Dodany: 27.07.2013 22:59|Autor: Literadar

Niebo dla średnio zaawansowanych


Rec. Monika Gielarek
Ocena: 3/6

Gdy w 2004 roku młody dziennikarz działu społecznego-kulturalnego Newsweeka wydał książkę o tematyce kościelnej, była ona czymś nowym. Świeżym. Zwracała uwagę nowatorskim stylem: odteologizowanym językiem, odniesieniami do kultury popularnej i rzadko spotykanym poczuciem humoru. Miała w sobie to coś, co przyciągnęło rzesze czytelników. Potem poszło już z górki: książka trafiła na listy bestsellerów, jej autor poprowadził program Mam Talent, napisał jeszcze kilka książek i z mało znanego dziennikarza został naczelnym polskim „panem od religii”. Teraz już nikt na pewno nie ma wątpliwości, o kim mowa.

W maju tego roku ukazała się kolejna książka Szymona Hołowni, która już samym tytułem ewidentnie nawiązuje do tego wspomnianego debiutu, czyli Kościoła dla średnio zaawansowanych. A nie powinna, bo w porównaniu z nią, wypada tym bardziej blado. Tym razem Hołownia wziął się za temat śmierci, a właściwie życia po życiu. Nie sam – książka jest bowiem zapisem rozmów dziennikarza i ks. Grzegorza Strzelczyka. Bardziej dociekliwi (i oczywiście widzowie kanału Religia.tv, choć jedno drugiego przecież nie wyklucza) domyślają się już zapewne, że panowie nad książką mocno się nie napracowali. Powstała ona bowiem na podstawie programu Gotowi na śmierć, w którym to teolog i dziennikarz próbowali odpowiedzieć na najtrudniejsze pytania związane z życiem pozagrobowym.

„Lekko, dowcipnie i intrygująco o sprawach bardzo poważnych” – zachwyca się wydawca na tylnej okładce. Trzeba się zgodzić z tym, że jest lekko. Aż za bardzo. I choć taki zarzut pojawił się w przypadku dziennikarza już dawno temu, dopiero w przypadku tej publikacji wydaje się być prawdziwy. Bo jest lekko i niestety płytko. Pomimo prób – i wierzę że - najszczerszych chęci, Strzelczyk i Hołownia tylko ślizgają się po powierzchni problemów, o których rozmawiają, uprawiając gdybologię i nie dając odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania, wobec czego z kolejnych rozdziałów właściwie nic nie wynika. I nawet dowcip Hołownia ma w tej książce słaby, a rozmówca zdecydowanie mu nie pomaga. Ten „jeden z najoryginalniejszych polskich teologów” (znów cytat z okładki) chyba za bardzo się stara być na luzie. Tak bardzo, że zupełnie mu to nie wychodzi.

I jeszcze jeden zarzut: Hołownia się powtarza. Te same pytania z gatunku chwytliwych zadawał już w Tabletkach z krzyżykiem. Nie wszystkie oczywiście, ale słysząc po raz wtóry pytanie czy niebo to wieczny orgazm, można zacząć ziewać. Jeśli natomiast siłą tej książki miała być zażarta dyskusja - jak w Bogu, kasie i rock’n’rollu wydanym wspólnie z Marcinem Prokopem - też się niestety nie udało. Choć Hołownia próbuje czasem zadać pytanie, które zapędzi Strzelczyka w kozi róg, przypomina to raczej pogawędkę, aniżeli dyskusję.

Niebu dla średnio zaawansowanych zdecydowanie brakuje pazura. I głębi. Brakuje konkretów, czegoś co zostanie z czytelnikiem po jej lekturze. Bo niestety, książka funduje duże rozczarowanie. Można ją przeczytać w pół dnia, ale co z tego, skoro ma się później wrażenie, że się to pół dnia zmarnowało: niczego sensownego się człowiek nie dowiedział, a i pośmiać nie było się z czego. Panowie sobie porozmawiali i się rozeszli, książka trafiła na półkę i dalszego ciągu brak.

Naczelny polski pop kaznodzieja chyba się zestarzał. A na pewno zabrakło mu pomysłów, co niestety doskonale w tej publikacji widać. Zainteresowanych tematem odsyłam jednak do Tabletek z krzyżykiem. Na niecałych stu stronach jest tam dużo więcej treści. A poza tym to jedna z książek Hołowni, której dziennikarz słusznie zawdzięcza rzesze wiernych czytelników.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1343
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: msaga 26.09.2013 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Monika Gielarek Oce... | Literadar
Nic dodać nic ująć - mam identyczne odczucia. Na książkę poświęciłam dwa dni i niestety wydaje mi się, że można było jakoś lepiej zagospodarować ten czas. Bla bla bla z którego nic nie wynika ani niczego nie rozjaśnia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: