Dodany: 25.07.2011 13:44|Autor: A.Grimm

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Oszust
Melville Herman

3 osoby polecają ten tekst.

Piękne kłamstwo i gorzka prawda


Mówimy "Herman Melville" - myślimy: "Moby Dick", tymczasem nie jest to jedyny utwór w dorobku tego pisarza. Dla nielicznych nie jest to pewnie prawda objawiona, jednak w świadomości większości osób Melville prawie nie istnieje. W Stanach Zjednoczonych i Anglii sprawa prezentuje się za pewne dużo, dużo lepiej, ale to już inna para kaloszy. Faktem jest, że amerykański pisarz napisał jeszcze szereg innych powieści i opowiadań, a także zajmował się liryką. Do poszerzenia mojej znajomości dzieł Melville'a skłoniła mnie historia obłąkanego Ahaba i białego wieloryba, którą do dzisiaj jestem zafascynowany. Wybór - którym rządził czysty przypadek - padł na "Oszusta" napisanego w 1857 r. Był to jeden z ostatnich prozatorskich utworów autora "Moby Dicka". Rzecz jest warta odnotowania, bowiem Melville żył jeszcze 34 lata. Czas ten poświęcił jednak na podróże, pracę akademicką, a twórczość ograniczył wyłącznie do poezji.

O ile w "Moby Dicku" płaszczyzna fabularna służyła w dużej mierze wyeksponowaniu planu alegorycznego, o tyle w "Oszuście" tej pierwszej jest jak na lekarstwo. Akcja dzieje się w Prima Aprilis (nie jest to bez znaczenia!) na parowcu "Fidele", płynącym po Missisipi. Składa się na nią szereg scen, dialogów i dyskusji pomiędzy przypadkowymi osobami, z których jedna gra prawie zawsze rolę naciągacza i oszusta. Sporadycznie pojawiają się typowo melvillowskie, na poły eseistyczne, narratorskie rozprawki na jakiś temat; w "Oszuście" dotyczą one najczęściej procesu pisania i tworzenia. Spoiwem dla powieści nie jest akcja ani bohaterowie, ale wspomniany wątek oszusta, a mówiąc dokładniej, intelektualna zawartość książki, której problematyka krąży wokół wiary, nie tyle w Boga, co w drugiego człowieka. Naturalnie, podejmując się takiego tematu, Melville poruszył także szereg innych problemów.

Patrząc na dzieło amerykańskiego pisarza powierzchownie, powyższe zagadnienie wyda nam się banałem. Bo czy tu w ogóle jest miejsce na jakieś wnioski? "Oszust" pokazuje nam cwaniaków, hochsztaplerów i złotoustych łotrów, którzy oszukują ludzi na rozmaite sposoby i wyciągają od nich pieniądze. Naiwność ofiar i jaskrawość oszukaństw nie pozostawiają pozornie miejsca na jakąkolwiek dyskusję, co jest tym dziwniejsze, że dyskusji takich nie brak w samej książce. Proszę sobie wyobrazić oszusta, którego wątpliwa etycznie działalność jest wyłożona jak na tacy, a który szuka jakichś nie rzadko filozoficznych podstaw dla tej działalności. Struktura to lekko pęknięta i nie łatwo przyswajalna dla współczesnego czytelnika - o czym jeszcze wspomnę - ale problemy wciąż aktualne. Przede wszystkim jest to bowiem konfrontacja wspomnianej wiary (w powieści częściej nazywanej ufnością bądź zaufaniem) z prawdą. Od wyboru jednej z nich uzależnione jest w dużej mierze także szczęście i samopoczucie człowieka. Prawda wyzwala - jak rzecze ludowe porzekadło, ale jeszcze częściej rodzi sceptycyzm, pesymizm i izolację. Takich mizantropów nie brakuje w "Oszuście". Narrator opowiada się, rzecz jasna, po stronie prawdy, ponieważ nie sposób nie opowiedzieć się po stronie wartości etycznie wyższej, ale jednocześnie znać, że bynajmniej nie musi ona dawać szczęścia. W to wszystko wpleciony jest topos theatrum mundi, a treść "Oszusta" zahacza o, eksploatowany w "Moby Dicku" problem wolnej woli i przeznaczenia.

"Oszust" nie jest powieścią łatwą. Jest wprawdzie krótszy od "Moby Dicka", ale nie posiłkuje się tradycyjnymi rekwizytami, takimi jak elementy powieści przygodowej. Jest to utwór w dużej mierze filozoficzny, chociaż na niebezpiecznym gruncie Melville postanowił ulokować swoje przemyślenia. Gruntem tym stają się niecne praktyki oszustów, a oni sami wprawnymi interlokutorami dla oszukiwanych. To może budzić dysonans i miejscami ociera się o groteską. Łatwiej uda nam się umieścić to w groteskowych ramach, jeśli damy ponieść się wyobraźni i zdepersonifikujemy część osób, przyznając im status narzędzi w rękach losu bądź Boga, który z nas drwi. Podstawowy problem powieści trafnie wykłada w jednym z końcowych rozdziałów balwierz: "obawiam się, niestety, że, wy filantropi wiecie lepiej, co to jest dobroć, niż czym są ludzie" [1]. Mowa więc o ideale etycznym i prawdzie o człowieku. Ideał okazuje się zabawką w rękach kłamcy, bądź wdzięczną iluzją dla poszkodowanego. Ostatecznie nie prowadzi do niczego dobrego. Temat skądinąd jest niezwykle nośny aż do dzisiaj, a może nawet, szczególnie dzisiaj, w czasach, gdy ochoczo dekonstruuje się wszelkie ideały, obnażając ich wady. Problemem przy odbiorze książki może być tylko to, że Melville wykorzystał materiał jaskrawy, który z naszej perspektywy może wydawać się już zbyt oczywisty, a przede wszystkim anachroniczny. W swoim rozbijaniu idealnych wyobrażeń i etycznych fundamentów sięgnęliśmy dalej, co nie zmienia faktu, że słusznie przyznaje się amerykańskiemu pisarzowi umiejętność dostrzeżenia współczesnych mu i nadchodzących problemów. Choćby z tego względu można poświęcić tej książce czas.


---
[1] H. Melville, "Oszust", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990, tłum. Adam Szostkiewicz, s. 316.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3787
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Klosterkeller 29.07.2011 05:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówimy "Herman Melville" ... | A.Grimm
Ksiązka dobra, ale trochę ciężka.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: