Dodany: 02.07.2007 15:46|Autor: Pietruh

Podróż sentymentalna...


Gdy zabierałem się za czytanie "Listy Przebojów Trójki", miałem za sobą wiele lat (15) spędzonych z Trójką i ze wspomnianą Listą. Marek Niedźwiecki miał ogromny wpływ na moje gusta muzyczne i na pewien rodzaj "tolerancji muzycznej", jaką w sobie wykształciłem na przestrzeni tych 15 lat.

Książka zaczyna się w 1994 roku. Marek dzieli się z czytelnikami swoim życiem, które okazuje się bardzo aktywne i niezwykle ciekawe. Mówi nam o "swoich miejscach na ziemi": o Australii, Nowej Zelandii, Szklarskiej Porębie, Augustowie, Górach Izerskich, swoim rodzinnym Szadku...

Mówi o ważnych dla niego wydarzeniach, o "ostatnich listach", o nowych Panach Dyrektorach, o "nowej" Trójce, o ludziach, z którymi się spotykał, wspomina o tym, jak przeżywał wiadomości o "przejściach na drugą, lepszą stronę" ludzi z pierwszych stron gazet, o swoich znajomych, zupełnie prywatnych i anonimowych, o dalekich i zupełnie bliskich podróżach, o walce z samym sobą, ze swoimi słabościami i przyzwyczajeniami (tu przegrywa, ale zupełnie świadomie :), na dodatek z korzyścią dla siebie i często dla słuchaczy Trójki)...

Opowiada nam też o swoich prywatnych odkryciach (staje się amatorem i propagatorem australijskiego wina), o smakach i zapachach (szczególnie Australii i okolic), o swojej walce z kaloriami, o coraz częstszych wizytach u Saszy (masażysta), który ma coraz więcej pracy z markowym kręgosłupem, o Biegu Piastów w Jakuszycach (o "magicznym starcie"), o chodzeniu i bieganiu, o swoim prywatnym, choć nie do końca "własnym" życiu...

Przede wszystkim jednak dzieli się z czytelnikami Swoją Muzyką. Opowiada o Radiu Kalifornia, o chillout coffee, o smooth jazzie, o zdecydowanie zbyt częstych zakupach płytowych, o "muzyce ciszy", o "piosenkach z dzwoneczkami", o wywiadach, o swoich muzycznych zauroczeniach (Basia, Eagels, Madonna, Lionel Richie) oraz całej masie odkryć zupełnie nie dla każdego i nie zawsze...

Na łamach książki wyłania się Pan Marek Niedźwiecki, który przez ponad 25 lat pracy w Trójce pozostał wierny sobie, wierny swojej muzyce (okazuje się, że bardzo różnej od tej z list przebojów) oraz, mimo napisania tak osobistej, niemal biograficznej książki, bardzo anonimowy, odsłaniający siebie tylko na tyle, na ile sam chce.

Ja, przemieszczając się przez "Listę Przebojów Trójki" i "markowe wspomnienia", starałem się znaleźć siebie. Swoje wspomnienia, które były "równoległe" do tych książkowych. Znalazłem...

Polecam...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1180
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: