Dodany: 08.02.2012 22:50|Autor: first-pepe

Czytatnik:

Trochę Hollywood, trochę Bollywood


Se poczytałem tę o to sztandarową pozycję współczesnej, polskiej fantastyki w roku 2010:

Fiolet (Kozak Magdalena)

Swego czasu przez neta przetoczyło się mrowie entuzjastycznych opinii o książce oraz całkiem skuteczna maszyna propagandowa Ani Brzezińskiej. Czy faktycznie warto?

Otóż, nie za bardzo.

Sztafaż fantastyczny w postaci Fiołków i Róż jest, ale w zasadzie stanowi jedynie pretekst dla innych, ważniejszych dla autorki elementów hollywoodzkich i bollywoodzkich, o czym za chwilę. Element science stanowi najbardziej interesującą rzecz w "Fiolecie", ale występuje jedynie przez kilkanaście stron, kiedy to trwa telewizyjny wywiad, podczas którego eksperci naukowi się płodzą i wywodzą na temat genezy Fiołków. I co? I nic, na tym koniec. Autorka, ustami jednego z bohaterów stwierdza, że "I po co to właściwie było?" Tak, jakby sama uznała, że na pole science fiction zapuszczać się nie będzie. A szkoda, bo ten fragment jest najbardziej interesujący z całej książki, a uzasadnienie naukowe zaproponowane przez autorkę, całkiem świeże.

Niestety i wcześniej, i później mamy przemieszanie hollywoodzkiego i bollywoodzkiego blockbustera w wersji spisanej. Pierwszy przejawia się w akcji w stylu zabili go, więc uciekł, a im więcej nieprawdopodobieństw i niedorzeczności, tym lepiej (jakieś wątki szpiegowskie, czy Death Race). Drugi z kolei odznacza się w wielkiej, miłosnej operze mydlanej z udziałem głównej bohaterki, która ma pewnie z dwadzieścia parę latek, ale zachowuje się jak piętnastolatka wypuszczona przez rodziców na kolonie. Mdłe to, niesmaczne i zdecydowanie niezbyt wysokich lotów. Do tego psychologia jest na poziomie Harlequin Medical, zaś mocno średni warsztat autorki, powoduje momentami mdłości i niedowierzanie, że czytelnik wpadł jak śliwka w kompot (no bo przecież miała być fantastyka, a nie "Ania z Fioletowego Wzgórza"). Na szczęście koncepcyjnie jest nieco lepiej i to ratuje nieco tę książkę jako wartą przeczytania.

Powiem tak - Kozak jakimś tam rzemieślnikiem jest, chwilami czytało się toto niezgorzej, ale trochę tego za mało i za dużo mdli od przeżyć wewnętrznych Miłki. Może jakbym miał znowu z 15 lat i był płci odmiennej, to bym czytał z wypiekami na twarzy, a tak pozostał spory niedosyt.

Na marginesie - książka ma ogromniastą, grubą czcionkę pozwalającą czytać bez okularów do wady +/- 5 dioptrii :)


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 721
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: