Dodany: 08.06.2007 21:06|Autor: norge

Nie wzbudza emocji...


„Złoty pelikan” wywołał we mnie mieszane uczucia. Określiłabym je jako spore rozczarowanie, ale na szczęście nie była to totalna katastrofa. Wierzę jednak, że książka może zainteresować, a nawet zachwycić, osoby szczególnie rozmiłowane we współczesnej, ambitnej literaturze, być może studentów polonistyki, krytyków literackich itp. Mnie, czytelniczkę z kategorii zwykłych zjadaczy książek, zirytowały w „Złotym pelikanie” następujące rzeczy:

1. Niepokojące podobieństwo do „Kroniki ptaka nakręcacza”. Taki sam niepozbierany bohater; wali mu się życie, spotyka dziwnych ludzi, śnią mu się jakieś niestworzone rzeczy itp. Zamiast studni jest symboliczna wędrówka przez długi, ceglany tunel bez końca. I wśród tej miałkiej fabuły przewijają się wartościowe myśli, które czytelnik może wyławiać, nanizując je jak perełki na sznureczek. Jako całość - nie przemawia do mnie.

2. Podobnie jak Murakami, tak i Chwin wprowadza mnie w błąd. „Złoty pelikan” nie jest realistyczną powieścią obyczajową, jak można by oczekiwać po przeczytaniu pierwszych rozdziałów, ale jakimś groteskowym skrótem literackim, moralitetem, przypowieścią. Brr, nie znoszę moralitetów, a już zwłaszcza w takiej formie. Chociaż nie zawsze. ”Daleko od Nilfheimu” też ma charakter moralitetu i refleksji nad kondycją moralną człowieka, a zrobił na mnie 10 razy mocniejsze wrażenie niż chłodna, podobno wysmakowana proza Chwina.

3. Właśnie. Od powieści bije chłodem i dystansem. Prawdopodobnie dlatego nie potrafię przejąć się losami bohatera o imieniu Jakub. Mało mnie obchodzi, co się dzieje z jego duszą i sumieniem i nic na to nie poradzę. A przejmować się losami postaci książkowych okropnie lubię.

4. Nadmierna i powodująca przesyt wirtuozeria języka. Nie dotyczy to może całej książki, bo początek jest niezły, ale zaraz potem męczące elementy stają się dominujące. Nieodparcie towarzyszy mi poczucie, że autor „się wysila”. Proszę bardzo, oto opis skarpetek:

„Cóż zaś mówić o skarpetkach. Przykleiła je [żona Jakuba] do szyby okna wychodzącego na balkon. Kolorowe, podobne do złotych rybek, skalarów, welonek, płynęły teraz po szkle w smutną nieskończoność nadmorskiego pejzażu. Jedna jasnoczerwona ze srebrnym wzorkiem na pięcie, szybowała nad widocznymi w oddali wieżami Katedry jak bluźniercza gwiazda betlejemska, ciągnąc za sobą wyprutą pomarańczową nitkę, na której jak jaskółki na telegraficznym drucie usiłowały siadać ogłupiałe muchy*”.

Niezłe, prawda?

Teraz będzie o tym, co w powieści jednak doceniłam:

1. Ciekawy i całkiem udany chwyt typu „zbliżenie i oddalanie obiektywu kamery”. Obserwujemy rozterki Jakuba i nagle przenosimy się na wysokość, która pozwala nam dojrzeć cały świat. Te migawki z życia globu podkreślają sytuację, w jakiej znalazł się Jakub z Gdańska, maleńki trybik w olbrzymiej maszynie.

2. Wspomniane wcześniej „perełki myśli”. Mam do nich słabość i jak tylko w mojej głowie zacznie się proces wyławiania, książka od razu zyskuje na wartości. Np.:

„Granice naszego języka są granicami naszego świata”.
„Czy człowiek jest winien nieszczęścia, które spotyka innego człowieka?”.
„Nawet jeśli odmawiamy udziału w sprawach świata, to przecież zawsze, właśnie przez swoją odmowę, jakiś w nich udział bierzemy”*.

3. Podoba mi się treść przesłania Chwina, o ile, przy moim braku zachwytu nad książką, zdołałam je właściwie odczytać. Że jako ludzie XXI wieku wpadliśmy w relatywistyczną pułapkę, gdzie nic nie jest do końca ani złe, ani dobre. Gdzie znika poczucie grzechu, a odpowiednio dobrane słowa pozwalają nam uciec od prawdy. Podłość da się określić mianem „przeoczenie”, zdradę można nazwać „wyborem mniejszego zła” itd., itd., a jakby co, to winne są okoliczności, ciężkie czasy, toksyczni rodzice, stres, w którym żyjemy itd. Tylko dlaczego nie czujemy się z tym komfortowo? - pyta Chwin.

4. Jest tak mało powieści, które opisują naszą polską współczesność - kondycję duchową społeczeństwa, zagrożenia, jakie niosą dzisiejsze czasy - że każda, choćby trochę bardziej niż inne udana próba zasługuje na uwagę. Na jak wielką uwagę, to już trzeba ocenić samemu.



---
* Stefan Chwin, „Złoty pelikan”, Wydawnictwo Tytuł, 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4604
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: exilvia 10.06.2007 01:13 napisał(a):
Odpowiedź na: „Złoty pelikan” wywołał w... | norge
„Granice naszego języka są granicami naszego świata” Wittgenstein.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 12.06.2007 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: „Złoty pelikan” wywołał w... | norge
A mnie się niezwykle ta książka podobała, zresztą podobnie jak dwie inne tego autora ("Esther", "Hanemann"), które czytałam. Odpowiada mi ten sposób obrazowania, odpowiada mi sposób skarykaturowania naszej rzeczywistości. Dystans - tak, na pewno większy, niż w "Hanemannie", ale też może jest on wyrazem pewnego odcięcia się autora od postaci Jakuba, podkreślenia, że nie utożsamiał się w trakcie pisania ze swoim bohaterem. Natomiast czego jestem niemal pewna, to, że podobieństwo do "Kroniki ptaka nakręcacza" jest przypadkowe, bo obie książki ukazały się w Polsce w tym samym czasie (2004); wątpię, aby autor "Pelikana" mógł czytać "Kronikę" w wydaniu angielskim, choćby dlatego, że nasze księgarnie anglojęzyczne sprowadzają głównie dzieła tych pisarzy, którzy już byli tłumaczeni na polski, a jeśli się nie mylę - to właśnie ta książka zapoczątkowała popularność Murakamiego w Polsce. Traktowałabym więc tę zbieżność raczej jako dowód uniwersalności pewnych kwestii (w danym wypadku - zagubienia i nieporadności człowieka w rzeczywistości z przełomu XX i XXI wieku).
Ale tak czy owak, zawsze akceptuję, ba, wręcz lubię czytać recenzje krytyczne napisane ładnie, logicznie, z uzasadnieniem zastrzeżeń pod adresem utworu, a bez urażania uczuć czytelników, którym się książka podoba - a takie właśnie są Twoje - więc zawsze sięgam po nie z przyjemnością.
Użytkownik: visia 21.06.2007 08:37 napisał(a):
Odpowiedź na: „Złoty pelikan” wywołał w... | norge
Dobra recenzja.
Właśnie przeczytałam Złotego pelikana i choć nie jestem wobec tej książki aż tak krytyczna, to rzeczywiście czegoś jej brak. Opis skarpetek przyklejonych do ściany i lakierków ślubnych do podogi zirytował mnie chyba jeszcze bardziej. Takich opisów jest jeszcze więcej, a ponadto książka w ogóle jest miejscami przegadana, np. fragmenty opisujące życie Jakuba jako kloszarda są zbyt rozwlekłe, przez dłuższy czas jest to jeden męczący ciągnący się bez końca opis, gdzie autor podaje wciąż nowe szczegóły, moim zdaniem niepotrzebnie (albo dłużyzna o tym jak bohater spędzał czas z żoną w szczęśliwych latach swojego małżeństwa...brrr). Książka zyskałaby na wartości, gdyby ją trochę skrócić. Bo generalnie przesłanie jest poruszające i cała powieść również. Na pewno ją zapamiętam.
Kolejną wadą jest (zamierzony jak myślę) brak dialogów. To czyni powieść ciężką, zważywszy jej pokaźną objętość.
No i ten dystans. Ale nie jestem pewna, czy to wada. Jakubowi istotnie trudno współczuć, ale jednocześnie wyczuwałam czytając, że jest on rzeczywiście "everymanem", tzn., mną również. To takie jakby spojrzenie z dystansu w głąb siebie. Współczesnego człowieka.
Więc generalnie dobra książka i zmusz ado myślenia. Dam 5 i sięgnę po następną.
Użytkownik: joanna.syrenka 19.09.2007 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: „Złoty pelikan” wywołał w... | norge
Skończyłam dzisiaj czytać i częściowo zgadzam się z Twoimi uwagami.
Troszeczkę rozczarowała mnie fabuła - nie tyle, że był to moralitet, ile że niebezpiecznie przypominała mi... Janusza L. Wiśniewskiego (naukowiec we współczesnym świecie) - Murakamiego nie czytałam, więc trudno mi stwierdzić, czy do "Kroniki..." jest jeszcze bardziej podobna.

Początek mnie powalił. Opis Gdańska, w którym nie pada ani jedno słowo "Gdańsk". Wspaniały język. Ciekawe zawiązanie akcji. No a potem to już huśtawka - sinusoida. Nie mniej postawiłam piątkę, bo rzeczywiście książka na to zasługuje.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: