Wzruszająca opowieść o potędze miłości...
Książkę tę przeczytałam dawno temu. Na początku wydała mi się banałem, zwykłą miłosną powiastką o problemach życia codziennego. Szybko jednak zrozumiałam, że moja opinia jest zbyt pochopna. Co ją zmieniło? To pierwsza książka, przy której się popłakałam. Szczerze, prawdziwie, mocno. Do dna wzruszająca, przejmująca i wciągająca. Sprawia, że chciałoby się być przyjacielem zarówno Sama, jak i Lucy, a na ich problemy patrzymy tak, jakby one były naszymi własnymi krzyżami.
Bogiem a prawdą muszę stwierdzić, że... nie pamiętam dokładnie treści. Wiem - niewybaczalny błąd kogoś, kto chwali jakąś powieść. Czy to jednak jest ważne? Nie, ponieważ pamiętam zakończenie, które było ważniejsze niż wszystkie inne fragmenty powieści. Zakończenie, które - choć faktycznie banalne - było przejmujące i szczere. Przejmująca w nim była prostota, proza życia i fakt, że każdy z nas mógł tak skończyć. A szczere było to, że nie wszystko stało się jasne. Znów tak jak w życiu - nie zawsze wszystko jest albo czarne, albo białe.
Polecam tę powieść nie tylko amatorom romansów. To książka dla zwykłych ludzi, dla Ciebie i dla mnie, dla kogoś, kto chciałby sobie nie tylko umilić czas przyjemną lekturą. Myślę, że wielu znajdzie w niej coś dla siebie. Wskazówkę, odpowiedź na pytanie, siebie...
To powieść o zaufaniu, tolerancji, wierze w druga osobę, partnerstwie... I o niebanalnej, bezgranicznej, prawdziwej miłości. Czasem trudnej do zauważenia, ale zawsze obecnej.
Sięgnij po tę powieść. Przy niej warto uronić kilka łez...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.