Dodany: 14.10.2011 14:09|Autor: Agataq

Czytatnik: Porachowane litery

3 osoby polecają ten tekst.

Z życia w wielkim mieście - 1 październik


Zauważyliście, że w amerykańskich filmach główny bohater krzyczy rano „spóźniłem się”, po czym wyskakuje z łóżka, naciąga spodnie i wychodzi? Więc, dzisiaj rano, postanowiłam tego spróbować. To jest – takiego szybkiego wyjścia. Obudziłam się rano i patrząc na zegarek zawyłam „cholera”, gwoli informacji dodając „spóźniłam się!”. Zrywam się zatem z łóżka i biegnę do łazienki. Mam mnóstwo wiecznie splątanych włosów, muszę zrobić z nimi cokolwiek. Wyobrażacie sobie wyjść z domu bez umycia zębów? Pośpiesznie je zatem odświeżam. Ubranie się... Sypiam w pidżamie, nie w podkoszulku i gatkach, odpada po prostu naciągnięcie spodni. W dodatku muszę poradzić sobie z podpaską – właśnie dostałam okresu. Krótkie spojrzenie w lustro informuje mnie, że nie mogę wyjść bez choćby namiastki makijażu. Ok, nie położyłam się zbyt wcześnie tej nocy – wokół moich oczu są ciemne obwódki, które bardziej niż na zwykły brak snu wyglądają jakby ktoś potraktował je pięścią. Nos mam czerwony – nos mam czerwony zawsze. Wokół ust żółto-wątrobiane plamy. Blade policzki, nawet dość gładkie. Ta kompilacja kolorów wymaga chociaż lekkiego podkładu. Tusz do rzęs i całą resztę mogę sobie w sumie darować, choć nadal daleko mi do ideału.

Po tym jakże burzliwym początku – chwytanie swetra, telefonu i kluczy - rzeczywiście przypomina zachodnią telewizyjną papkę. Niestety nie udaje się bieg do tramwaju, bo żaden nie jedzie. Czekanie – po spojrzeniu na rozkład – okazuje się bezsensowne i na następny przystanek idę. Idę – nie biegam codziennie rano, wieczorem i po południu, moja kondycja jest żadna – idę, a i to na dłuższą metę nie wychodzi mi jakoś świetnie. W dodatku dziś jest sobota i dociera do mnie, że choć korków nie będzie, to komunikacja miejska ma mniejszą częstotliwość.

Tymczasem mogę odpocząć w tramwaju. Bez śniadania i bez kawy. Ale po tak gwałtownym poranku i tak jest przyjemnie. Amerykańskie filmy kłamią, fałszują rzeczywistość. A to dopiero początek dnia w małej, europejskiej stolicy...

Słońce przez całą drogę denerwująco świeci mi w oczy. Żadnych miłych wiadomości jak na razie, ani przyjaznych twarzy. Może powinnam się cieszyć, że już nic więcej się nie wali? Na dodatek w taki dzień człowiek ubiera się nieadekwatnie do pogody. Jest jesień i jest bardzo ciepło. A ja mam ten nieszczęsny sweter w garści, sportowe buty, które do najlżejszych nie należą i bluzkę z długim rękawem. Nie na dzisiejszą pogodę. Wszystko przez ten poranny pośpiech.

Śniadanie w pracy dość udane. Ponieważ jednak nie było czasu na robienie i picie kawy, kupiłam wafelka w czekoladzie. Jedyny sposób na uzyskanie przytomności, której wymaga pierwsza klientka. Pokrzepiona jogurtem i wafelkiem, po którym jeszcze bardziej rozbolały mnie wnętrzności, mogłam poddać się rytmowi pracy. Nadejście szefostwa uniemożliwiło tylko zaplanowaną przed wyjściem rozrywkę, czyli oglądanie serialu... Zatem jako grzeczny pracownik sprzątam i wynoszę się – czeka mnie popołudnie porządków, poranek nie sprzyjał zmniejszeniu się bałaganu.

Szczegół nie do uniknięcia w komunikacji miejskiej – dzieci nie umiejące korzystać z telefonów i słuchające przy ich pomocy muzyki, która niekoniecznie podoba się pozostałym użytkownikom danego środka transportu. To samo właściwie dotyczy ludzi którzy za pomocą słuchawek koniecznie chcą stracić słuch – i mimo słuchawek zmuszają otoczenie do słuchania tego co i oni. W takich dramatycznych sytuacjach sama wciskam słuchawki na uszy i słucham cicho tych trzech piosenek, które mam zapisane w telefonie. Skąd wiem że cicho? Bo nadal słyszę co się wokół mnie dzieje, a kiedy je zsunę nie uwierzysz ze wydobywa się stamtąd dźwięk. Opcja ta przydaje się też w innym przypadku, ale mającym ten sam cel – zagłuszyć co można usłyszeć. Chodzi o rozmowy prowadzone w komunikacji miejskiej – zarówno telefoniczne (jak tu nie znienawidzić ery telefonów komórkowych?), jak i te twarzą w twarz. Można usłyszeć na przykład o młodej kobiecie, która ma tak ciężki kaszel, że musi nosić podpaskę, bo sika w czasie kaszlu... ze szczegółami...

Dzień jeszcze się nie zakończył. Stało się coś co miało się skończyć jakiś czas temu. Resztki bezsensownego zauroczenia objawiły się nie intensywnie – ale wyjątkowo rozpaczliwie. Smutek rozlał się po wnętrznościach, dziwna pustka ogarnęła myśli i zostawiła tak na parę minut. I nim to przeminęło, dołączyła świadomość. Nie rozpoczęła od tego co ważne – od pewności ze to nie to, z pewnego letniego wieczora. Nie, świadomość rozpoczęła się od dziewczyny, neutralnie-obojętnego stosunku do mnie, wreszcie jego specyficznego uroku. Później dopiero rozsądek przypomniał jak się sprawy maja, przypomniał że tak uznałam, tak przyjęłam, tak zaakceptowałam. Rozsądek stanowczo góruje nad moimi uczuciami, ale nie zawsze radzi sobie z emocjami tak jakbym chciała. I pozwolił dziś dominować emocjom, tej przedziwnej pajęczynie chłodnego smutku i żalu za tym co nawet się nie rozpoczęło. A przecież już zdążyłam zamknąć całą kwestię, wyłączyć i określić rzeczywistość bez wywołanych uczuć. Wszystko zostało przywrócone do stanu odpowiedniego, niezależnego.

Pozwoliłam chwili ogarnąć mnie. Pożegnałam się wreszcie i poddałam się skurczowi szlochu, pozwoliłam wstępnemu momentowi płaczu zawładnąć mną. Weszłam do chłodnego, ciemnego mieszkania. Prawie już noc. Pójdę spać, dzień się skończył.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 690
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: