Dodany: 28.04.2008 15:15|Autor: kocio

Książka: Przyślę panu list i klucz
Pruszkowska Maria

2 osoby polecają ten tekst.

Jak młody mól (książkowy)!


"Istotą życia Ojca były książki. Ojciec czytał ciągle. Czytał przy jedzeniu, czytał w pociągu i w tramwaju, i na przystanku. Czytał po południu w fotelu, wieczorem w łóżku"[1].

"Podczas naszego dzieciństwa Matka z impetem i bez reszty oddała się obowiązkom macierzyńskim. Gdy jednak trochę podrosłyśmy, okazało się, że zaczął się drugi akt niedoli naszej rodzicielki. Bo nie tylko odziedziczyłyśmy po Ojcu jego zamiłowania, ale nie wiadomo kiedy i jak ojciec urobił nas na obraz i podobieństwo swoje"[2].

"Nas" czyli swoje dwie córki - postrzeloną Alinę oraz młodszą od niej i bardziej spokojną Marię, autorkę tej książki. Jednak lunatyczny wpływ ojca ogarnął także młodszą latorośl, skutkiem czego obie - wbrew woli i chęciom - sprowadzały na siebie przez czytanie kłopoty. Dorosła Maria (książka jest datowana "Sopot 1958"[3], czyli ukończona w wieku 48 lat) wspomina ten czas jako szczęśliwy i w dodatku tak go właśnie odmalowuje. Bo co innego wierzyć czyimś zapewnieniom na słowo, a co innego odczuć tę cudowną atmosferę!

Cóż bowiem można sobie wyobrazić lepszego w dzieciństwie, niż nieposkromiona rodzinna mania czytania? Tylko matka była w domu "mniejszością narodową"[4] i toczyła z nią nieustanne boje, ale w końcu sama także jej uległa i dołączyła do reszty. Cóż, zapewne można wyobrazić sobie inne wspaniałe okoliczności, ale dla mola książkowego to perspektywa, której mogę autorce tylko zazdrościć.

Pruszkowska z całą pewnością "wybiela" swoją przeszłość. Została urodzona w 1910 r., przeżyła więc swoje wczesne lata podczas I wojny światowej, ale nie zająknęła się o tym ani słowem. Z tego czasu ("Kiedy Alina miała sześć lat, a ja cztery i pół"[5]) wspomina za to naukę czytania, którą ojciec urządził ukochanym córkom.

Dalej następują opisy wszelkich perypetii życiowych, które były udziałem obu dziewczynek, a z czasem dorastających panien. Jest tam opisana początkowa walka matki przeciw czającym się wszędzie książkom, pierwsza obserwacja podchodów miłosnych w rodzinie, nazbyt udana zabawa we "W pustyni i w puszczy", sprowadzanie porządnej koleżanki na złą drogę za pomocą "Dziejów grzechu" Żeromskiego, podróż żaglówką w górę Wisły, wreszcie siostrzane i własne damsko-męskie zakręty uczuciowe. Nie zamierzam ich streszczać - dość wspomnieć, że to świetne i zabawne miniaturki. Wesołość ustępuje tylko czasem szczerej sympatii i współczuciu dla bohaterów. Czyta się tę książkę na jednym oddechu - z długimi przerwami zajęło mi to dwa dni.

Ta pogodna lektura jest także osobistym widzeniem dwudziestolecia międzywojennego. W książce pojawiają się parki, kawiarnie, cięte eseje Boya-Żeleńskiego, ówczesna szkoła, praca w urzędzie - ale wszystko to właściwie tylko jako szkic i tło rodzinnej obsesji. Nie padają żadne daty, więc za jedyny kalendarz można uznać moment pojawienia się "Przeminęło z wiatrem" (oczywiście powieści, nie filmu!). Wiedząc, że oryginał został napisany w 1936 roku, da się ustalić, że koniec "Przyślę panu list i klucz" to już ostatnie 2-3 lata pokoju. Ale i o tym Pruszkowska milczy jak zaklęta; przez książki, naturalnie... O ile jako kilkuletnie dziecko mogła w domowej szklarni rzeczywiście nie odczuwać wojny jako czegoś specjalnego, to w tym miejscu zdradza się z wyraźnym postanowieniem, aby nie zmącić tematu. Co zresztą akurat na dobre wyszło spójności i sugestywności opowieści, więc się nie czepiam.

Ciekawe, że ówczesny zestaw lektur oraz autorów - przynajmniej ten skromny wycinek, o którym wspomina - nie wydaje się zbyt odległy: Sienkiewicz, London, "Dawid Copperfield", Curwood, Słowacki, Balzak... Specjalne miejsce zajęły w książce "Przeminęło z wiatrem" oraz "Trędowata" - przy czym to pierwsze, przez fatalne zaczytanie, jako przyczynek do kolejnej zabawnej katastrofy, a drugie jako szczyt pretensjonalności: tak wielkiej, że aż wspaniale się samoparodiującej. Na większość tych rzeczy nie nabrałem chęci do czytania - w końcu wyszło mnóstwo nowszych książek, a moje zainteresowania są zdecydowanie powojenne - ale miło wiedzieć, że nie są to dla mnie puste dźwięki.

Skojarzenia z Jeżycjadą pani Musierowicz nasuwają się same, ale oczywiście poznańska saga jest sporo późniejsza - "Szóstą klepką" zaczytujemy się dopiero od 1977 r. Postać ojca-dobrotliwego władcy wyobraźni w zdominowanym przez kobiety otoczeniu jest podobna (to pachnie też lekko Schulzem), jednak u Pruszkowskiej jest on bardziej żywiołowy - wybryki córek budzą w nim nieodmiennie radość, a nawet gorąco im sekunduje, papa Borejko natomiast przyjmuje życie z filozoficznej zadumą i roztargnieniem. Matka nie jest tu centrum świata, lecz życzliwie przyjętym odmieńcem z innego świata - czego o miłościwie, ale stanowczo panującej nam Mili powiedzieć w żadnym wypadku nie można.

Dobrze też odkryć sekretną nić, która łączy Marię Pruszkowską ze wspomnieniami tylko o kilka lat starszego od niej kapitana Karola Olgierda Borchardta (rocznik 1905): te same czasy i kraj, u obojga wielka pasja (Borchardt to oczywiście żeglarz - ale też zarażony książkową pasją: nie przypadkiem "Szaman morski" zaczyna się od odtwarzania sceny z "Ducha puszczy" z 1837 r.). Oboje też mistrzowsko operują skrótem, nie tracąc przy tym ducha żywej opowieści i pozwalając się śmiać z innych beztrosko, bez nadmiernej złośliwości.

Warto wspomnieć i skojarzenie, które chyba doprowadziło mnie do tej książki - "Ex libris: Wyznania czytelnika" Amerykanki Anne Fadiman. Dedykacja: "Książkę tę ofiarowuję maniakom czytania - M. P."[6] po zmianie inicjałów pasowałaby świetnie i do tamtego zbioru felietonów, też wziętych z życia, choć pisanych na bieżąco, a nie z perspektywy lat.

Mój worek ze skojarzeniami rozsypał się i sięga wspomnień Geralda Durrella "Moja rodzina i inne zwierzęta", a nawet Joanny Chmielewskiej i "Bezsenności w Tokio" Marcina Bruczkowskiego, ale to już odległe i częściowe pokrewieństwa. Ewentualnych tropicieli skojarzeń odsyłam wprost do moich recenzji tamtych książek.

Co się tyczy samego "Przyślę Panu list i klucz", to na marginesie odnotowuję jeszcze niemal zupełnie współczesny język oraz subtelną, wcale nie eksponowaną przemianę czytelniczki w pisarkę. Nie każdemu się to przydarza i mnóstwo moli książkowych pozostaje jedynie w tej roli. Pruszkowska konsekwentnie ukazuje siebie tylko jako zaczytaną po uszy dziewczynę, nie mówi nic o tym, jak się to wszystko ma do jej pisania. A jednak przeszła "na drugą stronę" i czytelnika kusi, żeby dowiedzieć się, co ma do powiedzenia o książkach Pruszkowska-pisarka. Może gdzieś w dalszej części wspomnień puści jednak parę z ust? Tak czy siak, "Życie nie jest romansem, ale..." już trafiło do mojego schowka. Interesujące jest też analogiczne zamienienie czytelników w bohaterów literackich. Urocze zapętlenie!

W tym roku mija akurat 50 lat od napisania tych dziecięcych i panieńskich wspomnień Marii Pruszkowskiej. Sądząc jednak po ilości wirtualnych "zakładek" do obydwu tomów w schowkach BiblioNETki (w chwili pisania tej recenzji odpowiednio: 63 i 17) mogą one nadal liczyć na wiele następnych lat w obiegu. Czego gorąco tej książce życzę.



---
[1] Maria Pruszkowska, "Przyślę Panu list i klucz", Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1968, s. 7.
[2] Tamże, s. 13.
[3] Tamże, s. 167.
[4] Tamże, s. 13.
[5] Tamże, s. 26.
[6] Tamże, s. 5.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5012
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: verdiana 14.05.2008 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: "Istotą życia Ojca były k... | kocio
Dlaczego tu jeszcze nie ma żadnych komentarzy? To przecież książka "wypromowana" w bnetce! :-)

A czytałeś kolejną część? Mnie nie podobała już tak bardzo...


PS. Mam dużo książek z Twojego schowka. :>
Użytkownik: krasnal 14.05.2008 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "Istotą życia Ojca były k... | kocio
Zgadzam sie w zupełności! Książka świetna. Czytałam niedawno, ale już wiem, że na pewno za jakiś czas powtórzę. Na szczęście, choć ogólnie trudno dostępna, jest w mojej osiedlowej bibliotece.
Tylko dlaczego nie nabrałeś chęci przeczytania "Trędowatej"?;) Ja po "Przyślę panu list i klucz" mam ochotę ogromną:) A "Przeminęło" też trzeba będzie powtórzyć, bo tylko raz czytałam, a film jest przecież moim ukochanym i znam go na pamięć.
Użytkownik: joanna.syrenka 14.05.2008 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Istotą życia Ojca były k... | kocio
Czytałam tę książkę co najmniej pięć razy, ale chyba sięgnę po nią ponownie... :)
Użytkownik: wuś 05.01.2013 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam tę książkę co na... | joanna.syrenka
Tak bardzo tęsknię za tą książką!!!
Tak bardzo chciałabym znów ją przeczytać.
Użytkownik: helen__ 07.01.2013 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak bardzo tęsknię za tą ... | wuś
Spróbuj na allegro, ja mam stamtąd. Warto mieć, bo się do niej wraca.
Użytkownik: Pingwinek 30.10.2016 07:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Istotą życia Ojca były k... | kocio
I ja tej książce życzę jeszcze wielu lat w obiegu! Cudna :-)
Użytkownik: kocio 31.10.2016 04:19 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja tej książce życzę je... | Pingwinek
Na razie trzyma się chyba całkiem mocno =} - po 8 latach od tej recenzji zamiast "63 i 17" mamy 136 i 41 osób trzymających te książki w schowku.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: