Dodany: 14.04.2008 15:22|Autor: Morelka

Hołd dla Domu


Padłam na kolana i biję czołem w podłogę. Nie, nie dosłownie, mentalnie. Mianowicie, po raz pierwszy wzięłam do ręki książkę Wańkowicza.

Jestem molem książkowym, który lubi posmakować wszystkiego. Od klasyki po damskie czytadła. Odróżnię totalnego gniota od przyzwoitej literatury popularnej. W rozważania, czy coś „wybitnym dziełem literackim jest”, natomiast nie wchodzę; mam za małą wiedzę o możliwych do zastosowania środkach językowych, o zasadach konstrukcji powieści itp. Bywa jednak, że nie mam cienia wątpliwości.

„Ziele na kraterze” dosłownie wbiło mnie w fotel. Niespodziewanie znalazłam się w zupełnie innej przestrzeni językowej niż ta, którą spotyka się najczęściej. W świecie przepięknej, barwnej polszczyzny, pozbawionej niechlujstwa i wulgarności – we współczesnej literaturze często wręcz hołubionych jako niby to oddające prawdziwy obraz świata, bez zbędnego lukrowania. Gdyby to była prawda, autobiograficzna opowieść Wańkowicza byłaby słodziutką landrynką. Ale nie jest.

Bohater „Ziela na kraterze” – to Dom. Dom, moim zdaniem niezwykły, jak na czasy 20-lecia międzywojennego. W czasach, gdy dziewczynki przygotowywano raczej do roli bogobojnych, przykładnych żony i matek, małe Wańkowiczówny otrzymały wychowanie chyba dość nietypowe. Tato (nawiasem mówiąc, niestrudzony kawalarz i nieznośny kpiarz) był zdecydowanym przeciwnikiem surowych zakazów wydawanych na zasadzie „jestem ojcem, a wy musicie mnie słuchać i już”. Zamiast tego starał się przede wszystkim pokazać i piękno, i brzydotę świata – i nauczyć córki właściwego wyboru. Oddajmy zresztą na chwilę głos młodszej z córek, Marcie: „Ojciec dał nam smak życia, łapczywość na dźwięk, barwę, smak, zapach. Konspirując przed ciotkami, a nawet czasami chwilowo przed mamusią, ojciec nawiedzał z nami jakieś szyneczki, zabawy podmiejskie. Był czasem zaambarasowany naszym soczystym słownikiem, ale sądzę, ze mało która z moich rówieśniczek w Polsce zna tak dobrze język polski z jego grającą gamą cieni, z jego slangiem ulicznym, gwarą chłopską, żargonem polsko-żydowskim, wszystkimi wibracjami góralskimi, kresowymi i kaszubskimi”*.

Nie raz więc Krysi i Marcie dano posmakować owocu zakazanego dla innych dziewczynek w ich wieku. I cóż, zazwyczaj okazywało się, że owoc ten jest całkiem niesmaczny, jak na przykład wieczorek taneczny w Zakopanem – ta rozrywka, tak kusząca, dostępna tylko dla dorosłych, w praktyce okazała się czymś okroooopnie nuuudnym dla panienek liczących lat... naście. Dziewczynki więcej nie prosiły już taty, żeby je zabrał ze sobą na dancing...

Jak wiadomo, zdrowy duch najchętniej zamieszkuje w zdrowym ciele, więc i tej strony rozwoju córek pan Melchior nie zaniedbywał. Obie dziewczynki znakomicie jeździły konno, pływały, wiosłowały w trakcie długich wakacyjnych wypraw kajakowych. Po maturze ojciec zorganizował im wycieczkę po Europie... rowerową. Kilkaset kilometrów trasy – na coś takiego niewiele osób odważa się nawet teraz, w czasach leciutkich, zgrabnych rowerów z wszelkimi udogodnieniami typu siodełka żelowe.

Czy rodzice przeczuwali, do czego dziewczynkom dopiero wchodzącym w dorosłe życie, prawie jeszcze dzieciom, przyda się ta siła? We wrześniu 1939 roku Krysia miała 20, a Marta 18 lat...

I na tym zakończę. Przeczytajcie sami – bo tej książki wstyd nie przeczytać. Czuję się zresztą niepewnie pisząc tę recenzję, bo po lekturze „Ziela...” mój własny język wydaje mi się ubogi, byle jaki, jakiś taki niedorobiony.
Jako ciekawostkę – i zachętę do lektury – przytoczę jeszcze historię z własnego otoczenia. Otóż na koleżance mojej mamy proza Wańkowicza wywarła tak duże wrażenie, że... swojemu synkowi dała na imię Melchior. No, ja się do tego chyba nie posunę. Chociaż... właściwie... nie sądzicie, że Mel to bardzo ładne zdrobnienie?


---
* Melchior Wańkowicz, Ziele na kraterze, wyd. Elipsa, 1991, str. 260


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 16845
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: 00761 16.04.2008 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Padłam na kolana i biję c... | Morelka
Zgadzam się z Tobą całkowicie: świetna książka. I wspaniale, że ją przypomniałaś.
Użytkownik: aleks1009 16.04.2008 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Padłam na kolana i biję c... | Morelka
Zgadzam się,że ta książka jest wyjątkowa. Z książek Wańkowicza, tę uważam za najlepszą. Język, atmosfera i poczucie humoru, a nade wszystko końcowy list pisany do Krysi, to mistrzostwo.
Użytkownik: n 27.04.2008 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się,że ta książka... | aleks1009
Świetna recenzja i doskonała literatura.
Ubolewam, że Wańkowicz jest właściwie zapomniany, choć za czasów mojej podstawówki "Ziele" było w spisie lektur nadobowiązkowych.
Użytkownik: goldhind 19.08.2009 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Padłam na kolana i biję c... | Morelka
Czytałam Twoją recenzję zanim zaczęłam czytać samą książkę, a potem jeszcze raz, po skończeniu jednego czy dwóch rozdziałów. Wtedy jeszcze dziwił mnie ten zachwyt. Teraz brak mi słów do opisania tego, czym jest ta książka. Zgadzam się - nasz język w porównaniu z Kingowym jest ubogi. I zgadzam się - "Ziele" wbija w fotel. Niedługo zacznę czytać od początku, bo chyba druga taka książka się nie zdarza...
Użytkownik: RobertP 19.08.2009 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam Twoją recenzję z... | goldhind
Przyznam się że i ja po latach dzięki twojej recenzji jeszcze raz sięgnąłem po tą książkę. Kupiłem sobie drugi tom właśnie wydawanych dzieł Wańkowicza i zacząłem od "Szczenięcych lat".Dobrze że tom ten zawiera również jego korespondencję z córkami , bo inaczej będąc ojcem wpadł bym
pewnie w kompleksy czytając jak wspaniałym był ojcem , i jak mi jednak jeszcze do niego brakuje. Czytając jednak całość zorientowałem się że i jego postać ma rysy że nie jest aż takim ideałem i przyznam że trochę mi ulżyło.
Wracając do książki to muszę przyznać że ten mój powrót czytelniczy spodobał mi się tak bardzo, jego język literacki tak mnie zauroczył, że postanowiłem skompletować całość jego dzieł.

Cóż ,pozostaje mi więc tylko, podziękować za twoją recenzję.
Użytkownik: nataba 23.11.2009 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Padłam na kolana i biję c... | Morelka
bardzo zachęcająca recenzja!

z pewnością przeczytam książkę (mimo, że kojarzy mi się z fragmentami czytanymi/omawianymi w podstawówce, co niestety zniechęca. ale czas, żeby się przełamać ;)
Użytkownik: mimblunia 27.10.2010 13:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Padłam na kolana i biję c... | Morelka
Czytałam tą książke już dwa raz. Jest cudowna, taka domowa swojska...Język piękny, literacki a rodzina jakkby swoja. Polecam każdemu!
Użytkownik: alicja225 28.01.2011 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Padłam na kolana i biję c... | Morelka
Piszesz, że tej książki wstyd nie przeczytać- pozostaje mi więc tylko wstydzić się.
Użytkownik: nataba 07.05.2011 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Padłam na kolana i biję c... | Morelka
Wańczkowicz jest Wspaniały. Tyle w temacie.
Użytkownik: justys-k 14.11.2011 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wańczkowicz jest Wspaniał... | nataba
Zgadzam się z Wami, mnie też zachwyciła ta książka i niejedną łzę wzruszenia nad nią uroniłam...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: