Dodany: 03.01.2012 10:46|Autor: kornwalia

Romans & kapitalizm


Jest to na pewno książka dla fanów Jane Austen i sióstr Brontë. "Północ Południe" to kolejny kąsek z pysznego XIX-wiecznego tortu ze wszystkimi jego wisienkami. Śledzimy losy Margaret Hale, która po pewnych zawirowaniach życiowych przeprowadza się z rodziną z południowej angielskiej wioseczki do przemysłowego miasta Milton. Tam poznaje jego mieszkańców, ale też problemy północnej Anglii. Gaskell pewne schematy koleżanek po piórze zachowuje: jest panna, jest kawaler, a nawet dwóch, problemy finansowe, choroby, rodzinny sekret i proszona kolacja. Wprowadza jednak nowości. Przede wszystkim ważnym wątkiem jest pokazanie przemysłowego miasta, obserwacja kapitalizmu w praktyce, fabrykantów i robotników oraz rodzące się między nimi napięcia i brak zrozumienia. Momentami pachniało mi to trochę Zolą, który kilkadziesiąt lat później podjął te same tematy. Poza tym między głównymi bohaterami jest różnica klasy społecznej. Co ciekawe, jeden z nich, uwaga, oddala się od Kościoła (!), choć nie traci samej wiary. Gaskell wchodzi też do dzielnicy robotniczej, zagląda do domów robotników i choć czasem trochę koloryzuje ich język, to jednak przemyca sporo prawdy (choćby o pracy dzieci). Bardzo mi się to podobało, choć, nie ukrywam, największe emocje wzbudził we mnie wątek romantyczny. Pan Thornton jest chyba równie wspaniały co pan Darcy, no, może ociupinkę mniej ;). Za to zakończenie jest zdecydowanie lepsze niż w "Dumie i uprzedzeniu", po którym zawsze miałam uczucie pewnego niedosytu.

Odnośnie do stylu pisarki niech mi wolno będzie powiedzieć, że nie przeskoczyła w moim osobistym rankingu Austen, jednak bardzo jej nie ustępuje, zaś fakty, że przyjaźniła się z Charlotte Brontë, a jej fanem był Dickens, niech mówią same za siebie. Elizabeth Gaskell stawia na wewnętrzne myśli bohaterów i rozmowy. Nie przywiązuje dużej wagi do opisów wnętrz pokojów czy krajobrazów, ten aspekt raczej u niej kuleje. Jest sporo dialogów, czasem może odrobinę za sztywnych, ale bez zgrzytów; natomiast coś, co mi się zdecydowanie nie podobało, to obdarzenie postaci niesamowitą wręcz skłonnością do płaczu: wszyscy niemalże potrafią tam nie tylko ronić łzy i płakać, ale też szlochać, wybuchać płaczem, wpadać w rozpacz i nie raz, nie dwa ktoś ma twarz mokrą od łez (mężczyźni też!). Jeśli o to chodzi, to uważam, że zdecydowanie przesadziła, w końcu pisała o powściągliwych Anglikach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2466
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: perez550 20.01.2012 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to na pewno książka ... | kornwalia
North and South to pierwsza anglojęzyczna książka, którą przeczytałem w oryginale. Dodając do tego fakt, że uczyniłem to na wschodzie, w kraju islamskim sprawia, że miło będę wspominał tę pozycję:) chociaż nie powaliła mnie na kolana, szczerze polecam:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: