Zdumiewające są nasze uprzedzenia czytelnicze. Nie rozumiem, dlaczego dawniej twórczość Stanisławy Fleszarowej-Muskat automatycznie podpiąłbym pod "romansidła". Dzięki akcji "czytajmy Fleszarową" Analaw, sięgnąłem po tę wybitną polską prozaiczkę i już po raz drugi (po "Stangrecie jaśnie pani") przepadłem w powieściowym świecie, po raz drugi się zachwyciłem.
Akcja
Pod jednym dachem, pod jednym niebem (
Fleszarowa-Muskat Stanisława)
toczy się w ciągu jednego dnia. Z okazji jubileuszu (40-lecie małżeństwa) Wiktora i Karoliny Wysoczarskich przy rodzinnym stole zasiadają ich dzieci, wnuki, owdowiałe matki, a także przyjaciele rodziny - łącznie czternaście osób. Przyjęcie przebiega ustalonym trybem pośród konwencjonalnych rozmów i sporych ilości jedzenia. A jednak każda z tych osób tak gładko wchodząca w rolę matki, żony, syna, brata czy córki skrywa jakiś sekret, wewnętrzną ranę, obawy, wspomnienia, które rzutują na całe życie. I choć akcja - jak już wspomniałem - obejmuje jeden dzień, za sprawą refleksji snutych przez bohaterów, historia przenosi się w rozmaite lata na przestrzeni 1918-1986. Dla każdego z rodziny Wysoczarskich to dobry dzień, aby rozliczyć się ze swoim życiem, spróbować coś ujawnić, a może i naprawić.
To co urzeka w "Pod jednym dachem, pod jednym niebem" najbardziej to bardzo dobrze przemyślana konstrukcja. Niektóre z przytoczonych wydarzeń nabierają zupełnie innego kształtu, relacjonowane przez inną osobę (choćby historia rzekomo szczęśliwego małżeństwa Wiktora i Karoliny, ma niejedno drugie dno...). W drugiej kolejności na uwagę zasługują sylwetki bohaterów - każda z postaci jest pełnokrwista, niesztampowa, precyzyjnie nakreślona pod kątem psychologicznym. Wreszcie - cudowny język, jakim opowiedziana zostaje ta historia pięciu pokoleń jednej rodziny. Fleszarowa-Muskat świetnie sprawdza się zwłaszcza w tworzeniu krótkich, acz wymownych pojedynczych scen. One naprawdę zapadają w pamięć!
Rzadko która książka tak doskonale wpisuje się w moje gusta. Chyba najbardziej lubię dobrze napisane powieści psychologiczno-obyczajowe, a omawiana przeze mnie powieść do takich się zalicza. "Pod jednym dachem pod jednym niebem" zaskakuje, wzrusza - a w tym wszystkim jest po prostu wieloaspektowa, mądra i autentyczna. Jakoś tak chce mi się pokusić o zestawienie z Jeżycjadą. Bo i u Fleszarowej mamy kochającą się, silną rodzinę. A jednak każdego z Wysoczarskich trapią jakieś konflikty, bolą dawne ciosy zadane przez los. Nie są oni tak zgrani jak Borejkowie, kłócą się, przeżywają rozczarowania (na przykład w małżeństwie), wzloty i upadki, czują do siebie nie tylko miłość, ale czasem też niechęć - i to jest naprawdę autentyczne - nawet jeśli całość wieńczy dość lukrowany koniec. Tą prozą można się po prostu zachłysnąć - i to z zachwytu.
Słowem - naprawdę warto czytać Fleszarową. To kilka godzin naprawdę zajmującej, wartościowej lektury. Życzę Wam tak wielu wspaniałych odkryć czytelniczych, jakie właśnie stały się moim udziałem. Chyba nie umiem pisać o książkach, które naprawdę mnie zachwycają - ale mam nadzieję, że część z Was sięgnie po tę powieść po mojej rekomendacji.
Ostatnio czytałem również
Gesty (
Karpowicz Ignacy)
i muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem. Co prawda wyżej cenię niesamowite "Balladyny i romanse", ale i "Gestom" w swojej kategorii nie można wiele zarzucić. Związany z teatrem Grzegorz przyjeżdża w odwiedziny do umierającej matki. To stanie się dla niego okazją do refleksji nad swoim życiem (na zasadzie strumienia świadomości), przeanalizowania swoich wyborów, przypomnienia sobie dawnych traum (dzieciństwo w domu, w którym nie potrafiono okazywać sobie uczuć). Ta autoanaliza może prowadzić do zmian. Jednak czy nagle świadomemu Grzegorzowi uda się coś naprawić? Czy nie będzie za późno? "Gesty" również polecam jako dobrą powieść psychologiczną. Myślę, że się nie zawiedziecie!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.