zapomnieliśmy. Właściciel internetowej kawiarenki, edukujący i wychowujący miejscowych żuli, porzucona żona z dzieckiem, przygarniająca jeszcze córkę którejś żony "ukraińskiego konkubenta", nawet zabójca "Blady", choć bez przyszłości, doprowadzony do zbrodni przez sytuację, jego zdaniem, bez wyjścia, okazuje się człowiekiem ratującym życie i pomagającym innemu nieszczęśliwemu dzieciakowi.

W powieści występuje zagadkowa postać młodego człowieka, prawdopodobnie kontynuująca życie jednej z ofiar (a zarazem wcześniej uratowanego przez "Bladego") – chłopca w kostiumie małpy, który spaja te wszystkie opowieści w jedno. Jest niczym mityczny Wędrowiec, "Głupiec" z kart Tarota, początkujący szaman w swojej wędrówce do oświecenia i wszystkie te postaci razem, symbolizujące wędrówkę człowieka od narodzin, poprzez doświadczenia, także ekstremalne i nabyte wskutek nich poznanie, zrozumienie i oświecenie, aż do śmierci w postaci Mędrca lub Maga. Ona jest osią całej powieści, spoiwem kultur magicznych spod znaku "jak na górze, tak i na dole" z racjonalną kulturą współczesnego człowieka, przeżywającą obecnie kryzysowe załamanie.

I właśnie w symbolach i archetypach tkwi siła powieści Sędziowskiej. Ten konglomerat zdarzeń codziennych i zwyczajnych, anegdot szkolnych, opowieści i wspomnień, które można nazwać raczej przypowieściami, cytatów ze szkolnych lektur i poezji awangardowej (także kultowych piosenek) jawi nam się jako dojrzewanie i wrastanie w kulturę, poznawanie i rozpoznawanie poprzez nią zdarzeń i zawiłości oraz problemów ludzkiej kondycji. Uczniowie zespołu szkół rolniczych, sami nie wiedząc o tym, wpasowują się w doświadczenia starożytnych kultur, jak chłop w znanej anegdocie, niemający pojęcia o tym, że jego wypowiedź to poezja. Autorka, zestawiając teksty literackie z wydarzeniami rzeczywistymi, pokazuje uczniom, czym właśnie jest ta, początkowo nierozpoznana, poezja.

Jakie ma znaczenie przy tym, że bohaterka książki nie wyrzuca ucznia za drzwi ani nie wysyła do dyrektora za nazwanie jej "suką", czy że sama w zapale, wygłaszając poetyckie teksty, staje na stole i że nie ukrywa wstydliwych rodzinnych spraw? Ważne, że ze swoimi uczniami odkrywa współczesną Polskę zupełnie inną niż pokazuje ją prasa, od lewej po prawą stronę. I w dodatku kocha swoją pracę.

Ważne, że możemy jej w tym towarzyszyć, a po zakończeniu podróży jesteśmy większymi optymistami. Te dzieci, bohaterowie książki, postawiły właśnie pierwszy krok do zrozumienia siebie i innych. Może w nich spoczywa nasza nadzieja.

Katarzyna Anna Urbanowicz

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2590
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Sznajper 04.06.2008 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Otumanieni codzienną papk... | kasia_u
Mam pytanie z innej beczki, ale się nie powstrzymam przed zadaniem go, bo mnie to bardzo zainteresowało.
Czy masz może coś wspólnego z Katarzyną Urbanowicz, autorką Plama na wodzie (Urbanowicz Katarzyna)?
Użytkownik: kasia_u 04.06.2008 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam pytanie z innej beczk... | Sznajper
tak
Użytkownik: Sznajper 05.06.2008 08:05 napisał(a):
Odpowiedź na: tak | kasia_u
aha
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: