Dodany: 16.05.2013 10:05|Autor: epikur

Świat widziany oczami cara


Mikołaj II był ostatnim carem Rosji. Kres życia tego człowieka przypadł na przełomowy okres w dziejach państwa rosyjskiego, jakim był koniec epoki monarchistycznej. „Dziennik cara Mikołaja II” pozwala czytelnikom wyrobić sobie opinię na temat tego próżnego i jednocześnie dobrotliwego człowieka, pozwala także postawić i odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki związek miała postawa ostatniego monarchy w dziejach naszych dawnych ciemiężców z kresem carskiej Rosji. Jednak warto przede wszystkim spojrzeć na pamiętnik jako na materiał do analizy psychologicznej zwykłego człowieka, który z racji więzów krwi został najważniejszą postacią w historii Rosji na przełomie XIX i XX wieku.

Pisząc o „Dziennikach…” chciałbym przede wszystkim zwrócić uwagę czytelnika na Mikołaja Aleksandrowicza Romanowa jako na człowieka, nie cara. Trudno zresztą o inne spojrzenie po lekturze książki, w której przez wszystkie przypadki jej autor odmienia słowo „ja”. Zapiski ostatniego cara Rosji zaczynają się w roku 1890, a kończą lapidarnymi notkami z roku 1918. Czytając te zapiski, mamy nadzieję odkryć ciekawe przemyślenia, fakty nieznane historykom, które rzucą nowe światło nie tylko na dzieje wielkiego państwa, ale także na człowieka, który miał zaszczyt (?) kierować jego polityką. Niestety nasze nadzieje zostają rozwiane dosyć szybko. O ile początkowe notatki moglibyśmy uznać za ciszę przed burzą, za powolny rozruch machiny, która stopniowo rozkręci się na dobre i będzie wydawała głośne dźwięki, to w miarę postępowania lektury zdajemy sobie sprawę, że dzienniki ostatniego cara Rosji są dosyć nużące i zniechęcają do szybkiej, chociaż niekoniecznie dalszej, lektury.

Dzień po dniu (wydawca - wyd. Iskry, 1998 - pozostawił większość wpisów, jednak ominął zapewne wiele dni z życia Mikołaja, by uniknąć marnowania czasu z życia czytelników) syn Aleksandra II pisze krótkie notatki. W pewnym momencie dochodzę do wniosku, że czytam dzieło niespełnionego meteorologa lub wielbiciela-archiwistę polowań, który chce przekazać jak najwięcej informacji z tych właśnie dziedzin życia. Dowiadujemy się, jaka temperatura była jednego dnia albo czy wiatr przeszkadzał Mikołajowi dnia następnego. Podziw wzbudzają zwłaszcza dokonania statystyczne, autor podaje, ile zabił na polowaniu bażantów, ile głuszców, ile kaczek, ile królików. Nasz bohater gardzi wielką literaturą, nie przejawia szczególnego zainteresowania czytaniem, ogranicza się praktycznie do codziennej lektury dostarczanych mu licznych notatek związanych z polityką państwa. Zapewne brak ambitniejszych zamiłowań i zainteresowań wyniósł z lat młodości czy też już wkraczania w dorosłość, kiedy jako następca tronu wolał bawić się w… chowanego niż czytać poważne książki. Dziennik przechodzi jednak poważną metamorfozę, kiedy Mikołaj opisuje swój stosunek do narzeczonej, późniejszej żony, Aleksandry Fiodorowny (Alicji Hesse-Darmstadt), księżniczki heskiej; możemy poznać w carze człowieka wielce wrażliwego, romantycznego, będącego we władzy wszechobecnego Amora. Ostatni z rządzących Romanowów cytuje wiersze, często obcojęzyczne (jednak w większości grafomańskie), co pokazuje go w niecodziennym świetle. Mimo że to poezja nie najwyższych lotów, warto przeanalizować poglądy Mikołaja II na rolę miłości w życiu człowieka

Jeżeli chodzi o sprawowanie obowiązków państwowych, to autor zapisków lubuje się szczególnie w uczestnictwie w różnego rodzaju przeglądach wojsk, defiladach i manewrach. Odbywa wiele rozmów z ludźmi z kręgów władzy, lecz niezbyt często wybiera się na zagraniczne wojaże czy uczestniczy w zgromadzeniach ludowych. Na początku dwudziestego wieku wchodzi nawet w zażyłe kontakty z nacjonalistami, odżegnując się tym samym od solidarności z najuboższymi warstwami społeczeństwa.

Nie dziwi więc, w kontekście zainteresowań przedostatniego mężczyzny z rodu Romanowów, upadek państwa. Patrząc na życie elit, ich nikłe zainteresowanie problemami społecznymi w porównaniu z troskami o własne problemy, nie tylko w przypadku opisywanej postaci, ale większości z zasiadających na tronie rosyjskim carów, wyczuwamy u nich zadziwiający brak empatii. Gdybyśmy czytali dzienniki poprzedzających Mikołaja władców najpotężniejszego imperium na wschodzie Europy, zapewne mielibyśmy podobne odczucia. Dziwić się więc przyczynom wybuchu rewolucji raczej nie należy…

Burzliwe lata, w jakich przyszło żyć Mikołajowi II, nie zdołały wywołać u autora omawianej przeze mnie książki przypływu literackiej płodności. Dziennik, jak to dziennik, nie musi być od początku do końca fascynujący. Jednak w „Dziennikach cara Mikołaja II” trudno znaleźć chociaż odrobinę literackiego zacięcia, dzięki któremu stałyby się częścią literatury światowej. Ta książka ma być może inne zalety, jeśli odczytywać ją raczej jako źródło historyczne, jednak szczerze mówiąc, gdyby nie komentarze Leona Kozłowskiego, trudno by mi było domyślić się, jakie wydarzenia historyczne rozgrywają się w tle sielankowo i prozaicznie opisywanego życia…


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1735
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: