Inne światy, inne wymiary
Zacznę od tego, że Arthur Llewellyn Jones Machen żył w latach 1863-1947. W Polsce właściwie wydano go po raz pierwszy w roku 2007.
Nie wiem, czy był choć jeden amator starej literatury grozy, który nie oczekiwał na ten dzień z niecierpliwością. No i stało się. Wydawnictwo C&T wprowadziło do Biblioteki grozy kolejny przekład znanego w Anglii i niejako już klasycznego zbioru. Tym razem to "Tales of horror and supernatural". Dodano jedynie wstęp (bardzo dobry zresztą) i bibliografię autora. Polityka to dobra - daje czytelnikowi pewność, że opowiadania, które do tomiku trafiły, są dobrane nieprzypadkowo. Co więcej: są to teksty na tyle dla autora reprezentatywne, że na o wiek opóźniony debiut akuratne.
Machen operował w swoich tekstach bardzo wyrafinowanym mistycyzmem, na drugi plan spychając grozę jako taką. Jest przy tym jak najbardziej autentyczny. Dzieciństwo swe spędził w Walii w pobliży starych, rzymskich ruin, wsród natury, w aurze starych kultów i legend. Później przyszedł czas na Londyn - pracę i szare smugi mgły nad ulicami. Machen spina te tematy w sowich opowiadaniach w całość bardzo logiczną i pod względem artystycznym niebanalną. Do tego operuje na przemian niemal dziennikarskim, suchym stylem i tonem pełnym dekadencji końca wieku. Przede wszystkim jednak czaruje urokliwymi pomysłami i wizjami.
Mistycyzm jest tutaj jakby kluczem do zrozumienia jego intencji. Mistycyzm i dzika magia tego, co nieznane lub zapomniane przed wiekami. Nie zbliża się przy tym do maniery Lovecrafta - który utwory Machena uwielbiał. Jest na wskroś oryginalny, tak zresztą jak i tworzone przez niego sylwetki bohaterów - pełne życia i charakteru.
Ciekawą, acz początkowo zniechęcającą cechą twórczości Machena jest fakt, że może nieco czytelnika nudzić. Zda się, że to zazwyczaj intencja autora - by czytelnika odurzyć rozwlekłymi i przy tym często suchymi, pełnymi faktów opisami, by później niemal strzelić w twarz. Przemyca przy tym pewien czar, który trzyma się czytelnika jeszcze długo po lekturze. Niektórych tekstów tego zbioru zwyczajnie nie sposób zapomnieć.
Pozostaje tylko żałować, że "Inne światy" to tylko drobny ułamek bogatej twórczości tego pisarza, który został przełożony na język polski. I obawiam się, że nieprędko będzie okazja tę zaległość nadrobić. Ja w każdym razie będę czekał, bo naprawdę warto.
Dla zachęty dodam jeszcze, że znajdujące się w tym zbiorze opowiadanie "Łucznicy" swego czasu narobiło trochę zamieszania. Jest to krótki epizod wojenny, gdzie na pomoc walczącym przybywają anioły. Rzecz krótka, ciekawa. Jeszcze ciekawsze jest to, że długo twierdzono (wbrew zdaniu autora), jakoby wydarzenie to było autentyczne i jedynie spisane przez Machena.
Ciekawe? Zapraszam po więcej.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.