Dodany: 24.01.2014 10:20|Autor: jeassy

Aż poleje się krew


Za punkt wyjścia recenzji "Hipnotyzera" pozwolę sobie obrać fakt, że Lars Kepler… to nie jest jedna osoba. Pod owym pseudonimem kryje się para szwedzkich pisarzy: Alexander Ahndoril oraz Alexandra Coelho Ahndoril. Niech jednak nie zmyli was jedno z nazwisk, które sugerowałoby być może powieść, z jakiej fragmentów można by stworzyć zestaw uduchowionych cytatów. Wręcz przeciwnie. Z tej powieści trudno wybrać coś, co odzwierciedlałoby ją jako całość i przy tym nie zdradziło zbyt wiele. Thriller ten ma bowiem całe mnóstwo poziomów i pozwala nam stopniowo odkrywać tajemnice – nie tylko przeszłości czy motywu przestępstw, ale także ludzkiej psychiki.

"(...) była dobrze zorientowana, wiedziała, że jedna z moich tez, ta najbardziej śmiała i najbardziej wyrazista, opierała się na pradawnej strukturze bajki: ludzie pod postacią zwierząt to jeden z najstarszych sposobów, żeby opowiedzieć coś, co inaczej byłoby zabronione, zbyt przerażające albo zbyt kuszące"[1].

A bohaterów mamy tu całe mnóstwo. Autorzy dzięki temu potrafią mocno namieszać i w akcji, i w naszych myślach. Mimo wszystko całość jest dość spójna. Są tu mocniejsze fragmenty, którymi mógłby szczycić się sam Stephen King, a także psychologiczne podejście do postaci oraz ich głęboki rys charakterologiczny. Niektóre momenty irytują, ale przy lekturze końcowych scen jesteśmy zdecydowanie bardziej tolerancyjni, a z pozoru dziwne zachowania bohaterów wydają się zrozumiałe.

Nie ma tu jednak zbyt wiele miejsca na warstwę obyczajową. "Hipnotyzer" prawie w ogóle nie przypomina skandynawskich powieści sensacyjno-obyczajowych, które wyszły spod pióra Camilli Läckberg czy Åsy Larsson. U tych autorek zagadki kryminalne pojawiają się na tle codziennego życia. "Hipnotyzer" natomiast to thriller z prawdziwego zdarzenia. Pomijając nawet fakt, że jest pierwszą częścią cyklu – prywatne życie komisarza prawie tutaj nie istnieje, mimo grubości tomu. Znacznie większą część książki zajmują losy tytułowego hipnotyzera.

Erik Maria Bark dziesięć lat przed wydarzeniami opisanymi w powieści postanowił skończyć z hipnozą. Udręczonemu lekomanowi jego przeszłość mocno ciąży. Ale zbyt szybko się nie dowiemy, co było przyczyną podjęcia takiej decyzji. Złe nastroje udzielają się także jego żonie. Wydaje się, że żyje im się dobrze, ale w powietrzu wisi zadawniona uraza. Komisarz Joona Linna prosi lekarza o jednorazowy powrót do wykonywanego zawodu. Ma zahipnotyzować leżącego w szpitalu chłopca ocalałego z masakry, podczas której zginęła prawie cała jego rodzina, by odkryć prawdę o tragedii. To sprawi, że Erik będzie musiał zmierzyć się z demonami przeszłości.

Kepler tę historię kreśli – mimo wszystko – dość realistycznie. Świetnie pokazuje sposób myślenia człowieka, to, co dzieje się w jego głowie, zwłaszcza po ogromnych traumach, jakich doświadczył. Pokazuje jednocześnie, jak małe zaniedbanie wystarczy, by zło zaczęło się rozwijać. Każdy ma swojego demona. Ale co w sytuacji, gdy się temu demonowi stale dostarcza pożywienia? W życiu prawie każdego bohatera wydarzyło się kiedyś coś niemiłego. Ale o tych złych przeżyciach się tutaj nie rozmawia. Jedynie dzięki hipnozie można próbować dojść do źródła problemu, ale nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać.

"Był ciekaw, jak to się dzieje, że członkowie torturowanej grupy łatwiej leczyli rany niż samotne jednostki. Zadawał sobie pytanie, co takiego jest we wspólnocie, że uśmierza ból"[2].

Wydaje się, że w powieści tej autorzy chcieli pokazać całą gamę problemów współczesnego społeczeństwa, bazując na odniesieniach do ludzkich potrzeb i zawracaniu sobie głowy nie tym, co jest najważniejsze. Lub też – inaczej na tę sprawę patrząc – egoistycznym zapatrzeniu się we własne problemy. Nie ma tu oczywiście moralizatorstwa. Bo powieść sensacyjna nie jest miejscem na takie rozprawy. W każdym razie w "Hipnotyzerze" pokazane jest nie tylko środowisko lekarzy i policjantów. Bohaterami nie są tutaj jedynie dorośli. Bardzo dużo dzieje się także wokół jedynego syna Erika i Simone, Benjamina. Chłopak ma problemy z krzepliwością krwi. Jego sympatią jest starsza o cztery lata dziewczyna, która wydaje się przedstawicielką złego towarzystwa. Jej brat żyje w świecie… pokemonów. Jak wiele innych dzieciaków w tej powieści. Ale jako chory umysłowo, chłopczyk odbiera wszystko mocniej i wplata elementy fantastyczne w realia. Młodzi ludzie mają także swoje problemy, o których rozmawiają tylko między sobą.

"Hipnotyzer" odznacza się ciekawą konstrukcją, która daje czytelnikowi kontrolę nad czasem akcji. Początkowo może irytować zaburzona chronologia. Jednak zabieg ten wydaje się niezbędny ze względu na to, że dopiero zaczynamy poznawać głównych bohaterów. Akcja powieści nie jest zbyt rozciągnięta w czasie. Rozgrywa się w ciągu kilku grudniowych tygodni. Nie ma tu fragmentów, z których wiałoby nudą, jak w "Krwi, którą nasiąkła". Ten thriller zawiera głęboko ukrytą tajemnicę, dlatego trzeba sięgnąć w przeszłość - do wydarzeń sprzed dekady.

W "Hipnotyzerze" napięcie jest stale – i umiejętnie - dozowane. Nie brak ciekawych zwrotów akcji. Powieść chwilami robi jednak wrażenie przeładowanej i zbyt przeciąganej. Zamiast wzrostu napięcia może pojawić się irytacja czy znudzenie. Na szczęście zainteresowanie szybko wraca.

Z jednej strony można zaobserwować niezwykłe przeciąganie czasu, w którym przyjdzie nam odkrywać poszczególne elementy układanki. Niezwykle wolno poznajemy przyczyny zachowań bohaterów. Co więcej, na samym początku mamy wrażenie, że czytamy sprawozdanie. Styl jest niemal dziennikarski, zapoznajemy się z instytucjami i topografią. Nasuwa się porównanie z przewodnikiem po okolicy, w której przyjdzie nam spędzić pewien czas wraz z bohaterami. Z drugiej strony – gdy przychodzi czas na wydarzenia z przeszłości, są one wszystkie wyłożone jak na tacy: na raz. Może stopniowanie i jeszcze mocniejsze budowanie napięcia dałoby lepszy efekt?

Nad książką można spędzić wiele długich chwil. Akcja toczy się szybko. Historia bardzo wciąga, choć momentami lekturę trzeba sobie dawkować ze względu na brutalność i mocny wydźwięk niektórych fragmentów. Z uwagi na parę okrutnych opisów pozycji tej nie polecałabym osobom zbyt młodym. Mocne nerwy wydają się niezbędne. Fani gatunku, mający sprecyzowane oczekiwania, raczej się nie zawiodą.


---
[1] Lars Kepler, "Hipnotyzer", przeł. Marta Rey-Radlińska, Wydawnictwo Czarne, 2010, s. 417.
[2] Tamże, s. 305.


[Recenzja wcześniej zamieszczona na prywatnym blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1006
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: