Dodany: 14.02.2012 18:14|Autor: zsiaduemleko

O odciskach na stopach


„Zmysłowa seria” brzmi intrygująco, choć nie należy zapominać o fakcie, iż poprzednia powieść wydana w ramach tego cyklu – „Jedenaście tysięcy pałek” Apollinaire’a – ze zmysłowością miała tyle wspólnego, co rabunek, zbiorowy gwałt, zasztyletowanie ofiary i ponowny zbiorowy gwałt na zwłokach. Delikatnie pisząc. Tym razem dobrano jednak znacznie bardziej adekwatną do zobowiązującej nazwy serii lekturę. „Anatomia. Monotonia” uderza w zdecydowanie subtelniejsze tony i odnoszę wrażenie, że jest lekturą na wskroś kobiecą – pisaną przez kobietę, o kobiecie i dla kobiety. Tak, wiem, mężczyźni też mogliby się z powieści czegoś nauczyć, ale cóż poradzić, skoro wolą oni zjeść goloneczkę, drapiąc się po wydatnym brzuchu, donośnie przy tym sapiąc, a potem narzekać „się nażarłem, nie mogę się ruszyć, gdzie pilot?!”. Nie oszukujmy się – powieść Edy Poppy raczej by ich od tego pilota nie oderwała (a już od golonki to na pewno), ale w ramach solidarności plemników dodam, że mnie do ponownej lektury najprawdopodobniej też nie udałoby się zagonić. Raz wystarczy.

Vår i Lou są małżeństwem; dosyć oryginalnym. Ona zarabia na życie pozowaniem nago i zalicza przygodny, pozbawiony uczuć seks z każdym nieznajomym, którego spotka. On angażuje się w romans z nastolatką, spaceruje z nią za rękę i karmi łabędzie w parku. Bułką. Co jednak w tym wszystkim najbardziej frapuje, to fakt, iż małżonkowie są świadomi wzajemnych przygód i świadomie sobie na nie przyzwalają. Ba, nawet im to nie przeszkadza w uprawianiu zmysłowego seksu, obdarzaniu się uczuciami oraz organizowaniu trójkątów. Wolny związek – marzenie każdego faceta! Ale czy aby na pewno? Sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli, gdy Lou podejmuje z małżonką ryzykowną grę. Stawia na szali swój, noszący znamiona romantycznego, związek z nastolatką i rzuca wyzwanie Vår – jeśli uda jej się zakochać w jakimkolwiek mężczyźnie, on przerwie swój romans. Podniecające? Intrygujące? Głupie? Trudno sobie wyobrazić, by tego rodzaju układy miały jakieś oparcie w rzeczywistości, ale może jestem najzwyczajniej w świecie zbyt słabo wyzwolony. Po prostu nie przemawia to do mnie i jakoś nie pozwoliło wejść w lekturę.

„Anatomia. Monotonia” traktuje nagość, fizyczność i seks bezpruderyjnie, naturalnie, wręcz surowo. Bohaterka wyraźnie oddziela sfery seksu i miłości, wychodząc z założenia, że tylko jedna osoba zasługuje, by otrzymać i to, i to. Jednak nie zacieraj dłoni w oczekiwaniu na wyszukane sceny, tych jest tutaj względnie niewiele. Edy Poppy skupia się bowiem na duchowych aspektach partnerstwa, wyzwolenia i granic swobody, posiadania oraz bycia w posiadaniu, różnicy między zazdrością a zaborczością. Często jest sentymentalnie, symbolicznie, nostalgicznie i melancholijnie, a bohaterka dużo uwagi poświęca wrażliwości zmysłów. Znaczenie wzroku i dotyku jest oczywiste, ale właśnie dźwięki, zapach i smak są tutaj wyraźnie wyeksponowane jako nieodłączny element atmosfery uczuciowej. Przecież nie bez powodu mówi się o zmysłowości i byłoby nieuczciwie zawężać jej odbiór do jedynie dwóch zmysłów.

Wszystko fajnie, bo trudno tak uczuciowe podejście autorki uznać za wadę, choć niektórzy oczekiwaliby zapewne nieco bardziej wyuzdanej lektury. Problem leży w tym, że zainteresowanie powieścią maleje z każdą przewróconą kartką. Vår, kleptomanka i pisarka, snuje się naga po mieszkaniu, namiętnie myśli o mężczyznach swojego życia, nasłuchuje dźwięków Londynu, pisze książkę o Ragnhild, czyli o sobie. Z czasem ta rutyna staje się dla czytelnika nużąca, męcząca i (nomen omen) monotonna, a na domiar złego bohaterka lubuje się w złotych myślach, których nie powstydziłby się sam Paulo Coelho. Kiedy przeczytałem fragment o tym, że życie to maskarada, gdzie zakładamy odpowiednie do okoliczności maski, musiałem się upewnić, czyją powieść czytam. Końcówka książki (wyłączając zakończenie) wręcz zlewa się w jeden miałki, sentymentalnie romantyczny bełkot i przyznaję, że wymagało nieco uporu, bym dobrnął do ostatniej strony. Niestety, te wady deklasują powieść w moich coraz słabiej widzących oczach, więc nie mogę z czystym sumieniem jej polecić, bo dłoni nie dam sobie uciąć, że się spodoba. Szanse na pozytywne jej przyjęcie rosną, jeśli jesteś kobietą. Inny poziom i rodzaj wrażliwości, którym dysponuje płeć nadobna, być może pozwoli czytelniczce dostrzec w „Anatomii. Monotonii” coś, co przegapi większość mężczyzn.

Na koniec humorystyczny aspekt i ciekawostka. Wydawnictwo W.A.B. skompromitowało się na odwrocie okładki (wydanie I, Warszawa 2011), myląc całkowicie imiona bohaterów powieści. Żenujące, że za tak reprezentatywny tekst odpowiada ktoś, kto powieści nie czytał. W kolejnych wydaniach ulegnie to zapewne poprawie, ale ja mam to na papierze.

Ciekawostka również dotyczy okładki tego wydania, a konkretnie zdjęcia na niej wykorzystanego. Fotografia autorstwa Cyrila Alberta-Gotranda przedstawia nie kogo innego, jak autorkę powieści we własnej osobie, choć w sumie nie wiem, po co ona leży na schodach. Cyril jest pierwowzorem Lou, tak jak Vår jest kopią autorki – Ragnhild Moe (Edy Poppy to pseudonim). Koniec ciekawostki.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1514
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: