Źle się dzieje w państwie kocim
Ostatnio na forum BiblioNETki pojawił się temat dotyczący ukochanych książek z dzieciństwa. Założę się, że wielu z Was uśmiechnęło się mimowolnie, wspominając własne dawne lektury. Uśmiechałem się i ja - bo przypomniała mi się książka, która wyjątkowo zachwyciła ośmioletniego brzdąca, jakim wówczas byłem. "Koty, kotki, kocięta" Bohdana Dzitki. To niedługie opowiadanie sprawiło, że pokochałem koty (i odtąd krewni kupowali mi pluszowe koty przy stosownych okazjach). Książeczkę szybko zwróciłem do biblioteki, ale dobrze pamiętałem tytuł, historię w niej opisaną i nieco siermiężne, ale i tak urocze ilustracje. Kiedy blisko dwadzieścia lat później przypadkiem wypatrzyłem ją na serwisie aukcyjnym, moja radość nie miała granic. Sięgając ponownie po opowieść o Kotanii czułem się znów jak małe dziecko, którym dawno przestałem już być. A jednak okazuje się, że Misiak z dawnych lat nie zrozumiał książki, która tak go zauroczyła. Nie zrozumiał, bo nie mógł - był za mały. Wtedy liczyło się tylko to, że są fajne kotki, ciekawe przygody, a wszystko dobrze się kończy. Tymczasem dorosły Misiak zachwycił się ponownie książeczką Dzitki (ale zupełnie innymi jej aspektami) i do teraz się głowi - czy to baśń, czy political fiction?
Pięcioletnia Natalia jest wielką miłośniczką kotów. Nigdy nie przejdzie obojętnie obok żadnego mruczącego czworonoga. Posiada też całkiem sporo zabawek - a jednak wśród nich najważniejsze są rozmaite koty nabywane przy różnych okazjach. Każdy jest inny, każdy ma swoją historię. Na przykład Turek to kupiony za granicą kot bałkański. Damski Pazur ma za sobą karierę w teatrze lalek (grała główną rolę w spektaklu "Krótkie odwiedziny u kociej rodziny"). Homer został zrobiony z czarnej włóczki przez wielką kocią miłośniczkę, zaprzyjaźnioną z Natalią panią Basię. Piękna Flo, najpewniej hiszpańska kotka, została wypatrzona w kiosku. Z kolei Mruk to kot z gąbki (pod wpływem licznych kąpieli stracił swój pierwotny czarny kolor i zrobił się bury). Ci i inni uroczy koci bohaterowie towarzyszą dziewczynce w niezwykłej przygodzie.
Natalia bowiem przenosi się do Kotanii - "najwspanialszego królestwa na świecie, jej umiłowanego królestwa, w którym wszystko było po kociemu"[1]. A jednak źle się dzieje w państwie kocim. Panuje tutaj dyktatura. To Turek I z dynastii Bałkanoidów zagarnął władzę na drodze bezkrwawego zamachu stanu, detronizując panujący dotąd królewski ród Kociajdów. Rządy Turka I wprowadziły do szczęśliwej dotąd Kotanii terror: więzienia są przepełnione (znaleźli się tam wszyscy ci, którzy nie mieli szczęścia urodzić się kotami - lalki, misie czy inne zabawki), w komnatach nie ma drzwi, aby łatwiej było kontrolować mieszkańców, wszędzie czają się czujni szpiedzy i donosiciele, najlepsza gazeta w państwie, "Miau-miauek", została podporządkowana władzy i propagowaniu określonych idei, a codzienne życie utrudniają absurdalne zarządzenia. Choć obywatele Kotanii nie są szczęśliwi, nie mogą głośno wyrazić swego sprzeciwu - wiązałoby się to z natychmiastowym oskarżeniem o zdradę i żmudnym procesem sądowym.
A jednak jest nadzieja, że Kotania wróci do dawnej świetności - według proroctwa mądrego Homera, niebawem zjawią się potomkowie zmarłego na emigracji króla Nicpałka I i zdetronizują okrutnego uzurpatora oraz jego chciwą żonę. Turek I ma tylko trzy dni, żeby odkryć, kto w królestwie ukrywa swoje prawdziwe pochodzenie i zamierza przejąć władzę. Dla Kotanii i jej mieszkańców nastaje ciężki czas. Nikt już nie może czuć się bezpiecznie.
Naprawdę trudno się zdecydować, czy "Koty, kotki, kocięta" to klasyczna baśń o trzech braciach (z których jeden jest sprytniejszy od pozostałych), czy może wyrazista political fiction albo tzw. animal fantasy. Faktem jest, że w opowiadaniu o Kotanii aluzja polityczna aluzję polityczną pogania. Również bardzo wyraziste postaci zostały wpisane w ten schemat. Turek I to prawdziwy tyran, a królowa Damski Pazur (której przebiegłe intrygi wyniosły męża na sam szczyt) jako żywo przypomina Lady Makbet. Są też królewscy pomagierzy - Mruk ściśle stosujący się do kolejnych rozporządzeń dla własnego bezpieczeństwa (mówi: "Ja chcę wiedzieć tylko to, co można legalnie wiedzieć"[2]) i Mrugałła - dawny koci żołnierz, nauczony bezmyślnie wykonywać rozkazy (a jednak ci dwaj bez wahania przyjmują łapówki!), oraz fałszywy Pers, który potrafi zmieniać poglądy w zależności od sytuacji. Nie można nie wspomnieć również o Tygrysicy, znajdującej przyjemność w fizycznym i psychicznym znęcaniu się nad mniejszymi kotkami. Jest też bohater - mały mądry Węgielek, który przemyślnie unika więzienia. Rozmaite są też postawy poszczególnych kocich bohaterów w obliczu dyktatury - jedni rozpaczają, inni się buntują, a jeszcze inni starają się dostosować do obowiązującego systemu.
"Koty, kotki, kocięta" to zaskakująco dobra i pomysłowa powieść - choć oczywiście dziś już trąci myszką i nie może się równać z "Opowieściami z Narnii" czy "Wodnikowym Wzgórzem". Jedno jest pewne - to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników kotów!
---
[1] Bohdan Dzitko, "Koty, kotki, kocięta", Wydawnictwo Pojezierskie, 1983, s. 11.
[2] Tamże, s. 16.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.