Dodany: 07.11.2011 10:42|Autor: nutinka

Książka: Asklepios
Stancu Horia

1 osoba poleca ten tekst.

Asklepios


Według Hezjoda Asklepios był herosem, synem Apollina i Koronis, tesalskiej księżniczki, natomiast przez Homera opisany został jako śmiertelny lekarz, wychowany przez centaura Chirona i przez niego nauczony sztuki lekarskiej. Leczył ludzi do czasu, gdy na prośbę Artemidy wskrzesił Hippolitosa, czym tak rozgniewał Zeusa, że bóg za pomocą pioruna przeniósł go do Hadesu. Z czasem Asklepios został uznany za boga i ludzie składali mu wota w podzięce za uzdrowienie. Tyle w skrócie wiemy z mitologii.

W powieści „Asklepios” główny bohater spędza dzieciństwo na dworze Eumenichesa, przekonany, że jest jego synem. Delikatny chłopiec towarzyszy często niewolnikowi Chironowi, który uczy go sztuki leczenia ziołami i opatrywania ran. Gdy Agamemnon zbiera wojska przeciw Troi, Asklepios, ciekawy świata i tęskniący za wędrówką, rusza w drogę wraz z nim. Nie dane jest mu jednak dotrzeć pod Ilion z wojskami greckimi – wielodniowa burza zapędza statek, którym płynie, do ujścia Nilu, zwanego wówczas Egiptosem. Siedmioletnia niewola nie jest jednak dla Asklepiosa czasem straconym. Nasz bohater dogłębnie poznaje egipską sztukę leczniczą, najlepszą w tych czasach, co będzie miało ogromny wpływ na jego sławę uzdrowiciela. Gdy niewiele czasu dzieli go od powrotu do ojczyzny, nieoczekiwany splot wydarzeń zmusza go do ruszenia w drogę ku nieznanym krajom. Wędruje przez Nubię, Etiopię, Sumer, Asyrię, ucząc się języków i sposobów leczenia, zaznając sławy i więzienia, bogactwa i nędzy. Kiedy dociera do Troi, wojna właśnie dobiega końca.

Asklepios jest bohaterem trzeźwo patrzącym na świat, dostrzegającym zabobony i tłumaczącym je realistycznie. Widzi też cały brud i mizerię otaczającej go rzeczywistości i dostrzega mechanizm rodzenia się legendy trojańskiej: „Niewielkie utarczki zmieniały się w czyny niesłychanego męstwa, ucieczka z pola bitwy lub klęska bywały interpretowane jako rezultat wtrącania się do akcji wojennej bogów przyjaznych Troi. Zdrada przybierała postać pomysłowości i zręczności Odysa i Epejosa, wojna prowadzona dla zdobycia łupów stawała się walką sprawiedliwą. [...] wędrowni śpiewacy, uderzając w struny gitar, zaczynali tworzyć pierwsze fragmenty pieśni o wojnie z Ilionem. Prawda szła w niepamięć, obumierała”*. Może warto wspomnieć te słowa, czytając Homera.

Horia Stancu to mało u nas znany rumuński pisarz. Ma w dorobku kilka powieści historycznych dla młodzieży, napisanych na przyzwoitym poziomie. Jego powieści odznaczają się dobrze zarysowanym tłem historycznym i sprawnie poprowadzoną akcją. „Asklepios”, z powodu wędrówki głównego bohatera po starożytnych krainach i profesji, jaką się para, kojarzyć się może z „Egipcjaninem Sinuhe” Waltariego i, chociaż nie jest to powieść aż tak obszerna, broni się doskonale, pozwalając przyjemnie spędzić kilka wieczorów na lekturze.



---
* Horia Stancu, „Asklepios”, przeł. Janina Wrzoskowa, wyd. Nasza Księgarnia, 1989, s. 234.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2882
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Lykos 01.03.2013 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Według Hezjoda Asklepios ... | nutinka
Przegapiłem recenzję i pewnie długo jeszcze bym się na nią nie natknął, gdyby nie dzisiejszy wpis Rbita. Warto więc od czasu do czasu pisać o recenzjach, które wydają się nam ważne, może komuś przyda się takie przypomnienie.

Książkę Stancu przeczytałem z przyjemnością - jest tu wartka akcja, wiele ciekawych obserwacji natury ludzkiej, na ogół gorzkich. Ale "Egipcjanin Sinuhe" to nie jest, mimo wielu podobieństw (bohater - lekarz, tułaczka po świecie, nieszczęście, jakie bohater ściąga na ukochaną osobę). Czytałem "Asklepiosa" dawno temu i szczegóły mi się zatarły w pamięci, ale pamiętam, że drażniły mnie - upierdliwego pedanta - pewne anachronizmy. Największym z nich jest równoczesność Sumeru i wojny trojańskiej. Upadek Sumeru nastąpił jakieś siedem wieków wcześniej i nawet nazwa kraju zatarła się w ludzkiej pamięci - pisało się wówczas (i pewnie mówiło) o Kraju Nadmorskim. Język sumeryjski przetrwał jako język liturgii, język uczonych i język ułatwiający zrozumienie tekstów akadyjskich, nafaszerowanych tzw. sumerogramami. Znali go nieliczni, jego rozpowszechnienie można porównać do znajomości łaciny we współczesnej Europie. Nie wiem, dlaczego Stancu posłużył się nazwą Sumeru, może uznał, że termin Kraj Nadmorski nic nie powie przeciętnemu czytelnikowi?

Zresztą myślę, że normalny czytelnik nie podchodzi do takich szczegółów tak upierdliwie jak ja i dlatego właśnie może delektować się treścią i myślami zawartymi w "Asklepiosie". Czego mu - Wam - życzę, bo mimo wszystko warto książkę przeczytać.

Nutinko, ukłony i wyrazy sympatii!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: