Dodany: 09.04.2012 08:45|Autor: Mantra

Kastracja wyobraźni?


Telewizja to zło, wyrzućcie odbiorniki i zacznijcie żyć! – próbuje przekazać Michel Desmurget czytelnikom "Teleogłupiania". W przeciwieństwie jednak do niektórych aktywistów, swoje pełne emocji wypowiedzi popiera badaniami naukowymi (przypisy w liczbie 1193 stanowią 1/5 objętości całej książki). Czy mamy się bać? Czy już jesteśmy bezwolnymi automatami żyjącymi w rytm telewizyjnych reklam i seriali? Czy nasze dzieci bezpowrotnie straciły zdolność skupiania uwagi przez odbiornik grający w tle? Za jakie straszne konsekwencje odpowiada telewizja, że autor pozbył się telewizora (ku współczuciu rówieśników dzieci i sąsiadek)?

Sama pamiętam zdumienie akwizytorki, która zapukała do moich drzwi, chcąc sprzedać mi fantastyczny pakiet programów jednej ze znanych platform cyfrowych. Była przekonana, że ją okłamuję, mówiąc, że nie mam telewizora (ale wcale nie jestem lepsza, bo telewizor zastępuje mi komputer z dostępem do Internetu…).

Czy znacie jakiegoś przeciwnika telewizji? Ja nie. Znam ludzi, którzy jej po prostu nie oglądają, ale aktywnych przeciwników nie jestem w stanie zidentyfikować. Zdaje się, że TV przyjęliśmy bez podejrzliwości, a wręcz z otwartymi ramionami. Choć gdy teraz pomyślę, jak opisywał to medium Aldous Huxley w "Nowym wspaniałym świecie", zaczynam się zastanawiać, jak to możliwe, że miał tyle racji...

"W historii ludzkości żadne dobro konsumpcyjne nie zawładnęło życiem ludzi tak szybko jak telewizja. W Stanach Zjednoczonych, zaraz po drugiej wojnie światowej, wystarczyło tylko 7 lat, by procent domów wyposażonych w telewizor wzrósł od 1 do 75. By osiągnąć ten sam poziom, radio potrzebowało 14 lat, lodówka 23, odkurzacz 48, samochód 52, telefon 67, a książka – kilku stuleci! Dziś ponad 99% amerykańskich gospodarstw domowych wyposażonych jest w co najmniej jeden teleodbiornik. Podobna liczba stosuje się do (…) ogółu państw rozwiniętych"[1].

Desmurget zachęca czytelnika do telewizyjnego rachunku sumienia. Ile godzin dziennie oglądamy szklane pudełko? Ile lat życia nam to zabiera? Jak hollywoodzkie produkcje wypływają na nasze relacje rodzinne, rozwój poznawczy i stan zdrowia? Czy wpatrując się w filmowe perypetie, ćwiczymy mózg? Czy może narażamy się na demencję, otyłość i uzależnienia? Czy zdajemy sobie sprawę, jakie środki stosują twórcy reklam i programów, by manipulować naszymi preferencjami i uwagą?

Gdy rodzic potrzebuje trochę spokoju, wystarczy "zwykłe przyciśnięcie włącznika i oto nasze ruchliwe brzdące zmieniają się w kochane, apatyczne stworzenia"[2].

Desmurget omawia szereg zagrożeń i wniosków płynących z badań nad wpływem filmów i telewizji na dzieci, dorosłych, ich rozwój, stan zdrowia, sen i preferencje. Na przykład: fabuły telewizyjnych seriali są porażająco przewidywalne. Dowiedli tego badacze, którzy uczniom trzeciej klasy pokazali pierwszy z ośmiu odcinków pewnego serialu. Kiedy poproszono ich o przewidzenie fabuły na podstawie tego jednego odcinka, 80% było w stanie przewidzieć 70% wydarzeń, które nastąpiły w kolejnych odcinkach. W kolejnym etapie pozwolono dzieciom obejrzeć odcinek czwarty; aż 90% było w stanie zrekonstruować co najmniej 80% fabuły między tymi odcinkami. Eksperyment powtórzono kilkakrotnie - z tym samym wynikiem. Różnice zaobserwowano, dopiero gdy podobne doświadczenie wykonano z użyciem pierwszego z ośmiu rozdziałów książki dla młodzieży. Przewidywalność fabuły osiągnęła wynik zaledwie 30% dla 85% uczniów. Po przeczytaniu czwartego rozdziału tylko połowa uczniów była w stanie przewidzieć 50% fabuły w drugim i trzecim rozdziale. "(…) bez ubóstwa językowego, bez narracyjnego konformizmu, bez stereotypowych postaci zgromadzenie każdego wieczoru przy jednym programie kilku milionów z gruntu niepodobnych do siebie osób byłoby absolutnie niemożliwe"[3]. Desmurget wskazuje, że "telewizja zabija nasz intelekt, bo nie sposób znaleźć tematów ważnych dla wszystkich w inny sposób, niż okrajając treści, tnąc informację"[4].

Autor nie pozostawia suchej nitki nawet na programach przyrodniczych (przytacza tu słowa Billa McKibbena): "Dokumenty przyrodnicze są równie absurdalnie przeładowane akcją jak mydlane opery, w których całe biografie, z rozwodami, cudzołóstwem i nagłą śmiercią, skoncentrowane są w jednym tygodniu oglądania – próbować zrozumieć »naturę«, oglądając »Wild Kingdom«, jest równie trudno, jak próbować zrozumieć »życie«, oglądając »Dynastię«"[5].

W książce znajdziemy też informacje na temat wpływu telewizji na rozwój językowy dzieci. Okazuje się, że "każda godzina oglądania »filmu edukacyjnego« między 8 a 16 miesiącem życia kosztowała dzieci niemal 10% ich słownictwa!"[6]. Mit, że telewizja uczy i rozwija został w druzgocący sposób obalony. Autor podkreśla też nudę jako bardzo ważny element rozwoju każdego człowieka (tu odsyłam do lektury "Konkluzji" na końcu książki).

Ktoś pomyśli może – nie, takie fakty mogą dotyczyć tylko osób z mniej uprzywilejowanych klas społecznych, z "marginesu". Tymczasem przez ogladanie telewizji najbardziej cierpią dzieci i młodzież z rodzin inteligenckich, mające własny telewizor w pokoju, bo rodzice, chociaż mogą zapewnić im stymulujące środowisko, decydują się powierzyć opiekę nad dzieckiem szklanemu pudełku, a to dostarcza treści przepełnionych używkami, agresją i neurologiczną stymulacją pochłaniającą czas, który powinien zostać przeznaczony na poznawanie świata, ćwiczenie umiejętności społecznych czy zwykłe odrabianie lekcji.

"[Telewizja] stała się »ważnym czynnikiem socjalizacji i na całym świecie zdominowała życie dzieci w strefach miejskich i wiejskich (…)«. Trudno podważać do zdanie, skoro blisko 90% dzieciaków na planecie rozpoznaje Terminatora i Rambo. Statystyka znamienna, kiedy weźmiemy pod uwagę, że na przykład jedna czwarta amerykańskich nastolatków nie wie, kim był Hitler. Mniej więcej tyle samo młodych Anglików uważa Winstona Churchilla za postać fikcyjną, która nigdy nie istniała. Najwidoczniej nie uczymy się z telewizji aż tak wiele"[7].

Jeszcze długo mogłabym przytaczać cytaty z książki, pisząc o wpływie telewizji na wzrost prawdopodobieństwa zawału serca, pojawienia się demencji starczej czy otyłości. Zastanawia mnie, czy po lekturze czytelnik będzie oglądał mniej, czy wręcz przeciwnie, z większym zapałem będzie wciskał kciukiem przyciski pilota, jak palacz niewzruszony napisem "Palenie zabija" wyciąga kolejnego papierosa i zaciąga się z lubością.



---
[1] Michel Desmurget, "Teleogłupianie. O zgubnych skutkach oglądania telewizji (nie tylko przez dzieci)", przeł. Ewa Kaniowska, wyd. Czarna Owca, 2012, s. 46.
[2] Tamże, s. 85.
[3] Tamże, s. 78
[4] Tamże, s. 79
[5] Tamże, s. 85
[6] Tamże, s. 159
[7] Tamże, s. 47.


[Recenzję pierwotnie opublikowano w serwisie www.lubimyczytac.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 21253
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 39
Użytkownik: Marylek 10.04.2012 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Telewizja to zło, wyrzućc... | Mantra
To kto w końcu jest autorem? Desmurget czy Desmont, jak piszesz na początku piątego akapitu?
Użytkownik: sowa 10.04.2012 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: To kto w końcu jest autor... | Marylek
A nie lepiej było skorzystać z możliwości zgłoszenia błędu? Przecież widać, kto jest autorem, pomyłka może się zdarzyć każdemu, a redakcja też ma prawo coś czasem przeoczyć, zwłaszcza jak ma do przeczytania kilkadziesiąt tekstów.
Użytkownik: koczowniczka 10.04.2012 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Telewizja to zło, wyrzućc... | Mantra
"Tymczasem przez ogladanie telewizji najbardziej cierpią dzieci i młodzież z rodzin inteligenckich, KTÓRE mają własny telewizor w pokoju, bo rodzice, KTÓRZY mogą zapewnić im stymulujące środowisko, decydują się powierzyć opiekę nad dzieckiem szklanemu pudełku, KTÓRE dostarcza treści przepełnionych używkami, agresją i neurologiczną stymulacją pochłaniającą czas, KTÓRY powinien zostać przeznaczony na poznawanie świata, ćwiczenie umiejętności społecznych czy zwykłe odrabianie lekcji".

Dlaczego w jednym zdaniu aż cztery razy występuje słowo "który"?
Użytkownik: sowa 10.04.2012 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tymczasem przez ogladani... | koczowniczka
Bo to długie, wielokrotnie złożone zdanie?
Ale masz rację, dziękuję za pomocne zwrócenie uwagi (które nb. byłoby bardziej pomocne, gdybyś skorzystała z pola "zgłoś błąd", bo rzadko mam czas zajrzeć na Forum).
Użytkownik: Marylek 10.04.2012 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo to długie, wielokrotni... | sowa
A tu się nie zgodzę. Owszem, ja mogłam była zgłosić pomyłkę w nazwisku, słuszna uwaga, mea culpa; natomiast konstrukcja zdań jest sprawą autora recenzji i redaktor chyba nie ma tu nic do roboty, prawda? Wygładzanie stylistyczne tekstu należeć powinno do jego autora, dlatego uwagę należy zwrócić autorowi właśnie, a nie redaktorowi.
Użytkownik: sowa 10.04.2012 23:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A tu się nie zgodzę. Owsz... | Marylek
Z Regulaminu Działu Recenzji:

"Redakcja serwisu ma prawo do poprawek i skrótów w dodanych recenzjach/opiniach. Jeśli autor tekstu uzna ingerencję za zbyt daleko posuniętą, może poprosić redakcję o usunięcie tekstu z serwisu (...)".
Użytkownik: gosiaw 10.04.2012 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: A tu się nie zgodzę. Owsz... | Marylek
"natomiast konstrukcja zdań jest sprawą autora recenzji i redaktor chyba nie ma tu nic do roboty, prawda?"

Nie. Redakcja może poprosić, i bywa że prosi, o zwrócenie uwagi na jakieś niezręczności, niedociągnięcia, itp. i korektę.

I przepraszam, Mantro, za całkowicie niemerytoryczny głos w dyskusji pod recenzją, ale muszę, bo się uduszę. Chciałabym przypomnieć chyba zapomniany punkt regulaminu BiblioNETki:
"Zabrania się: (...)
- Notorycznego wytykania innym użytkownikom błędów ortograficznych, gramatycznych, interpunkcyjnych, stylistycznych, językowych etc."

Czasem widzę w necie różne opinie na temat BiblioNETki. Że to taki nieprzyjazny serwis, którego użytkownicy wiecznie coś komuś wytykają... I nie powiem by nie było w tym sporo racji. Dlaczego nie można częściej korzystać z mechanizmu zgłaszania błędów, prywatnych wiadomości, a w skrajnych przypadkach prosić redakcji o interwencję, zamiast pisać o wszelkich niedociągnięciach publicznie? Przecież nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi.
Użytkownik: norge 10.04.2012 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: "natomiast konstrukcja zd... | gosiaw
Miałgorzato, dobrze, że o tym piszesz. Pełne poparcie z mojej strony! Też apeluję o więcej życzliwości w BiblioNETce, również jeśli dotyczy to błędów, przejęzyczeń itd.
Użytkownik: koczowniczka 11.04.2012 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: "natomiast konstrukcja zd... | gosiaw
A dlaczego redakcja poleca recenzje z błędami? Nad tym się zastanów.
PS. A ja czasem widzę w necie opinie na temat biblionetki, że to taki serwis, który do recenzji polecanych dodaje słabe recenzje i przyznaje nagrody w dziwny sposób...
Niczego Mantrze nie wytykam, skąd taki pomysł. Każdy użytkownik pisze, jak potrafi, a osoba, która sprawdza recenzje i decyduje o ich dodaniu do działu "redakcja poleca", powinna wyłapać wszelkie błędy i niezgrabności stylistyczne.


Użytkownik: Czajka 11.04.2012 14:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A dlaczego redakcja polec... | koczowniczka
Dlatego, że Redakcja też człowiek i może coś przeoczyć i to wolę, niż jeżeli ktoś nie używa przycisku "Zgłoś błąd" i potem mamy dwa ekrany o przecinku. I skoro już mam się zastanawiać, to się zastanawiam nad motywacjami tego sposobu publicznego załatwiania sprawy. Same niecne mi przychodzą do głowy, niestety.
Użytkownik: janmamut 11.04.2012 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlatego, że Redakcja też ... | Czajka
A mnie tym razem wyjątkowo przychodzą estetyczne. Usiłuję sobie wyobrazić, jak nasza Sówka przerobiłaby następujący fragment:

"Księga rodowodu Jezusa Chrystusa, syna Dawidowego, syna Abrahamowego.
2 Abraham zrodził Izaaka. Izaak zaś zrodził Jakuba. A Jakub zrodził Judę i braci jego.
3 Juda zaś zrodził Faresa i Zarę z Tamary. A Fares zrodził Ezrona. Ezron zaś zrodził Arama.
4 A Aram zrodził Aminadaba. Aminadab zaś zrodził Naassona. A Naasson zrodził Salmona.
5 Salmon zaś zrodził Booza z Rahaby. A Booz zrodził Obeda z Ruty. Obed zaś zrodził Jessego. A Jesse zrodził Dawida króla.
6 A Dawid król zrodził Salomona z tej, która była Uriaszowa.
7 Salomon zaś zrodził Roboama. A Roboam zrodził Abiasza. Abiasz zaś zrodził Azę.
8 A Aza zrodził Jozafata. Jozafat zaś zrodził Jorama. A Joram zrodził Ozjasza.
9 A Ozjasz zrodził Joatama. Joatam zaś zrodził Achaza. A Achaz zrodził Ezechiasza.
10 Ezechiasz zaś zrodził Manassesa. A Manasses zrodził Amona. Amon zaś zrodził Jozjasza.
11 A Jozjasz zrodził Jechoniasza i braci jego, w przeprowadzeniu do Babilonu.
12 A po przeprowadzeniu do Babilonu, Jechoniasz zrodził Salatiela. Salatiel zaś zrodził Zorobabela.
13 A Zorobabel zrodził Abiuda. Abiud zaś zrodził Eliakima. A Eliakim zrodził Azora.
14 Azor zaś zrodził Sadoka. A Sadok zrodził Achima. Achim zaś zrodził Eliuda.
15 A Eliud zrodził Eleazara. Eleazar zaś zrodził Matana. Matan zaś zrodził Jakuba.
16 A Jakub zrodził Józefa, męża Maryi, z której się narodził Jezus, którego nazywają Chrystusem.
17 Tak więc wszystkich pokoleń, od Abrahama aż do Dawida, pokoleń czternaście i od Dawida aż do przeprowadzenia do Babilonu pokoleń czternaście, a od przeprowadzenia do Babilonu aż do Chrystusa, pokoleń czternaście."

A przecież literackości tego nie będziemy kwestionować. :-)
Użytkownik: sowa 11.04.2012 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie tym razem wyjątkow... | janmamut
A co tu przerabiać? Bardzo konsekwentny stylistycznie tekst. Gdyby autor przyszedł z tym do mnie przed publikacją, mogłabym tylko pobłogosławić :-P.
Ale że wyobraźnię masz, jak wiadomo, niestandardową, pewnie z tych usiłowań coś (złośliwego) wyniknie. Chociaż nie wiem, po co Ci to.
Użytkownik: Czajka 12.04.2012 06:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie tym razem wyjątkow... | janmamut
Ale ja nie o przerabianiu, Mamutku, tylko o sposobie zgłaszania błędów. Po prostu uwielbiam nauki oraz pouczenia o Redakcji. Zawsze mnie wtedy dziwnie coś trafi. :)
Użytkownik: janmamut 12.04.2012 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja nie o przerabianiu... | Czajka
Tak, tylko tak mi się skojarzyło w czasie, gdy wspominamy, jak sprawy całkiem beznadziejne obróciły się ku dobru.

Gdy popatrzyłem na te cztery który (odmieniamy jak knury, prawda?), stwierdziłem, że da się usunąć może jedno wystąpienie, a tu tymczasem końcowy rezultat okazał się tak miły estetycznie. :-)
Użytkownik: sowa 10.04.2012 23:41 napisał(a):
Odpowiedź na: A tu się nie zgodzę. Owsz... | Marylek
...I dodam jeszcze zarówno do wypowiedzi Miaugosi, jak i własnej sprzed chwili: między innymi dlatego właśnie redaktorzy zastrzegają sobie prawo do poprawek (w tekstach dodawanych tylko do tego jednego z wielu działów Biblionetki - Działu Recenzji, ponieważ jest on dla serwisu szczególnie istotny), żeby użytkownicy skupili się na dyskusjach o meritum wypowiedzi, a nie o ewentualnych niedociągnięciach stylistycznych itp. ich autorów.
Użytkownik: Mantra 11.04.2012 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tymczasem przez ogladani... | koczowniczka
Przeoczyłam literówkę! A uwagi stylistyczne bardzo mile widziane - ale wolałabym prywatnie, bo zależy mi na dyskusji nad książką.

Autor, chociaż sam telewizora nie ma, nie skreśla go całkowicie. Przyznaje, że dzieci z ubogich (w stymulujące bodźce) środowisk skorzystają na telewizorze w domu. Ale bezwzględnie odradza TV dla dzieci poniżej 2 lat i bardzo rzeczowo to uzasadnia - ja poczułam się przekonana. Jeżeli zaś chodzi o długie godziny ekspozycji na TV (średnio mało kto oglądający tv więcej niż 3h dziennie nie miał jakichś negatywnych konsekwencji) i brak kontroli nad tym co oglądają nasze pociechy - wzbudziło mój niepokój.

Nie jest to książka jednostronnie prezentująca jakieś stanowisko, chociaż autor zaznacza że jest "anty" i dlatego też cenię tę publikację - jeżeli rodzic za chwilę wybuchnie, bo potrzebuje chwili wytchnienia włączenie telewizora będzie na pewno lepsze dla relacji z dzieckiem niż trzymanie się religii "TV to zło".
Użytkownik: tomcio 12.04.2012 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeoczyłam literówkę! A ... | Mantra
A jak uzasadnia bezwzględny zakaz TV dla dzieci akurat poniżej 2 lat?
Użytkownik: Marylek 12.04.2012 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak uzasadnia bezwzględ... | tomcio
Książki jeszcze nie czytałam, nie powiem Ci więc, jak autor to uzasadnia. Mogę Ci jedynie powiedzieć, zgodnie z moją najlepsza wiedzą, że dzieci do 2-3 roku życia nie widzą na ekranie telewizora obrazu - tak jak dorośli - widzą natomiast migające bez przerwy (specjaliści wiedzą z jaką częstotliwością) kolorowe linie. To jest ogromnie hipnotyzujące, dzieciak nie potrafi wręcz oderwać wzroku, i ogromnie szkodliwe dla mózgu - zaburza zdolności percepcji, które w tym wieku powinny kształtować się na bazie elementów stałych, nie migających.
Użytkownik: tomcio 12.04.2012 16:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki jeszcze nie czyta... | Marylek
Na pewno niemowlęta nie widzą obrazu, ale bez przesady z tymi 2-3 latami. Dwulatki normalnie oglądają i rozumieją proste historie na ekranie. Natomiast na podstawie własnego dziecka mogę powiedzieć, że takiego brzdąca do dwóch lat treść programu telewizyjnego mało interesuje. Popatrzy kilka chwil i wraca do swoich, ciekawszych zajęć. Problem telewizji powstaje, kiedy dziecko do "bajek" się bardzo przywiązuje, ale to w ogóle nie dotyczy tak małych dzieci - a więc ciągle granica 2 lat pozostaje dość tajemnicza.
Użytkownik: Marylek 12.04.2012 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno niemowlęta nie w... | tomcio
Nie jestem ekspertem, czytałam na ten temat jak miałam małe dziecko. Podawano właśnie wiek 2-3 lat jako graniczny, dlatego mój młody do trzeciego roku zycia nie dość, że tv nie oglądał, to nawet nie przebywał w pokoju, gdzie był włączony telewizor. Było tam też napisane, że te migające przed oczyma małego dziecka linie powodują, że staje się ono bardziej nerwowe, bardziej rozkojarzone. Może nowsze badania zalecają coś innego, nie wiem. Między innymi dlatego bardzo jestem ciekawa tej książki.

A tak na tzw. chłopski rozum, to przecież lepiej jest dzieciaka zająć czymś manualnym, zabawą ruchową, albo dać mu książeczki do oglądania, niż sadzać go przed telewizorem w wieku, gdy, jak słusznie zauważasz, nie jest w stanie skoncentrować się długo na jednej rzeczy czy czynności.
Użytkownik: tomcio 12.04.2012 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem ekspertem, czy... | Marylek
Pełna zgoda. Choć mnie bardziej chodziło o to, że chyba dla dziecka w ogóle ciekawsze w tym wieku są zabawy ruchowe niż spokojne wpatrywanie się w jeden punkt przez dłuższy czas. Ale mocno podkreślam to "chyba", bo możliwe, że mój model jest nietypowy. :) Za to w dłuższej podróży samochodowej przenośne DVD z ciekawym dla szkraba filmem uważam za niewątpliwy postęp cywilizacyjny.
Użytkownik: Marylek 12.04.2012 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Pełna zgoda. Choć mnie ba... | tomcio
A, pewnie, że ciekawsze. I zrowsze. Przecież to wręcz nienormalne, żeby taki brzdąc siedział w jednym miejscu i gapił się w migające okienko, zamiast biegać, skakać i rozrabiać. ;)

Choć też się zgadzam z opinią, że świat się nie zawali, jak maluch coś dostosowanego do wieku bezpiecznie sobie obejrzy, zamiast bez opieki narażać się na dworze. A na podróż zabieraliśmy tzw. resoraki w dużych ilościach, a jak był starszy to łamigłówki. No, ale przenośnego DVD to wtedy nie było. ;)
Użytkownik: MsOdetka 11.04.2012 00:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Telewizja to zło, wyrzućc... | Mantra
Jestem bardzo ciekawa tej książki i, choć autor ma pewnie sporo racji (tym bardziej, ze poziom nadawanych programów spada właściwie z minuty na minutę), to bym jednak się w pewnych kwestiach sprzeczała. Kiedy ma się dużo kanałów, można wybierać - to oczywiste. Np. kanały naukowe emitują naprawdę niegłupie programy, które przez to są ciekawe, że wizualizują pewne procesy. Są też kanały, na których można zobaczyć klasykę kina. "Trzy kolory" Kieślowskiego obejrzałam dzięki TVP Polonia czy Kultura bez przerw reklamowych. Już nie mówię o "Muminkach" - ukochanej dobranocce mojego dzieciństwa. Nie pozwolę jej obrażać!!!
Nie da się przekreślić całej telewizji póki co. Póki co, bo może za kilka lat zastaną już tylko "Pamiętniki z wakacji" i taneczno-wokalne konkursy.

Zachęcająca recenzja i książkę pewnie przeczytam... w każdym razie ustawiłam ją w kolejce:).
Użytkownik: jakozak 11.04.2012 08:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Telewizja to zło, wyrzućc... | Mantra
Dałam sobie do schowka. Chętnie przeczytam. Dziękuję.
Użytkownik: Eida 12.04.2012 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dałam sobie do schowka. C... | jakozak
Mogę Ci ją przywieźć na najbliższe spotkanie do Katowic :)
Chyba, że zdążyłaś już zaopatrzyć się we własną kopię.
Użytkownik: jakozak 12.04.2012 08:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Mogę Ci ją przywieźć na n... | Eida
Bardzo Cie proszę. :-)
Użytkownik: Eida 12.04.2012 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo Cie proszę. :-) | jakozak
Nie ma sprawy ;-)
Użytkownik: Annvina 11.04.2012 10:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Telewizja to zło, wyrzućc... | Mantra
Ja też dałam do schowka. Od kilku lat nie mam telewizora (filmy zazwyczaj oglądam na komputerze lub w kinie) i również uwielbiam reakcje akwizytorów, którzy co kilka miesięcy stają przed moimi drzwiami chcąc mi sprzedać kolejne pakiety programów – powinnam ich nagrywać :)
„Jak możesz przetrwać????!!!!” (w oryginale „survive” – jakby telewizor był niezbędny do podtrzymania funkcji życiowych)
„To co robisz wieczorami???!!!” „Czytam książki” „Ooooł, jakie to słodkie!!!” (potraficie sobie wyobrazić intonację tego zdania w języku angielskim „O, how cute!” – tonem jak na widok uroczego szczeniaka?) Pewnie wiele można powiedzieć o czytaniu książek, ale „słodkie”???

Fakty opisane w recenzji są porażające! Telewizja ogłupia – może to banał, ale co z tego, skoro prawie nikt się tym tak bardzo nie przejmuje...

Jakiś czas temu byłam u znajomych, telewizor był wlączony, leciał jakiś program pseudorozrywkowy. Aż muszę go opisać. 20 czy 30 kobiet stoi przy pulpitach jak w teleturnieju, wszystkie światełka są zapalone. Na arenę na środku wchodzi mężczyzna, z którym jedna z obecnych kobiet pójdzie na randkę. Na ekranie jest puszczany krótki filmik przedstawiający tego mężczyznę - takie kilka słów o sobie. W trakcie tego pokazu część kobiet wyłącza światełka przy swoich pulpitach na znak, że nie chce się z nim spotkać. Prowadzący podchodzi do niektórych kobiet i pyta dlaczego wyłączyły swoje światełka. Mężczyzna może te wypowiedzi skomentować. W tym czasie pozostałe kobiety w geście dezaprobaty gaszą swoje światełka, aż do momentu, gdy zostaje jedna wybranka losu, która pójdzie na ufundowaną przez program randkę. Istny targ dobrowolnych niewolników.
Z pewnością jest wiele idiotycznych progrmaów w telewizji, może nawet jeszcze głupszych od tego, ale ponieważ telewizora nie mam, więc nie zdaję sobie sprawy z ich istnienia. Na bogów! kto się zgłasza do takiego programu? Kto go wymyślił? Kto go ogląda? Kto za to płaci? No, ale to moje osobiste doświadczenie z telewizją, które w gruncie rzeczy dość mnie poruszyło...

Jestem ciekawa, jak wygląda wpływ radia na nasz intelekt, słownictwo, wyobraźnię. Mam na myśli audycje, nie stacje, które puszczają tylko muzykę przerywaną wiadomościami. Są dziennikarze, ich goście i dzwoniący do studia słuchacze, których wypowiedzi słucha się z przyjemnością, a są tacy, których sposób mówienia trudno znieść, nawet jeśli mówią mądre i ciekawe rzeczy. Dla mnie jest to bardzo inspirujące – mam wrażenie, że sam dzwięk, bez wizji sprawia, że bardziej koncentrujemy się wymowie, akcencie, intonacji, sposobie budowania zdań, przejrzystości wypowiedzi.

Chyba mi się trochę rozpisało....
Użytkownik: imarba 11.04.2012 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też dałam do schowka. ... | Annvina
Ja telewizor mam, niestety i niestety oglądam ( ale nie seriale, nie wiadomości na okrągło, nie telenowele, i nie durne ( czytaj wszelkie) teleturnieje . Właściwie oglądam dokumenty. Czasami jednak siadam i bezmyślnie wlepiam wzrok, a nawet i całą twarz w coś co jest tak głupie, że po chwili nie wiem już co oglądam, potem przełączam się, odrywam od telewizora, robię coś pożytecznego, ale niestety wracam z żalem zastanawiając się ile zmarnowałam czasu, a jednak całkowicie zrezygnować nie umiem. Może i ja przeczytam tę książkę, może pomoże?
Użytkownik: Annvina 11.04.2012 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja telewizor mam, niestet... | imarba
Kiedyś, kiedy jeszcze miałam telewizor i nawet dość sporo z niego korzystałam, spotkałam czlowieka, który powidział, że zdecydowali z żoną, że nie będą mieli telewizora ze względu na jej słaby wzrok (nosiła dość mocne okulary i pracowała przy komputerze), za to regularnie (nie pamiętam już teraz, czy to było raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie) będą chodzić do kina albo do teatru. Strasznie mi się wtedy ten pomysł sposdobał. Pomijam już dyskusję na ile współczesne telewizory ten wzrok psują, ale samo podejście! To było jeszcze w czasach, kiedy internet w domach nie był tak szybki, by oglądać na nim filmy, a ściągnięcie czegoś trwało kilka-kilkanaście dni...

Nie myślałam, że kiedykolwiek uda mi sie przekonać do tego moją rodziną, a teraz mój mąż ma takie samo zdanie jak ja. Czasem gdy zaproponuję - może obejrzymy jakiś film, on (o zgrozo!) odpowiada - a może poczytamy :)

I jeszcze wrócę do radia - kiedy byłam dzieckiem w kuchni nie było telewizora, tylko radio - przy gotowaniu, prasowaniu, sprzątaniu słuchało się radia - muzyki albo audycji, staram się wrócić do tego zwyczaju :) Zwłaszcza teraz, gdy internet daje możliwość słuchania każdej stacji, gdziekolwiek na świecie.

Możesz spróbować w ramach odwyku zastąpić telewizor radiem ;)
Użytkownik: imarba 11.04.2012 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś, kiedy jeszcze mia... | Annvina
Ja mieszkam w "kurniku". W małym miasteczku, które ma dwie księgarnie - zaopatrzenie ich jest skromnie mówiąc marne, Kalicińska pewnie będzie, ale Pratchetta już nie uświadczysz nawet na zamówienie. Jest jedno kino. Repertuar bardzo "porządny" - w każdym razie nie uświadczysz niczego kontrowersyjnego, teatru nie ma. Nie posiadając środka transportu i mieszkając na obrzeżach tego cudu urbanizacji muszę ograniczać wieczorne wyjścia z domu bo nie wyrobiłabym na taksówki.
Jest mocno już "wyczytana" biblioteka i tyle tu przyjemności...
Internet mam, ale filmy lubię oglądać w "stadzie"...

Może rzeczywiście masz rację z tym radiem :)
Użytkownik: Annvina 11.04.2012 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mieszkam w "kurniku". ... | imarba
Są plusy i minusy mieszkania w małej mieścince. Ja też do teatru czy opery zasuwam sto albo i dwieście kilometrów (Cork albo Dublin) - całe śzczęście, że samochodem... a potem wracam po nocy wydzierając się razem z Bajorem żeby nie zasnąć za kierownicą ;)
A przecież Limerick to ponoć 3 lub 4 największe miasto w Irlandii...



Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 11.04.2012 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mieszkam w "kurniku". ... | imarba
Ja mam prawie tak samo. Wieś nieomalże zabita deskami, do najbliższego miasteczka z księgarnią (oferta więcej niż skromna) i kinem w domu kultury kilkanaście km. Do miasta z porządnym kinem i jakim takim teatrem - 40 lub 50 km, do wyboru; tak czy owak godzina drogi, a jeden wyjazd w 3 osoby kosztuje prawie tyle, co abonament cyfrówki na miesiąc. W ciągu tego miesiąca oglądam zwykle:
- ok.8 porządnych filmów, najczęściej takie przypadkiem odkryte, które okazują się wielokrotnie lepsze od różnych "Titaniców" i "Kodów da Vinci", albo klasykę powtarzaną na niektórych kanałach; jeśli chodzi o filmowe koty w worku, telewizja ma tę zaletę, że gdy takowy okaże się do bani, mogę odbiornik wyłączyć po 15 minutach, podczas gdy wyjście z kina nie dość, że jest kłopotliwe, to jeszcze ma się poczucie straconej gotówki...
- 1 spektakl teatru TV (wolę w dobrej obsadzie, choć bez tej szczególnej teatralnej atmosfery, jaka towarzyszy oglądaniu "na żywo", niż odwrotnie), czasem powtórki "Kabaretu Starszych Panów" czy "Kabareciku" Lipińskiej
- 1-2 odcinki seriali, o ile akurat są takie, które mnie interesują (aktualnie "Szpital na peryferiach - reaktywacja" i "Gra o tron"); jeśli nie ma, to żadnego
- kilka programów popularnonaukowych, najczęściej przyrodniczych, medycznych lub historycznych.
I do tego parę razy w roku transmisje zawodów sportowych.
Razem wychodzi mniej niż godzinę dziennie, a przy tym raczej czasu nie marnuję, bo zawsze robię jakąś mechaniczną czynność - prasuję, ceruję, przyszywam guziki itp. Przy oglądaniu filmu na komputerze jest to niemożliwe i znacznie bardziej męczy on wzrok, więc oszczędzam czas i oczy.
To ja decyduję, czy włączam telewizor, czy nie, i po co. Podobnie jak wybieram sobie rodzaj aktywności internetowej (tu dopiero można ogłupnąć! w sieci krąży apokaliptyczna ilość badziewia...), słuchanych audycji radiowych, czytanej prasy i książek (które oczywiście wygrywają z każdym innym rodzajem uczestnictwa w przedsięwzięciach kulturalnych i edukacyjnych) i długość poświęconego na to czasu.
Nie lubię rozwiązań ekstremalnych. Fast-foody w nadmiarze szkodzą, ale nikt nie umrze na miażdżycę, jeśli raz na dwa lata zje jakąś tortillę czy burgera. Telewizja w nadmiarze szkodzi, ale nikt nie zgłupieje, jeśli będzie włączał odbiornik tylko na wybrane programy.
Niemniej jednak książkę z przyjemnością przeczytam, jeśli mi wpadnie w ręce - lubię poznawać różne punkty widzenia.
Użytkownik: imarba 11.04.2012 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam prawie tak samo. W... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zapomniała powiedzieć, że oglądając robię "free form" - takie szydełkowe cudeńka, ale mimo to szkoda mi czasu, a co do internetu to niestety masz CAŁKOWITĄ rację...
Użytkownik: nainala 19.04.2012 01:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam prawie tak samo. W... | dot59Opiekun BiblioNETki
Muszę przyznać, że mam telewizor w kuchni, ale traktuję go bardziej jak radio ( radio u mnie bardzo źle odbiera ). Oglądam ( bardziej słucham ) programy popularnonaukowe (Wszechświat z Morganem Freemanem, Stephen Hawking ), oglądam co piątek Zaklinacza psów. Bardzo lubię wywiady Grzegorza Miecugowa z bardzo ciekawymi ludźmi - Inny punkt widzenia. Wtedy, kiedy nie czytam, słucham przez telewizor RMF Classic. Nie oglądam seriali, za to co roku w Wielkanoc oglądam tradycyjnie Znachora, a w Boże Narodzenie Kevin sam w domu. 1 stycznia o 12 w południe oglądam Noworoczny Koncert Filharmoników Wiedeńskich. Nie wyobrażam sobie Nowego Roku bez tego koncertu. Od czasu, kiedy byłam dzieckiem i w domu pojawił się telewizor, całą rodziną zawsze oglądaliśmy ten koncert. Zgadzam się z Tobą, że od obejrzenia ciekawego programu naukowego nikt chyba nie ogłupieje. Właśnie z telewizji, z programu na kanale Historia dowiedziałam się, że Bernard Shaw był w swoich poglądach gorszy od Hitlera. Uważał, że powinno się eliminować (czytaj zabijać) ludzi odstających od reszty społeczeństwa tzn chorych, kalekich a nawet sic! leniwych. Nie uwierzyłabym, gdybym nie zobaczyła go przemawiającego na jakimś zebraniu. Mało tego, właśnie Bernard Shaw zaproponował wynalezienie jakiegoś gazu, aby w "humanitarny" sposób pozbywać się tych ludzi i znaleziono cyklon B.
Użytkownik: Marylek 11.04.2012 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też dałam do schowka. ... | Annvina
To jeszcze polecam, przy okazji: Zabawić się na śmierć: Dyskurs publiczny w epoce show-businessu (Postman Neil)
Na "Teleogłupianie" zasadzam się już od jakiegoś czasu, bo wydaje mi się, że to jest książka dla mnie. O telewizji zapominam do tego stopnia, że nawet jak mi ktoś coś poleci, nawet jak sobie zapiszę, to i tak nie oglądam. Zapominam, że jest. Gdybym mogła, to też wyrejestrowałabym odbiornik.
Użytkownik: Annvina 11.04.2012 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To jeszcze polecam, przy ... | Marylek
Zabawić się na smierć - do schowka!
Użytkownik: Kuba Grom 11.04.2012 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Telewizja to zło, wyrzućc... | Mantra
W zeszłym roku, w październiku, zepsuł się nam w domu telewizor. Był to trochę zalatany miesiąc, bo zaczynał się semestr, więc odkładaliśmy naprawę na później. Aż wreszcie po jakiś dwóch tygodniach uznaliśmy, że ostatnio pokazywano taką kaszanę, że nie ma po co go naprawiać. I tak już zostało. Stoi nadal w pokoju, okazjonalnie służąc mamie za wypukłe lustro aby zobaczyć się w sukience. Na ekranie przyklejona jest naklejka "Wyłącz telewizor - włącz myślenie".

Gdy brakuje rozrywki sięgamy po internet, wybierając sobie co chcemy. Przez ostatnie miesiące zobaczyłem już prawie wszystkie dostępne skecze kabaretu Potem i Monty Pythona. No i czytam. Mózg zatem pracuje swobodnie, aczkolwiek oczęta czasem protestują.

Zapewne ogłupianie nie jest zamierzeniem twórców telewizyjnych, ale schlebianie najniższym i wywołującym największy poklask gustom to właśnie wywołuje. Rzekoma misyjność telewizji jest załatwiana w godzinach późnonocnych, skłaniając wyrafinowanych filmoamatorów do prowadzenia żywotu zgoła sowiego. Nie dziwię się, że ludziom nie chce się płacić abonamentu.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 01.02.2017 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Telewizja to zło, wyrzućc... | Mantra
Z pewnym opóźnieniem i przez zupełny przypadek trafiła do mojego ucha piosenka idealnie wpasowująca się w temat tej książki, recenzji i dyskusji - chodzi o zespołu Luxtorpeda "Zerwali Sieć":

https://www.youtube.com/watch?v=kZlBjLfnj3Q

jej tekst jest po prostu PRZEŚWIETNY, te gry słów trafiają w samo sedno, także przez swą wieloznaczność:

Mediabeł Radiabeł Telewizjadłem
Wszystko co mi nadawał wyemitowałem zlew

mój dom to piżama misterium poranne telefon i kawa
zaglądam w ekran odbijam się od reklam
odwiedzam miejsca gdzie są fajne zdjęcia
potem czytam uważnie i badam
co mi wolno myśleć a czego nie wypada
otwarte szeroko monitora okno
siedzą dzieci w sieci łykają co leci

bądź sobą wybierz to co wszyscy dyrektywy nie negują
kwestii kierunku postępu w zakresie akcesji

a wokół sami eksperci
wytytułowani z najlepszych
i naminowani taką wiedzą
że coś wybuchnie jak powiedzą
dają cukierki z elektronicznej bombonierki
mocą inżynierii społecznej
sprawiają by żyło się lepiej
otwarte szeroko monitora okno
siedzą dzieci w sieci łykają co leci

bądź sobą wybierz to co wszyscy integralny plan
ułatwi zbilansowanie balansu intensyfikacji

Z ciemności wyrwany do światła leć
wyrwani z otchłani zerwali sieć

Mediabeł Radiabeł Telewizjadłem
Wszystko co mi nadawał wyemitowałem zlew

informacji natłok w duszy gasi światło
światło monitora nie zastąpi nigdy
życia prawdziwego nie tylko na niby
informacji natłok w duszy gasi światło

Z ciemności wyrwany do światła leć
wyrwani z otchłani zerwali sieć

Mediabeł Radiabeł Telewizjadłem
Wszystko co mi nadawał wyemitowałem zlew
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: